Urodzili się między 1996 a 2010 r., czyli po pokoleniu Y (tzw. milenialsi, 1980–1995 r.), po pokoleniu X (1965–1979 r.), które najczęściej jest ich rodzicami, i po baby boomers (tzw. boomersi, 1946–1964 r.). Generacja Z to pokolenie cyfrowe: najstarsi mieli 11 lat, kiedy w 2007 r. do sprzedaży trafił pierwszy iPhone. I kiedy na giełdy zawitała ostatnia bessa. Niewiele z niej pamiętają, bo wtedy jeszcze nie obchodziły ich rynki. Później indeksom zdarzało się spadać, ale i szybko odbijać – na przykład załamanie po wybuchu pandemii na początku 2020 r. rynek odrobił w 33 sesje.
– Tegoroczne spadki są dla młodego pokolenia inwestorów prawdopodobnie pierwszym starciem z trudną sytuacją. Wcześniej, szczególnie od czasów pandemii, mieli szansę dużo i szybko zarobić. Taka sytuacja zazwyczaj rodzi poczucie pewności siebie, przekonanie o własnych kompetencjach, wysoki, a nawet nierealistyczny optymizm typu „mnie nie dotkną straty, mi się uda” i, w konsekwencji, podwyższoną skłonność do ryzykowania – mówi profesor Tomasz Zaleśkiewicz, kierownik Centrum Badań nad Zachowaniami Ekonomicznymi na Uniwersytecie SWPS. – Konfrontacja z rzeczywistością może być bardzo przykra. Nie będę zaskoczony, gdy w pokoleniu Z spora część inwestorów zostanie dotknięta skutkami silnych negatywnych emocji – dodaje.
– Inwestorzy z generacji X, a nawet milenialsi, spotykali się w biurach maklerskich, pili razem kawę, dyskutowali. Dzisiaj giełdowi gracze spotykają się w sieci. Tam też rozmawiają, ale jednak gdy portfele topnieją, brak fizycznego kontaktu z drugim człowiekiem, który znalazł się w podobnej sytuacji, może skutkować bardzo silnymi negatywnymi przeżyciami, nawet depresją – mówi profesor Krzysztof Borowski, kierownik Zakładu Spekulacji i Inwestycji na Rynkach Finansowych SGH.
Z szacunków Morgan Stanley wynika, że do 2034 r. zoomersi będą największą populacją Ameryki, liczącą 78 mln osób. „The Economist” opisał ich jako pokolenie „zestresowane, w depresji i egzaminacyjnej obsesji”. Amerykańska ankieta Pew Research wyjawiła, że 70 proc. podaje depresję jako główny problem wśród rówieśników. O ile dorastali raczej w dobrych koniunkturalnie czasach, to połowa z nich wskazała, że w czasie pandemii ktoś z ich rodziny stracił pracę, a dwie trzecie obawiało się o swoje finanse. W starszych pokoleniach te odsetki były mniejsze, np. odpowiednio 40 proc. i 60 proc. wśród milenialsów. Może też trochę dlatego zoomersi postanowili wziąć sprawy w swoje ręce i dorobić się na giełdzie.
– W czasie lockdownów, z uwagi na monotonię, młode osoby zaczęły inwestować na rynkach finansowych. Wejście na rynek ułatwiły im transfery fiskalne. Badania z USA i Hongkongu pokazują, że część środków, które w ramach pomocy pandemicznej zostały przekazane do gospodarstw domowych, trafiła bezpośrednio na giełdę. Ponadto inwestowanie stało się łatwiejsze i bardziej dostępne dzięki rozwojowi różnych platform – wskazuje Aleksander Łaszek, menedżer Sustainability & Economics w Deloitte.
Agencja Motley Fool zbadała, że 91 proc. zoomersów robi research inwestycyjny via social media (wobec 75 proc. milenialsów), najczęściej wybierając YouTube, Facebook, Twitter oraz Reddit, platformę dyskusyjną dla inwestorów. Jeżeli chodzi o miejsce składania zleceń, w badaniu Nasdaq Survay dwie trzecie wskazało na platformę Robinhood, która umożliwia szybki, łatwy i bezprowizyjny handel akcjami.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS