Agata Semik, szefowa Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Pielęgniarek i Położnych w Świętokrzyskiem, zapowiada, że data strajku ostrzegawczego zostanie niebawem podana. Będzie to po zebraniu zarządu krajowego, który planowany jest na ten tydzień.
– Od dawna jesteśmy w sporach zbiorowych z naszymi pracodawcami. Odejście od łóżek pacjentów na dwie godziny jest kolejnym krokiem, jeśli chodzi o możliwości wynikające z ustawy o rozwiązywaniu sporów zbiorowych – wyjaśnia Agata Semik.
Pielęgniarki mają przede wszystkim żal o przepisy, które dotyczą ich grupy zawodowej. Szefowa związku zawodowego w Świętokrzyskiem zwraca uwagę na ogromne różnicowanie pielęgniarek. – Na oddziale są dwie, których zakres obowiązków jest niemal identyczny. Różnią się tylko tym, że jedna ma tytuł magistra i specjalizację, a druga nie. Okazuje się, że ta pierwsza zarabia około 2,5 tys. zł więcej – mówi Semik.
“Chaos i poczucie niesprawiedliwości”. Pielęgniarki podzielił dodatek covidowy
Szefowa związku zawodowego krytykuje też, że młode pielęgniarki, które dopiero wchodzą do zawodu, zarabiają bardzo mało. To niewiele więcej niż wynosi najniższa krajowa.
I pyta: – Jak rządzący mogli tak podzielić nasze środowisko?
Dyrektor: Fatalny moment
Rafał Krupa, dyrektor szpitala we Włoszczowie, krytykuje moment rozpoczęcia strajku. Choć przyznaje, że postulaty pielęgniarek są na ogół słuszne. – Jest wręcz fatalny. Dlatego dodatkowe kłopoty organizacyjne mogą wpłynąć niezbyt dobrze na proces leczenia – zwraca uwagę.
Mówi, że na tę chwilę we włoszczowskim szpitalu leczy się ponad osiemdziesięciu pacjentów chorych na COVID-19. – Odejście od ich łóżek na dwie godziny spowodowałoby taką sytuację, jakby im tlen zabrano – mówi dyrektor.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS