“)),m={requestId:b[e],cpm:s/100,width:u,height:p,ad:f,ttl:600,creativeId:c,netRevenue:!0,currency:”USD”,hb_bidder:”fan”,fb_bidid:i,fb_format:d,fb_placementid:c};return j(d)&&(m.mediaType=”video”,m.vastUrl=”https://an.facebook.com/v1/instream/vast.xml?placementid=”.concat(c,”&pageurl=”).concat(h,”&playerwidth=”).concat(u,”&playerheight=”).concat(p,”&bidid=”).concat(i),m.ttl=3600),m})},transformBidParams:function(t){return Object(b.convertTypes)({placementId:”string”},t)}};Object(r.registerBidder)(s)}},[285]);
pbjsChunk([239],{321:function(e,r,n){e.exports=n(322)},322:function(e,r,n){“use strict”;Object.defineProperty(r,”__esModule”,{value:!0}),n.d(r,”c1xAdapter”,function(){return d});var t=n(1),o=n(0),u=n(42);function g(){return(g=Object.assign||function(e){for(var r=1;r
pbjsChunk([215],{382:function(e,r,t){e.exports=t(383)},383:function(e,r,t){“use strict”;Object.defineProperty(r,”__esModule”,{value:!0}),t.d(r,”adpodUtils”,function(){return v}),r.buildDfpVideoUrl=i,r.notifyTranslationModule=d,r.buildAdpodVideoUrl=u;var a=t(72),s=t(40),p=t(0),o=t(3),n=t(13),c=t(32);function _(e,r,t){return r in e?Object.defineProperty(e,r,{value:t,enumerable:!0,configurable:!0,writable:!0}):e[r]=t,e}function b(){return(b=Object.assign||function(e){for(var r=1;r
“));var s=b(f[r.size_id].split(“x”).map(function(e){return Number(e)}),2);a.width=s[0],a.height=s[1]}a.rubiconTargeting=(Array.isArray(r.targeting)?r.targeting:[]).reduce(function(e,r){return e[r.key]=r.values[0],e},{rpfl_elemid:o.adUnitCode}),e.push(a)}else v.logError(“Rubicon: bidRequest undefined at index position:”.concat(t),c,d);return e},[]).sort(function(e,r){return(r.cpm||0)-(e.cpm||0)})},getUserSyncs:function(e,r,t,i){if(!R&&e.iframeEnabled){var n=””;return t&&”string”==typeof t.consentString&&(“boolean”==typeof t.gdprApplies?n+=”?gdpr=”.concat(Number(t.gdprApplies),”&gdpr_consent=”).concat(t.consentString):n+=”?gdpr_consent=”.concat(t.consentString)),i&&(n+=””.concat(n?”&”:”?”,”us_privacy=”).concat(encodeURIComponent(i))),R=!0,{type:”iframe”,url:a+n}}},transformBidParams:function(e){return v.convertTypes({accountId:”number”,siteId:”number”,zoneId:”number”},e)}};function _(e,r){var t,i=0
Serwisy Lokalne
REKREACJA
skontaktuj się z nami
Nasi Partnerzy
Inne serwisy
Krzysztof Piątek już ma w Hercie tyle samo goli, ile strzelił w tym sezonie w Milanie, mimo że grał dwa razy mniej. Już ma też więcej goli u Bruno Labbadii niż za rządów poprzednich trenerów Herthy. Ale wyniki całej drużyny znów przestały się zgadzać.
Bywają takie kryzysy w karierach napastników, z których da się wyjść tylko strzeleniem ładnego, ważnego gola, i być może to jest właśnie taki przypadek. Trudno było Krzysztofowi Piątkowi nawet w najtrudniejszych momentach obecnego sezonu w Milanie i Hercie zarzucić, że nie pracuje nad sobą, że nie rozwija się fizycznie, że nie angażuje się w obronę, że nie integruje się z grupą. Starał się, walczył, angażował w życie drużyny, ale wrócić do dawnej skuteczności nie potrafił i to go coraz mocniej blokowało. Sprawiało, że podejmował na boisku coraz bardziej nerwowe decyzje, że przestali się z piłką lubić.
Ale w sobotę w 24. minucie meczu z Eintrachtem w Berlinie Piątek wreszcie mógł się poczuć tak, jak kiedyś w Genoi, albo na początku w Milanie, gdy udawało mu się wszystko, co sobie wymyślił i gdy niemal zawsze stał tam, gdzie powinien. W zamieszaniu w polu karnym Eintrachtu ruszył po piłkę, zrobił zwód, przepchnął się przez obronę. I mimo że szanse wydawały się niewielkie, to po chwili miał już przed sobą bramkarza i strzelił obok niego do bramki.
Labbadia przestał wybierać: Piątek albo Ibisević. Ale gra drużyny się rwała
Ten mecz to była bardzo wyraźna odpowiedź na pojawiające się pogłoski, że Piątek nie może znaleźć wspólnej drogi z trenerem Bruno Labbadią i że klub może rozważa szybkie odsprzedanie piłkarza kupionego w przerwie zimowej. Labbadia w meczu z Eintrachtem pierwszy raz wystawił Piątka w podstawowym składzie, dał znak, że chce go cierpliwie budować (w poprzednich meczach wpuszczał go tylko z ławki, ale na coraz dłużej), i że są takie mecze, w których da się pomieścić w składzie i Polaka i Vedada Ibisevicia.
Mało tego, gdy po czerwonej kartce dla Dedryka Boyaty Labbadia musiał w przerwie wybierać, którego z napastników zdjąć, zdecydował, że na boisku zostaje Piątek, a nie Ibisević. A Polak odpłacał mu się za to walką. Ale głównie w defensywie, bo osłabiona Hertha po przerwie nie miała fundamentów. Obrona nie radziła sobie z atakami Eintrachtu, nie było też pomysłu, jak przytrzymać piłkę z przodu. I przy wielu dobrych wiadomościach, jakie Polak dostał w sobotę, ten akurat problem Piątka pozostaje nierozwiązany: piłka znów go bardziej słucha niż w miesiącach kryzysu, ale wciąż zbyt mało łączy go z kolegami na boisku. Walka, zaangażowanie, polowanie na okazje – wszystko się zgadza, ale przydałby się jeszcze jakiś powtarzalny schemat rozegrania, do którego Piątek mógłby ruszać w ciemno, pewny, że akcja zastanie go tam, gdzie on wbiegnie. A z rozgrywaniem bez tracenia piłki Hertha miała problem w meczu z Eintrachtem jeszcze przed czerwoną kartką Boyaty.
Piątek w Hercie strzela dużo częściej niż w Milanie. Ale problemów pozostało sporo
Piątek już ma w Hercie bilans goli, taki jak w rundzie jesiennej w Milanie – cztery w lidze, jeden w pucharze – mimo że rozegrał w Berlinie dopiero niewiele ponad 750 minut, a w Milanie w sezonie 2019/20 – 1345 minut. Ma też już więcej goli u Bruno Labbadii – trzy – niż miał u Juergena Klinsmanna i Alexandra Nouriego, mimo że u nich szybciej dostawał szansę w podstawowym składzie. Te trzy gole u Labaddii tworzą całkiem interesujący zestaw: jest tam i rzut karny zapewniający remis, wykonany pewnie, à la Lewandowski. Jest bramka po dobrym wyjściu do kontrataku. I teraz gol po samotnej szarży. Ale nie ma tego, co powinno być podstawą życia napastnika z drużyną: bramki po cierpliwie budowanej akcji. Hertha wróciła po koronawirusowej przerwie w znakomitym stylu: w czterech meczach miała trzy zwycięstwa i remis (z silnym RB Lipsk, po wspomnianym karnym Piątka). Teraz znów staje się zagadką. Porażka z Borussią Dortmund w poprzedniej kolejce to żadne zaskoczenie, ale już łatwość, z jaką Eintracht strzelał gole po przerwie, była bardzo niepokojąca. Piątek zagrał szósty raz w podstawowym składzie Herthy, ale jeszcze się nie doczekał pełnego szczęścia napastnika: że on strzela gola, a drużyna wygrywa mecz. Hertha z nim w podstawowym składzie wygrała raz, w lutym z Paderborn, ale bez gola Polaka.
Czytaj też:
Pobierz aplikację Sport.pl LIVE na Androida i na iOS-a
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS