A A+ A++

Minister w kancelarii premiera Janusz Cieszyński w niedawnym wywiadzie dla „Wprost” opowiadał, co zmieniło się w rządzie pół roku po wybuchu afery mailowej oraz jak politycy obozu władzy zabezpieczają się teraz, by znów nie doszło do ataku hakerskiego.

– Kilkaset osób jest już po szkoleniach, otrzymało klucze do dwuskładnikowego uwierzytelniania poczty – zarówno służbowej jak i prywatnej. Uważam, że dzięki temu poziom bezpieczeństwa jest wyższy. Została też przyjęta ustawa, przy sprzeciwie opozycji, co warto odnotować, która pozwala płacić dobre, rynkowe stawki ekspertom z dziedziny cyberbezpieczeństwa zatrudnionym w urzędach państwowych – powiedział Cieszyński.

Pełnomocnik rządu ds. cyberbezpieczeństwa jest jednak ostrożny w stwierdzeniu, że wygraliśmy wyścig z hakerami.

– Raczej ciężko, systematycznie pracujemy nad tym, żeby dystans pomiędzy stroną atakującą, a nami był jak najmniejszy – ocenił minister.

Czytaj też:
„Niedyskrecje parlamentarne”: Lewica wścieka się na Tuska, PiS nie martwi się Polskim Ładem, Hołownia wie, co mu się opłaca

Komentując ustalenia firmy Mandiant, która badała aferę mailową – i uznała, że na 95 proc. atak na pocztę internetową ministra Michała Dworczyka został wykonany z terytorium Białorusi, a nie Rosji jak twierdził rząd – Janusz Cieszyński przypomniał oświadczenie 27 krajów Unii Europejskiej, które wskazały, że za tą akcją stali jednak Rosjanie.

– Kawa nie wyklucza herbaty. Nie należy zakładać, że tylko jedna z tych tez musi być prawdziwa. (…) Zresztą nietrudno w to uwierzyć, mając na uwadze fakt, że minister Michał Dworczyk był zawsze zaangażowany w pomaganie Białorusinom walczącym o wolność – stwierdził Cieszyński.

– Jak długo afera mailowa będzie ciążyła nad rządem? – zapytaliśmy ministra.

– Mówiliśmy od samego początku, że wśród ujawnianej korespondencji są elementy, które mogą być prawdziwe, częściowo zmanipulowane lub w całości fałszywe i na tym kończymy odnoszenie się do tej sprawy. Myślę, że jest to kolejny dowód na pewną hipokryzję ze strony opozycji. Dla mnie było oczywiste, że jej przedstawiciele śpiewali na melodię graną przez rosyjską i białoruską orkiestrę – odparł Janusz Cieszyński.

Minister dodał, że jego zdaniem to, co się zdarzyło, było prawdopodobnie przygrywką do sytuacji, którą mamy dzisiaj na granicy polsko-białoruskiej.

– Są takie momenty, kiedy odpowiedzialni politycy stają w jednym szeregu. Opozycja się na to nie zdobyła. Przeciwnie, kiedy rząd na granicę wysyłał straż graniczną, to Platforma Obywatelska wysłała tam posłów Jońskiego oraz Szczerbę z margheritą i hawajską. To pokazuje poziom odpowiedzialności po tamtej stronie – stwierdził minister w kancelarii premiera Mateusza Morawieckiego.

Czytaj też:
Cieszyński o Pegasusie: Nawet gdybym wiedział jak się zabezpieczyć, to bym nie powiedział

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułPowiat wieruszowski: mężczyzna poszukiwany przez Sąd Rejonowy w Radomsku „wpadł” w Osieku
Następny artykułCore i3-12100F wygrywa w grach z przeszło dwukrotnie droższym Ryzenem 5 3600