Od 14 lipca na HBO Max można oglądać nowy serial Stevena Soderbergha, autora takich hitów jak “Erin Brokovich”, “Magic Mike’a”, “The Knick” czy “Traffic” z Benicio Del Toro, za co obaj panowie otrzymali po Oscarze w 2001 r. Nowa serialowa produkcja Soderbergha to “Pełne koło”. Jak mówi w rozmowie z Wirtualną Polską Jharrel Jerome, ten serial to “Traffic na sterydach”. O co tam chodzi? Historia jest nietypowa.
Mamy bardzo bogatą, nowojorską rodzinę. Małżeństwo Sam (Claire Danes) i Dereka (Timothy Olyphant) nie należy do najbardziej romantycznych. Oboje mają przed sobą sekrety, które zaczynają wychodzić na światło dzienne, gdy ich nastoletni syn nagle zostaje porwany. Ale za nim o czymkolwiek dowie się policja, w tym agentka Harmony (Zazie Beetz), chłopak jak gdyby nigdy nic wraca do domu. Grupa gujańskich nastolatków przetrzymuje innego chłopaka… Tu zaczyna się seria pokręconych, absurdalnych, ale i brutalnych zdarzeń. – Myślę, że to serial, jakiego widzowie jeszcze nie widzieli – mówi WP Jim Gaffigan, jedna z gwiazd “Pełnego koła” HBO.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Prawdziwa reakcja na wystrzał
Soderbergh znany jest z tego, że ma swoje grono uwielbianych aktorów, którzy pojawiają się w kolejnych filmach czy serialach. Dlatego dla Jharrela Jerome’a udział w “Pełnym kole” był ogromnym zaszczytem. – Zdecydowanie nikt nie sądził, że w tej historii da się pokazać ładunek komediowy. Podczas oficjalnej premiery byliśmy w szoku, że widzowie śmiali się na pokazie. Bardzo nas te reakcje cieszyły, bo dały dowód na to, jak piękny i skomplikowany jest scenariusz tej historii – opowiada WP.
Historia nieudanego porwania jest tu tylko przyczynkiem do wyśmiania uprzywilejowanych, bogatych Amerykanów, którzy niespecjalnie przejmują się konsekwencjami swoich działań. W świecie, w którym można się dogadać z policją czy FBI, gdzie można kupić czyjeś milczenie, nie ma miejsca na myślenie o tym, że karma kiedyś może wrócić. W produkcji Soderbergha wraca.
– Są dwie rodziny naznaczone traumą i każda osoba inaczej sobie z nią radzi. Obserwujemy ich działania napędzane tym, jak radzą sobie z bólem, który został w nich po przejściach sprzed lat. Można obserwować, jak wszystko rozpada się, gdy członkowie rodzin chcą działać po swojemu, niewiele myśląc o konsekwencjach. I wszystko zatacza tytułowe “Pełne koło”. Rzeczy z przeszłości wracają, by nas zagryźć – opisuje aktor.
To przede wszystkim thriller, ale podszyty czarnym humorem. Bywa i brutalnie. Jerome opowiada o scenie z drugiego odcinka, gdzie jeden z drugoplanowych bohaterów traci życie (spokojnie, będzie bez spojlerów).
– Uwielbiam tę scenę, bo to pierwsza taka w serialu, która pokazuje, że moja postać nie jest tylko bandytą współodpowiedzialnym za porwanie. Krzyczy, jęczy, jest przerażony, zaczyna płakać jak dziecko. Z założenia nie miała to być dla nas straszna scena – opowiada.
– Wsadzili do vana broń-rekwizyt, która miała głośno wystrzelić. Dali nam wszystkim specjalne korki do uszu, ale gdy broń wystrzeliła, to tak głośno, że wypadły mi te zatyczki. Byłem przerażony, a Steven to filmował. Skomentował, że to było świetne aktorstwo. A ja wcale nie grałem. To była moja prawdziwa reakcja na wystrzał. Nakręciliśmy to tylko ten jeden raz. Super było zobaczyć ten moment w serialu – wspomina.
Przeszłość i porażki
– Mamy tu dwie kluczowe historie: bogatej nowojorskiej rodziny i syndykatu zbrodni. Moja bohaterka krąży wokół obu – mówi nam Zazie Beetz, którą widzowie z pewnością znają z takich produkcji jak “Deadpool” czy “Black Mirror”. – Harmony stara się rozwiązać zagadkę absurdalnego porwania, ale i ona ma swoje własne sprawy do rozwiązania, ma swoje własne motywacje. Chce być poważana, doceniana. Czuje, że w pewnym sensie jej życie to porażka i chce sobie i innym coś udowodnić – opisuje.
Beetz często widzimy ją grającą postaci silnych kobiet w zdominowanym przez facetów świecie. Nie inaczej jest w “Pełnym kole”. Przypadek? – Trochę tak. Ciekawe jest to, że wiele osób chce mnie obsadzać w rolach silnych kobiet i czuję, że po części sama taka jestem, ale myślę też, że jest we mnie trochę zwątpienia. Serialowa Harmony prezentuje się jako silna, dominująca kobieta, która specjalnie nie daje się lubić, ale to dlatego, że moim zdaniem ukrywa za wszelką cenę tę słabszą część siebie. Nie pokazuje, jaka jest naprawdę. Robi coś celowo, by inni jej nie kochali – mówi aktorka.
Ona zaś kocha pracę ze Stevenem Soderberghiem, którego nie może przestać chwalić. – Sprawił, że mogę mu w pełni zaufać i poświęcał całą uwagę. kocham z nim pracować i mam nadzieję, że będę mogła jeszcze z nim pracować po raz trzeci i więcej – przyznaje.
Pytana o to, jak interpretuje historię z nowej produkcji HBO, mówi: – Kto odpowiada za to, co się dzieje? “Full Circle” jest o tym, że nic nie dzieje się w zamkniętej przestrzeni bez oddziaływania na resztę ludzi. Pewna bogata rodzina podjęła decyzję 20 lat temu, która wpłynęła na grupę gujańskich nastolatków, których dzisiejsze życie zostało zaplanowane przez dorosłych kilkanaście lat wcześniej.
AI nie przejmuje kontroli nad światem
Choć być może produkcje Soderbergha nie kojarzą się z komedią, to on sam ma dużą słabość do komików, których chętnie obsadza w swoich filmach czy serialach. W “Pełnym kole” zobaczycie Jima Gaffigana w roli zblazowanego agenta Manny’ego Browarda. Gaffigan ma ponad milion obserwujących na samym tylko Instagramie. Jest znanym na świecie stand-uperem, satyrykiem, który dwa lata temu również w rozmowie z WP komentował nieszczęśliwe geopolityczne położenie Polski i nasze krajowe linie lotnicze.
Mniej osób kojarzy go z filmami czy serialami, a to jego wielka pasja. Czy jego praca jest “wystarczająco sexy”, pytamy?
– Och, tak! Kocham proces powstawania postaci i grania jej na planie. Chcę wierzyć, że jestem na tyle dobry w serialu, że dzięki temu dostanę kolejne role, nowe szanse. I wcale nie dla kasy, a po to, żeby się rozwijać i móc w przyszłości pracować z innymi reżyserami, którzy cenią Soderbergha i dostrzegą, że człowiek jest zdolny nie tylko do komedii – mówi WP Gaffigan.
Czy jego zdaniem sztuczna inteligencja mogłaby stworzyć taką historię: – Podczas uroczystej premiery Steven Soderbergh powiedział nam wszystkim, że Ed Solomon jego zdaniem napisał tak wspaniały, skomplikowany scenariusz, że dzięki temu sprawił, że Soderbergh kompletnie przestał się bać sztucznej inteligencji – wspomina komik. – Ten scenariusz jest pełen niuansów, ma ukryte perełki. AI może coś tam da radę napisać, ale na pewno nie serial z wieloma skomplikowanymi postaciami. Do tego potrzeba kogoś takiego jak Ed Solomon – mówi.
Widzowie wkręcą się w “Pełne koło”? – Świetne jest to, że tę historię obejrzycie w trzy noce, a nie wszystkie odcinki na raz. Myślę, że to serial, jakiego widzowie jeszcze nie widzieli. To coś nowego. I chociaż nie brakuje seriali o porwaniach, o rodzinnych dramatach i kryminalnych zagadkach, to nie kojarzę takiej produkcji, która opowiadałaby o dwóch dzieciakach z Gujany, których życie związane jest z decyzjami bogatych nowojorczyków. Jest tu starcie pokoleń. Gen Z, milenialsi i baby boomers. Jest o kapitalizmie, różnych pokoleniach, o kolonializmie. Jest na tych kościach wiele mięsa, którymi widzowie będą zainteresowani – komentuje satyryk.
W najnowszym odcinkupodcastu “Clickbait” wybieramy się na wakacyjną podróż śladami hitowych filmów i seriali, zachwycamy się słoneczną Taorminą, przypominamy najbardziej wstrząsające odcinki “Black Mirror” i komentujemy nowy sezon show Netfliksa. A na koniec sprawdzamy, jak wypadł Marcin Dorociński w “Mission:Impossible”. Możesz nas słuchać na Spotify, w Google Podcasts, Open FM oraz aplikacji Podcasty na iPhonach i iPadach.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS