A A+ A++

Ponad stu tysięcy złotych zadośćuczynienia za zerwaną w 2010 roku umowę na montaż parapetów w komunalnych kamienicach domaga się od miasta Złotoryja firma Anny Galińskiej. Proces ruszył dziś przed Sądem Rejonowym w Złotoryi i po 17 minutach został przerwany, bo reprezentujący żonę Grzegorz Galiński złożył wniosek o wyłączenie ze sprawy wszystkich złotoryjskich sędziów.

Firma Anny Galińskiej wygrała w 2010 roku dwa przetargi na wymianę stolarki okiennej, ogłoszone przez Rejonowe Przedsiębiorstwo Komunalne w Złotoryi. Do realizacji pierwszego – na montaż okien z PCV – nie było zastrzeżeń. W przypadku drugiego – na okna drewniane – niezadwolone z usługi miasto odmówiło zapłaty ponad 168 tys. zł. Argumentowano, że GalMont bez zgody zleceniodawcy wymontował z zabytkowych kamienic drewniane parapety i zastąpił je nieodpornymi na wilgoć płytami MDF. W dodatku zrobił to, zdaniem ratusza, po partacku i z czterdziestodniowym opóźnieniem.  Anna i Grzegorz Galińscy nie godzili się z tymi zarzutami. Wskazywali też, że miasto nie przystąpiło w terminie do odbioru robót. Sugerowali, że doszło do sfałszowania dokumentacji (prokuratura nie dopatrzyła się przestępstwa). Konflikt dał początek ciągnącym się trzecią kadencję sporom sądowym.

Cztery lata temu “parapetowa wojna” wydawała się wygasać. W styczniu 2017 roku Sąd Okręgowy w Legnicy nakazał gminie miejskiej Złotoryja zapłacić Galińskiej za wykonane zlecenia 168,7 tys. zł (plus odsetki). Dalej idące powództwo zostało oddalone. Obie strony złożyły od tego wyroku apelację do Sądu Apelacyjnego we Wrocławiu. W drugiej instancji sąd zmniejszył należność dla GalMontu do 146,4 tys. zł.  Jednocześnie za bezzasadne uznał żądanie 600 tys. złotych odszkodowania za rzekome szkody, jakie miała ponieść firma.

Anna Galińska uważa, że dodatkowo należy się jej zadośćuczynienie. Wystąpiła do Sądu Rejonowego w Złotoryi z cywilnym roszczeniem przeciwko gminie miejskiej Złotoryja. Domaga się 10 tys. zł za każdy rok tej – jak mówi Grzegorz Galiński – gehenny, licząc od roku 2010. Aktualnie byłoby to 110 tys. zł.

Podczas pierwszej rozprawy sąd rozpoczął słuchanie burmistrza Roberta Pawłowskiego. Grzegorz Galiński próbował mu zadawać pytania. Sąd uchylił kilka kolejnych, wskazując, że nie mają związku z wątkiem zadośćuczynienia, a poruszane kwestie były przedmiotem wcześniejszych rozstrzygnięć. Grzegorz Galiński uznał to za ślad stronniczości i złożył wniosek o wyłączenie z rozpatrywania jego sprawy wszystkich sędziów orzekających w Sądzie Rejonowym w Złotoryi “ze względu na dobro wymiaru sprawiedliwości”. W praktyce musiałoby to oznaczać przeniesienie procesu do innego sądu. Przedsiębiorca uważa, że tylko taka decyzja zagwarantuje sprawiedliwe, bezstronne rozpatrzenie pozwu jego żony.
– Główną przyczyną było odrzucenie wniosku o powołanie biegłego z zakresu psychiatrii i psychologii na okoliczność wykazania zależności przyczynowo skutkowej w jakim stopniu stres związany z możliwością utraty dorobku całego życia mógł wpłynąć na stan psychiczny i zdrowotny żony – mówi Grzegorz Galińśki.

Sąd dał powódce 7 dni na sprecyzowanie wniosku, tzn. wymienienie nazwisk wszystkich sędziów, których dotyczy. Proces nie będzie mógł się toczyć dalej, dopóki prezes Sądu Rejonowego w Złotoryi nie rozpatrzy wniosku Grzegorza Galińskiego.

FOT. FACEBOOK.PL/ GRZEGORZ GALIŃSKI

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułPogoda na weekend, pogoda na 5 dni. Nawet 24 stopnie Celsjusza. W połowie przyszłego tygodnia znów chłodniej
Następny artykułPiS chce zmian w Regulaminie Sejmu. Chodzi o postępowanie w sprawach stanów nadzwyczajnych