A A+ A++

Chełm to kolejny punkt na mapie, w którym ratownicy medyczni walczą o podwyżki. Od ponad tygodnia część z nich nie pracuje. W środę pięć karetek nie wyjechało do pacjentów.

Jeżdżą do pacjentów, których życie jest zagrożone, interweniują na miejscu wypadków. Do ich obowiązków należy ocena zdrowia poszkodowanego, udzielenie mu pierwszej pomocy, nierzadko podtrzymywanie funkcji życiowych i transport do szpitala. To odpowiedzialny zawód, lecz – jak sami mówią – mało opłacany i pozbawiony tożsamości (według resortu są „innym zawodem medycznym”). Dlatego ratownicy z chełmskiej stacji pogotowia przyłączyli się do ogólnopolskiego protestu.

Najniższe wynagrodzenie ratownika ze średnim wykształceniem to 3772 zł brutto, z wyższym – 4186 zł. Do tego dochodzą dodatki: m.in. stażowe, za kierownika zespołu czy pracę w zmniejszonym, dwuosobowym, składzie. Przez kilka miesięcy dostawali też dodatek covidowy w wysokości 100 proc. wynagrodzenia. Etatowy przepracowuje w miesiącu 160 godzin, na kontrakcie – średnio od 200 do 240 godzin.

16 sierpnia związki zawodowe złożyły pismo z postulatami. Domagają się wzrostu wynagrodzeń: do 5,4 tys. zł dla zatrudnionych na umowę o pracę oraz z 36 do 53,80 zł/h w przypadku ratowników na kontrakcie. Do tego przywrócenia dodatków: 30 proc. wyjazdowego, który zniknął lata temu po zmianie ustawy, a także za dyżurowanie w nocy i święta. Dyrektor SRM w Chełmie, Tomasz Kazimierczak, zaproponował podwyżkę o 4 zł/h. W odpowiedzi, dzień później (w sobotę, 21 sierpnia) ratownicy masowo zaczęli iść na zwolnienia lekarskie. Z 13 karetek obsługujących powiaty chełmski, krasnostawski i włodawski 5 zostało bez obsady. Nie inaczej było w połowie ubiegłego tygodnia.

– W środę 32 z 70 ratowników na kontrakcie i 12 z 40 na etacie przebywało na zwolnieniach. Nieobsadzone były karetki w Chełmie, Dorohusku, Krasnymstawie, Żółkiewce i Włodawie – relacjonował T. Kazimierczak.

W sytuacjach kryzysowych do pacjentów wysyłane były zespoły z ościennych stacji pogotowia. Natomiast dyrektor ogłosił konkurs na ratownika medycznego, licząc, że dojdzie jednak do porozumienia. Pod koniec tygodnia, po spotkaniach z ratownikami, część z nich przyjęła zaproponowaną przez dyrekcję podwyżkę o 4zł/h i wróciła do pracy. – W piątek sytuacja w miarę ustabilizowała się. Nieobsadzone były już tylko dwie karetki – w Żółkiewce i Urszulinie – mówi Kazimierczak. (pc)

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułStan wyjątkowy. Były RPO Adam Bodnar: Chodzi prawdopodobnie o to, abyśmy nie poznali prawdy
Następny artykuł“Big John” idzie na sprzedaż. Jest wart nawet 6,5 mln zł