A A+ A++

Więcej informacji o Polsce i świecie przeczytasz na stronie głównej Gazeta.pl.

Zobacz wideo
Katarzyna Figura od lat mieszka w Gdyni, ale w sezonie letnim “nie chodzi na plażę”

Przewodniczący Rady dzielnicy Wzgórze. Św. Maksymiliana w Gdyni zauważa, że overturism negatywnie wpływa na miasto i może wpłynąć na utratę jego unikalnego charakteru.

“Przyjezdni w swojej wielkiej masie prowadzą, paradoksalnie, do wyludniania się miast, wzrostu cen za lokale, zwiększania wynajmu krótkoterminowego, który prowadzi do gentryfikacji, czyli zmiany charakteru dzielnicy mieszkalnej. Przez to wymierają śródmieścia. I tu jest kluczowa rola władz miejskich, czyli plany miejscowego zagospodarowania, odpowiednie przepisy” – mówi dr Wojciech Ogrodnik.

Korzystajmy z wzorców innych miast

Socjolog odnosi się do miast, które borykają się z przesileniem turystami: Barcelony, Wenecji czy Sewilii. Miasto zakochanych wprowadziło choćby zakaz cumowania wycieczkowców w porcie. Do portu w Gdyni, kilka dni temu, przypłynął właśnie takie statek. “Wycieczkowiec z kilkoma tysiącami pasażerów produkuje tyle ścieków, co małe miasteczko. Równocześnie nie wpływają na zwiększenie popytu i podaży w miastach portowych, bo wszystko, czego pasażerowie potrzebują, znajduje się na statku. Turyści pojawiają się na chwilę w mieście i wyruszają na objazdówkę, wpływając na totalne zatłoczenie miasta. Dlatego po podsumowaniu korzyści i strat, świat odchodzi od wycieczkowców. Spotykamy się z ogromnym przewartościowaniem, co widać także w ruchach miejskich. Aktywiści zwracają się do władz z postulatem, by przestrzeń miejska była przede wszystkim dla mieszkańców. Czyli tereny zielone, rzadsza zabudowa, piętnastominutowe miasto” – tłumaczy radny.

Na pytanie dziennikarki, co to znaczy piętnastominutowe miasto, socjolog wyjaśnia, że to takie, w których rowerem lub na piechotę do ważniejszych miejsc można dotrzeć w 15 minut.

Bilans zysków i strat

Można się więc zastanawiać, ile miasta na masowym ruchu turystycznym tracą, a ile zyskują? I czy są na ten temat konkretne dane? Socjolog odpowiada, że nie dysponuje takimi danymi i podkreśla, “że miasto musi być maksymalnie nakierowane na mieszkańców, bo – paradoksalnie – zwiększa to jego atrakcyjność turystyczną. Jeśli nastawimy się tylko na to, by turystom było dobrze, miasto straci to, co przyciąga przyjezdnych” – zauważa.

Czy więc Opener przynosi zysk? Czy tylko reklamę? “Nie jestem przeciw Openerowi, ale chciałbym wiedzieć, ile miasto do niego dopłaca i czy efekt marketingowy wart jest tych pieniędzy. I czy przychody turystyczne są aż tak znaczące” – zastanawia się radny.

Złożony problem

W wywiadzie poruszona została także kwestia wysokich cen w sezonie. Drożeją ryby, lody, gofry. Socjolog zauważa, że ten problem jest bardziej złożony. Z jednej strony to moment, kiedy przedsiębiorcy przez te dwa miesiące chcą się odbić, choćby po pandemii. Z drugiej strony taka tendencja negatywnie wpływa na mieszkańców. “Zjawisko wysokich cen i mieszkań na wynajem prowadzi do zmiany stylu życia w mieście. Mieszkaniec, który do tej pory wychodził raz w tygodniu z rodziną na lody czy do restauracji zauważa, że przestało go na to stać. Klientem w czasie wakacji staje się tylko i wyłącznie turysta. Skutek jest taki, że po wakacjach miasta zieją pustką, a restauracje się wyludniają” – stwierdza. 

Źródło: “Zawsze Pomorze”

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułOświadczenie Michniewicza. Pozew przeciw Jadczakowi wstrzymany do końca mundialu!
Następny artykułOd 1 lipca można składać wnioski o 300+, ZUS przypomina o tym już na początku wakacji