Przeczytaj najnowszy felieton PAPA:
Polityka to sztuka kłamstwa. Nic odkrywczego. Przecież chodzi o to, żeby najpierw wytworzyć w naszych umysłach potrzebę, a następnie wmówić nam, ze tylko ten ktoś ją skutecznie zaspokoi. Niczym się to nie różni od sprzedawania ciuchów w galerii handlowej. Wchodzisz do sklepu i ogarnia cię potrzeba wymiany przynajmniej części twojej garderoby. Czujesz, że twój, kupiony w zeszłym roku, T-shirt wygląda inaczej niż te wiszące na wieszakach. Widzisz, że krój, kolor, fason nie taki. Okazuje się, że masz na sobie za szerokie/za wąskie/z nie tymi co trzeba kieszeniami z tyłu spodnie. Innymi słowy odczuwasz całym sobą, że musisz kupić nowe rzeczy, żeby poczuć się na czasie. Wracasz do domu, otwierasz tą papierową super torbę, w którą spakowali twoje rzeczy i natychmiast uderza cię myśl, że cholera, to co wyglądało tak suuuuuper, że ech i ach w świetle lamp sklepu, w domu stało się jakieś takie normalne (czyli średnio już super).
Czy nie tak samo jest z polityką? Przyjmijmy, że użyjemy tego pojęcia także do działań tych nami rządzących najbliżej. Zawsze mnie się wydawało, że politycy to gdzieś tam wyżej, nie na poziomie gminy i miasta. Tu raczej nie można mydlić ludziom oczu, bo przecież prawda jak oliwa – zawsze na wierzch wypływa i potem człowiek zostaje jak ten Himilsbach z angielskim.
Błąd. Bo jednak można. Wystarczy opowiadać najpierw farmazony, chodzić po ludziach, zbierać podpisy, tworzyć komitety, by – po osiagnięciu swojego celu – zrobić płomienne wystąpienie, że pomimo chęci trzeba zacisnąć zęby, bo presja czasu, bo wiecie-rozumiecie trzeba myśleć odpowiedzialnie, bo jak nie teraz to nigdy i nie jest to może wariant naszych marzeń ale etap jest taki, że lepiej mieć kostropatego zięcia, niż żadnego. Itp., itp.
Zobacz również:
Jeden jest problem w tej zmianie. Otóż, to wszystko powyżej było wiadomo już dawno. Że nie da się wrzucić dodatkowego wariantu do wniosku o decyzję środowiskową, bo trzeba byłoby dla niego zrobić kosztowne i długotrwałe badania; że fachowcy go odrzucają, bo rozwiązuje on problem tylko od strony Tymbarku, a wszystko co idzie od Tarnowskiej dalej będzie waliło przez miasto i rynek; że jak będzie się mnożyło te warianty to wszystko się wydłuży i kasa, która na realizację jest przeznaczona pójdzie gdzie indziej i znowu przez paręnaście co najmniej lat Limanowa będzie się dusiła od smogu, ciężarówek i korków. Przecież to wszystko już było przerabiane ze skutkiem takim jaki widać.
Więc ta ekspiacja to nie kwestia pójścia po rozum do głowy. Po prostu teraz można było się odciąć od sprzedawania iluzji, wywoływania fali, na której można było bohatersko serfować przez parę miesięcy kreując się na obrońcę ludu przerażonego rzekomą znieczulicą tego, który nie owijał w bawełnę i mówił jak jest.
Już w Piśmie mówiono, żeby strzec się ludzi o miedzianych czołach. Takich, co to przyjdą, pogłaskają cię po ramieniu, z troską wysłuchają o twoich problemach, powiedzą, że ci pomogą i że da się wyjść z tej trudnej dla ciebie sytuacji, by potem wycisnąć cię jak cytrynkę i wyrzucić twoje problemy do kosza. Przecież miedziane czoło jak klepał cię po ramieniu już wiedział, że ci nie pomoże, że chodzi mu tylko o szum i o to, byś w niego wierzył. Ale wtedy nie mógł ci tego powiedzieć. Wtedy prowadził sklepik z marzeniami i chciał ci je wcisnąć by dostać w zamian twoje pieniądze. Teraz ty dalej masz marzenia, a on, sprzedawca, ma i twoją forsę i swoje zaszczyty.
Polityka jest jak pajęczyna – bąk się przebije, uwięźnie muszyna. I muchy pewnie jeszcze będą brzęczeć, machać skrzydełkami i szamotać się z odwołaniami, petycjami i protestami. Bąki popatrzą na to z góry, uśmiechną się , otrzepią swoje modne przyciasne marynareczki i … wreszcie ze spokojem zabiorą się za pyszny nektarek, o którym tak długo marzyli.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS