Firma deklarująca gotowość do zmniejszenia poboru mocy może na tym zarobić – mówi Jacek Misiejuk, dyrektor zarządzający Enel X.
W sierpniu 2015 r. wprowadzono 20. stopień zasilania. Potem zaimplementowano DSR. Program, w którym firma dobrowolnie rezygnuje z części zapotrzebowania na energię za wynagrodzeniem. Czy cieszył się on powodzeniem?
Jacek Misiejuk: Kiedy PSE wprowadziło program gwarantowany z płatnością za dyspozycyjność, zaczął się bardzo gwałtowny rozwój rynku DSR w Polsce. Od 2017 r. systematycznie rośnie liczba odbiorców. W ostatnim przetargu PSE zaoferowano niemal 800 MW do wykorzystania jako rezerwy. To jest dużo mniej kosztowne niż rezerwy po stronie wytwórczej.
Ile moglibyśmy zaoszczędzić energii?
Mówimy o mocy. Ilość zaoszczędzonej energii nie jest duża, to ułamek promila. Natomiast w mocy jest to ok. 3 proc. szczytowego zapotrzebowania. Potencjał szacuje się nawet na 10 proc. Potrzebna jest edukacja, atrakcyjne wynagrodzenie i dobre warunki programu.
Które firmy kwalifikują się do DSR?
Warunkiem jest pobieranie energii w godzinach szczytowych i możliwość interwencyjnego zrezygnowania na krótki okres z poboru. W tej chwili w programie uczestniczy mniej niż 200 firm. Poziom redukcji, który jest opłacalny, to min. 100–200 kW mocy w ciągu godziny. Szacuję, iż jest w Polsce co najmniej kilkanaście tysięcy klientów przemysłowych, którzy mogliby zarobić na DSR.
Ile można na tym zarobić?
Obecnie posiadamy kontrakty nawet na cztery lata (2021–2024). Do końca sierpnia można się jeszcze u nas zapisać do tego programu. Wynagrodzenie, które można uzyskać w przeliczeniu na 1 MW redukcji mocy to od 500 do 720 tys. zł w zależności od czasu zdolności do redukcji przez odbiorcę. Staramy się tworzyć plany redukcji zapotrzebowania, które prawie nie zaburzają działalności podstawowej. Dodatkowe źródło przychodu na pewno się przyda wielu firmom w obecnej trudnej sytuacji, gdy pandemia może wpływać na obniżenie wyników finansowych.
Rynek mocy rusza w Polsce w 2021 r. Jego wartość to 6 mld zł. Na ile ten rynek zmieni program DSR?
Program DSR daje perspektywę wynagrodzenia za gotowość do redukcji mocy. Aby w nim uczestniczyć, trzeba przeprowadzić godzinny test oraz mieć gotowość do potencjalnej redukcji. Jednak dane dotyczące bilansu energii netto pokazują, że tych przywołań do redukcji będzie niezwykle mało. Odbiorcy nie powinni się obawiać, że będą często przywoływani. To nie jest mechanizm, który będzie wykorzystywany do regulacji systemu. Taka sytuacja może zaistnieć po wyczerpaniu wszystkich innych dostępnych PSE środków.
Co powinna zrobić firma, która chciałaby skorzystać z takiego rozwiązania?
Najlepiej zgłosić się do agregatora w programie Demand Side Response. Agregatorzy ułatwiają korzystanie z programu i zabezpieczają przed ryzykiem kar za brak redukcji. Konstruujemy naszą ofertę tak, aby klient np. mógł zgłosić niedyspozycyjność i mimo to nie ponosić kar czy zagwarantować maksymalną liczbę godzin wezwań. Dodatkowo, mając portfel klientów, jesteśmy w stanie zredukować pobór mocy, nawet jeśli pojedynczy klient tego nie zrobi. Zaliczyliśmy pozytywnie już dziesięć testów, gdzie na wezwanie PSE ograniczyliśmy moc powyżej naszych zobowiązań.
W aukcjach pozyskaliśmy kontrakty, które gwarantują wynagrodzenia przez lata. Klient chcący skorzystać z tego programu bezpośrednio powinien zgłosić się do aukcji rok – dwa lata temu. Jednak teraz nadal ma z nami możliwość uzyskania wynagrodzenia. Mamy całą grupę ekspertów, którzy od kilku lat pracują w Polsce w zakresie DSR. Mają doświadczenie i know-how. Analizując dane, mogą pomóc odbiorcy określić jego potencjał, zrobić plan finansowy, opracować plan redukcji. Instalujemy również urządzenia, które pozwalają na analizowanie poboru mocy. To bardzo wygodne narzędzie do monitorowania poboru energii elektrycznej. Współpraca z nami zapewnia otrzymanie wynagrodzenia pod warunkiem spełnienia minimalnych wymagań.
Rozmawiał Michał Niewiadomski
Notował Grzegorz Balawender
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS