Nie chce się wierzyć, że obraz przeciętnego wyborcy opozycji jest tak zły, jak maluje go „Gazeta Wyborcza”. Że to ludzie o tak wąskich horyzontach, tak łatwo manipulowalni, z takimi klapkami na oczach, tak przepełnieni nienawiścią i tak niekiedy po prostu głupi.
Podkreślam na wstępie: sam mam lepsze zdanie o elektoracie anty-PiS, ale obraz, jaki wyłania się z wielkiej publikacji gazety Michnika, nie daje spokoju. Czyżby red. Grzegorz Wysocki, który przygotował tę publikację, był pisowską V kolumną przy Czerskiej?
Artykuł zatytułowany jest „»Przestaliśmy kupować masło. Marzniemy z powodu PiS-u«. Wielka spowiedź wyborców anty-PiS”. Ze spowiedzią ma to niewiele wspólnego, chyba że uznać, iż wyznają np. grzechy hejtu, jakie w nich głęboko siedzą.
Wysocki zaznacza, że rozmawia z losowymi kilkoma wyborcami PO, Lewicy i Polski 2050. Wszystkim zadawał te same pytania. Rozmawiał, nie agitował. Chciał się dowiedzieć, jak głosują, w co wierzą, co czują i jak postrzegają rzeczywistość. Wątpię, by był zadowolony z tego, co usłyszał.
Jak myślą antypisowcy? Przede wszystkim nie potrzebują żadnego programu. Wcale ich nie interesuje, co przygotowuje dla nich nowa władza. PRL chyba nie pamiętają:
W ostatnich latach wybierałam PO. Głosować będę na Koalicję Obywatelską, choć mam obawy, czy opozycja przygotuje jakiś program. Na PiS nie będę głosowała, bo zbyt przypomina PZPR z I sekretarzem na czele.
Są i katolicy. Tacy:
Wywalić religię ze szkół? Jestem za. Nie dawać haraczy Rydzykowi? Jestem za. Nie dofinansowywać kleru? Jestem za. Niby jestem katolikiem, ale kasują ludzi z każdej strony, od chrztu do pogrzebu. Czas z tym skończyć.
Inni wierzą w swoje bóstwa:
Głosowanie na PiS? Chyba bym oszalała, niemożliwe. W stanie wyższej konieczności moglibyśmy z mężem zagłosować na Lewicę. Marzy mi się, że Kaczyński odejdzie w niebyt, a Tusk zostanie emerytowanym zbawcą narodu.
Rozgrzewka za nami. Teraz przechodzimy do uczty intelektualnej. Bo przecież wyborca opozycji to inteligent, człowiek oczytany, nowoczesny, na poziomie, erudyta świetnie władający mową ojczystą:
Przede wszystkim uważam, że nikt tych wyborów tak naprawdę nie chce wygrać. Bo opozycja wtedy odkryje wszystkie gówna, które tamci ukrywają, a z kolei PiS, jeśli będzie dalej rządził, to będzie sam się musiał z tym gównem męczyć… No, przepraszam bardzo.
Wyborca opozycji wcale nie kocha praworządności, a myślących inaczej po prostu nienawidzi i wyzywa:
Moim marzeniem jest czasowe działanie jakimiś dekretami, by unieważnić wszystkie podłe, groźne i niezgodne z prawem i konstytucją ustawy, uchwały i inne rozporządzenia wprowadzone przez PiS. Wiem, że to byłoby pójście na rympał, niezgodne z zasadami praworządnego państwa, ale takie mam marzenie. I żeby od razu zacząć rozliczać wszystkie grandy, które zrobili. To może wywołać jakieś burdy sekty Kaczyńskiego, a potrzebny będzie spokój.
A jeśli już o praworządności coś mówi, to tylko dla zgrywy. Bo dla niego demokracja może przypominać tę np. w Iranie, gdzie dla pewnych ludzi miejsca po prostu być nie może. Marzy mu się wielka czystka, a mówiąc wprost: „wyp…lenie wszystkich na ulicę”:
Opozycja po wygranej powinna rozliczyć wszystkich tych, co nakradli, i winnych łamania konstytucji, i wszystkich innych czynów. A tych wszystkich ludzi ze spółek skarbu państwa należy wypierdolić na ulicę. Powinny wrócić uczciwe konkursy na stanowiska i przetargi. Wygrywa ten z najlepszymi kompetencjami i wiedzą, a nie jakiś pociotek, wujek, kuzynostwo. Jestem za ogromnymi czystkami, są konieczne. Łącznie z prezesem NBP. I łącznie z karami więzienia dla złodziei, malwersantów i przestępców. Gdyby zrobili to w 2007 r., to już wtedy by załatwili sprawę, ale Platforma oczywiście zawaliła sprawę. Oczywiście to robienie porządków znowu wywoła wielką wojnę.
Jak ta władza się nie zmieni, to z tej Polski już nic nie zostanie, bo tak ją rozkradli, tak sponiewierali, że bardziej się chyba nie da…
Uważam – podobnie jak prof. Sadurski – że obecna władza przekroczyła wszystkie możliwe Rubikony i że nie ma dla nich miejsca w nowoczesnym, demokratycznym państwie. Muszą zostać z niego wyeliminowani wszystkimi możliwymi metodami mieszczącymi się w granicach państwa prawa. Będziemy musieli odbudować kraj po ich kataklizmie, więc pozostawienie ich w istotnych instytucjach, fundamentalnych dla prawidłowego funkcjonowania państwa, odłoży wychodzenie z zapaści o wiele lat.
Zapaść? Kataklizm? Rozkradzione państwo? Mówimy o 2015 r.? Wcale nie. Nie słyszeli Państwo, do czego ten PiS Polskę doprowadził? Wyborca opozycji danych ekonomicznych z kraju i ze świata za ostatnie lata może i nie zna, ale swoje wie:
Sporo trudnych zadań przed nowym rządem. Jedna kadencja na posprzątanie tego syfu to mało. Wyhamowanie inflacji, ochrona zdrowia po pandemii, imigranci, problem z surowcami, przemysł, do tego wojna… Nie będzie łatwo.
Wyborca opozycji jest patriotą „tego kraju”. Ale tylko patriotą lewackim. Dla patriotyzmu innego (jak oni to rozróżniają?) ma to co zwykle – nienawiść.
Jeżeli wygra opozycja, i to większością bezwzględną, jestem spokojna o los tego kraju. Jak nie, to zatopię się jeszcze głębiej w emigracji wewnętrznej. Jeszcze dodam, że nienawidzę tego zaściankowego, patetycznego, nieszczerego, prawicowego patriotyzmu!
Wyborca opozycji wie też, że PiS fałszuje wybory. Dowód? „Przecież Trzaskowski był o wiele lepszym kandydatem…”:
W ogóle to myślę, że na tych wyborach dojdzie do fałszerstwa. Niemożliwe jest, by opozycja tego upilnowała. Tak jak było przy tych ostatnich prezydenckich. Tak, uważam, że to już nie były czyste wybory. Ta różnica między Trzaskowskim a Dudą była niewielka, a przecież Trzaskowski był o wiele lepszym kandydatem… A teraz? Ustawią komisje wyborcze przy kościołach albo najlepiej w samych kościołach, a wcześniej ksiądz na mszy powie jeszcze, na kogo głosować, żeby nie było pomyłek…
Niektórzy nie wierzą w zwycięstwo opozycji. Dlatego tak się boją. Czego?
Boję się, że jak przestaną mieć możliwość finansowania tych ukrytych wydatków, zaczną naprawdę oszczędzać na opiece zdrowotnej i na tych sektorach, które i tak już ledwie działają…
Co prawda do tej pory nie oszczędzali na opiece zdrowotnej, ale na niespotykaną wcześniej skalę ją finansowali. Ale zawsze mogą przestać, prawda? Być może wyborca opozycji uważa, że w polityce budżetowej państwa jest jak w sporcie – każda seria musi się kiedyś skończyć.
Wyborca opozycji dobrze zna historię. Potrafi znaleźć w niej analogie do współczesności:
Jeśli PiS znów wygra, to tylko współczuć młodym. Osobiście niczego się nie boję, bo ile ja jeszcze pożyję? Ale młodych ludzi mi szkoda. W tej trzeciej kadencji PiS straci już ostatnie hamulce. Oglądałem ostatnio w telewizji dokument o tym, jak Hitler dochodził do władzy. I teraz, jak patrzę na różne zachowania Kaczyńskiego, to muszę ci powiedzieć… Masz rację, nie to samo, ale jest bardzo wiele analogii. Gdyby Kaczyński mógł sobie pozwolić, gdyby nie Amerykanie i Unia, tobyś zobaczył. Hitler też doszedł do władzy w demokratycznych wyborach, po kolei niszczył opozycję, zlikwidował wolne media. W zeszłym roku robili zamach na TVN, weź też ten wykup gazet regionalnych, to wszystko jest zamierzone. Najchętniej by stworzył bojówki. Ja się tego obawiałem już, jak tworzyli tych terytorialsów. Że to będą bojówki Macierewicza.
Pamiętają Państwo, jak to PiS rozpijał Polaków-cebulaków kasą z 500+? Okazuje się, że najbardziej podatni na alkohol są jednak wyborcy opozycji. Pani poproszona o wskazanie, co można dobrego powiedzieć o PiS i Jarosławie Kaczyńskim:
Czy naprawdę muszę? Chwileczkę… Muszę sobie przynieść kieliszek jakiegoś mocnego alkoholu, może to mi pomoże… (…) No dobrze, po łyku czerwonego wina wysilam komórki mózgowe.
Ostatecznie alkohol umysł rozjaśnia, bo jakoś cedzi, że te pieniądze dla najuboższych to nie był taki zły pomysł. Ale dlaczego, do cholery, sfinansowali to z budżetu?!
Tak, wiem, lud pracujący miast i wsi, a szczególnie wsi, odzyskał godność przez transfery socjalne. Najbiedniejsi emeryci odzyskali godność przez dodatki nazywane 13. i 14. emeryturą, które Kaczyński dał im z podatków pracujących obywateli, czyli naszych.
Większość jednak nie miałaby chyba nic przeciwko obcięciu transferów socjalnych. Donald Tusk może to śmiało ogłaszać. Jego wyznawcy to poprą:
Uważam, że warto wspierać obywateli. Zarówno rodziny, jak i ludzi bezdzietnych, np. kreatywnych, którzy dają inne rzeczy państwu i ludziom. Samo rozdawanie pieniędzy nie jest według mnie dobrym pomysłem.
Na pewno jest potrzebny jakiś socjal na dzieci, bo praktycznie każdy kraj to ma. Ale powinno to być inaczej skonstruowane. Powinno być premiowana raczej chęć pracy, a nie odwrotnie.
500 plus to dla mnie nieporozumienie. Niby miała wzrosnąć dzietność i co? Na wsi znam np. takiego gościa. Piątka dzieci, w niedzielę zawsze z nimi idzie na spacer, piwko w jednej kieszeni, ręka w drugiej. Dzieci mniejsze koło tatusia, starsze na rowerku z przodu. I on mi wszystko wyjaśnił: „Wie pan, 2000 mam z MOPS-u, a z dzieci mam 2500. Razem wychodzi 4500. Czasami wezmę jakąś fuchę, ale pierdolę tę robotę. Zrobię jeszcze dwójkę dzieci i mi starczy”. I teraz, proszę ciebie, jak taki człowiek wychowuje swoje dzieci? Przecież one dorastają w przeświadczeniu, że państwo musi dać i że nie trzeba pracować, bo po co? Przecież tata z mamą siedzieli w domu i nie było źle!
Transfery, transfery… Tylko to im się udało. Zastali Polskę z kupą szmalu i niezłą gospodarką, a zostawią w ruinie, między innymi właśnie przez transfery. Nie jestem przeciwna transferom, ale z głową, według jakichś kryteriów dochodowych i tylko dla tych, którzy chcą pracować. I co to w ogóle za pytanie, panie Grzegorzu: czy jestem PiS-owi wdzięczna za transfery? To przecież nie są pieniądze Kaczora czy Sasina, tylko podatki obywateli. Jak się daje kasę do ręki jednemu, to trzeba gdzieś zabrać drugiemu. I zabiera się szkolnictwu, służbie zdrowia, samorządom. Sama korzystam z transferów, bo mam dość niską emeryturę, ale się z tego nie cieszę! (śmiech) Zawsze się znajdzie jakaś dziura w domowym budżecie. Lub wydaję na waciki.
Polska z kupą szmalu i niezłą gospodarką w 2015 r., a Polska w ruinie w 2022 r.? Takie postrzeganie można zrozumieć, jeśli przypomnimy sobie, że red. Wysocki na dziewięciu losowych wyborców opozycji trzech znalazł na Kaszubach.
No to teraz lekcja gospodarki, funkcjonowania państwa i mechanizmu wpływania zarazy oraz wojny na wskaźniki ekonomiczne. Okazuje się, że wszystko da się przykleić jednemu człowiekowi. I wcale nie jest nim Kaczyński:
Przede wszystkim polityka NBP, który nas na tę minę, drożyznę, wsadził. Ale oni kompletnie nic sobie z tego nie robią. Glapiński to jakieś kompletne nieporozumienie. No wyjdzie ci facet od finansów i mówi, kurwa, żebyś sobie kupił kotka albo pieska, bo jest dobrze?
Przeraża mnie to, co dzieje się w moim kraju. Nie wierzę w słowa, że tak źle jest wszędzie. Owszem, inflacja jest, w krajach Europy drożeją surowce, paliwo itd., ale wiele innych rzeczy pozostaje na poziomie akceptowalnym.
W 70-80 proc. winny tak strasznej drożyzny są rządzący. Reszta to wynik wojny, drogiego gazu czy ropy. Rząd próbuje niby jakoś pomóc, ale wszystko na zasadzie, że coś komuś dorzucą, trzynastkę czy węglowe, i potem ludzie mogą mówią: „Ci dają, a tamci przyjdą i wszystko zabiorą”. O to chodzi, tym rozdawnictwem kupują sobie głosy. Ale fakt, że dają.
I człowiek głupieje. W końcu to dobrze, że dają, czy niedobrze?
Wyborca opozycji potrafi jednak sobie radzić w trudnych czasach. Stosuje wtedy to, co zwykli ludzie na co dzień – zakupy z listą:
Do sklepu chodzimy tylko z gotową karteczką, by nie kupić nic poza zaplanowanymi produktami i nie przekroczyć budżetu. Trochę się też zmieniło menu domowe. Skończyło się codzienne jedzenie mięsa. Część produktów kupujemy prosto od rolników: ziemniaki, jajka, ostatnio nawet kury.
Jak widać, wyborca opozycji nie idzie z duchem czasu i lubi codziennie wcinać mięso, przyczyniając się tym samym nie tylko do cierpienia zwierząt, ale też do nadmiernej emisji CO2. Stosuje też ekstrawaganckie metody walki z drożyzną, bo akurat wymienione wiejskie produkty z reguły są droższe od tych z marketów, które obniżają ceny dzięki hurtowej produkcji i sprzedaży żywności.
Wyborcy opozycji ma jednak zasady. Przestaje kupować masło, gdy jego cena dochodzi do 7 zł. Nie kupuje nawet wtedy, gdy cena spadnie – przed Świętami niżej podpisany bez trudu kupował po 6 zł. Wyborca opozycji może tego nie wiedzieć, bo Świąt nie obchodzi:
Szok przeżywam za każdym razem, gdy kupuję ser, którego u nas w domu schodzi dużo. Za zwykłą goudę, która kiedyś kosztowała około 17 zł, teraz w promocji trzeba zapłacić 35 zł. Nie mówię o lepszych serach, których ceny zaczynają się od 40 zł. Przestaliśmy kupować masło. Gdy skoczyło do pięciu zł za kostkę, powiedzieliśmy sobie z mężem, że jeśli kiedyś przekroczy siedem zł, to więcej nie kupujemy. No i stało się. Nie chodzi o to, że nas nie stać. Chodzi o zasady. A Wigilii nie obchodzimy. Jeśli spotykam się z rodziną, to bez tej całej świątecznej szopki. Najchętniej gdzieś wyjeżdżamy i mamy święta z głowy.
Wyborca opozycji nie lubi gotować. Woli wyjść do restauracji. I słusznie. Czy normalny człowiek gotuje w domu zupę, smaży kotlety, sam robi sałatkę? Nic dziwnego, że czasy kryzysowe tak irytują, bo przecież spotkania w domu to „nie to samo” co wyjście do knajpy:
Odczuwam drożyznę na każdym kroku. Każde zakupy w markecie, czynsz, opłaty za mieszkanie – wszędzie. Ograniczyliśmy wyjścia na miasto. Gotujemy w domu, a wyjście do knajpy to dobro luksusowe, z którego korzystamy coraz rzadziej. Jest to dla mnie dotkliwe, bo lubię życie towarzyskie, a z uwagi na ceny większość znajomych ograniczyła takie wyjścia. Częściej spotykamy się po domach, ale to nie to samo.
Wojna. Co o niej wie wyborca opozycji? Jest nią zmęczony:
Na początku agresji nie odchodziłam od radia i portali informacyjnych, bardzo przeżywałam dramat ludzi i miast, starałam się działać pomocowo. Z czasem zainteresowanie słabło, kolejne zbrodnie, niestety, stają się mniej zauważalne, jakieś zamrożenie tematu, chociaż dużo większy lęk.
Przestałam śledzić, bo pierwszy miesiąc śledziłam dosłownie non stop i zaczęłam odczuwać lęki, łącznie z tym, że budziłam się w nocy, wiec dla własnego zdrowia przestałam to robić.
Przestałem śledzić. Poziom stresu z tym związany był u mnie już tak duży, że zaczął przenikać do codziennego życia i wpływać na codzienne decyzje. Powiedziałem sobie: dość. Nie mam na to wpływu.
Wyborca opozycji wie, że trzeba się zbroić, ale nie podoba mu się, jak robi to PiS. Gdyby Donald Tusk znalazł w swojej nowej ekipie lepszą robotę dla Tomasza Siemoniaka, red. Wysocki z „GW” ma namiary na paru niezłych kandydatów do resortu obrony:
Gdyby PiS się zbroił mądrze, to byłoby super, ale ich priorytetem jest zakup sprzętu, na którym najwięcej zarobi kolega kolegi. Niestety, na każdym kroku pokazują, że nie kupują tego, co wojskowi naprawdę potrzebują, tylko kupują coś, bo ktoś dostał wizji, np. ołtarze mobilne.
Sam pomysł solidnego wojska nie jest zły. Ale, jak to z obecnym rządem, wszystko jest robione na wczoraj, bez pomysłu, w chaosie. Dodatkowo rząd jak zawsze wyczuwa możliwość zarobku pod stołem. Mam kilku znajomych wojskowych. To, co opowiadają, przekracza ludzkie pojęcie. Jeśli chodzi o powoływanie mężczyzn do wojska, to mnie to śmieszy. Jaka będzie jakość żołnierza po miesięcznym kursie? Lepszym pomysłem byłyby dłuższe i profesjonalne szkolenia dla chętnych. A nie powoływanie Janusza i Sebiksa na miesięczny kurs.
Mam wrażenie, że rząd PiS-u sam nie wie, o co chodzi i czego chce. Przykładem te Patrioty od Niemców, których nie chcą tylko dlatego, że Niemcy mają to obsługiwać. Albo teraz już chcą. No właśnie, sami nie mają pojęcia. Ale z tym, że nagle znowu chcą te Patrioty wziąć, to uważam, że to nie żadna nasza decyzja, tylko że Amerykanie tutaj zadziałali. Przyszedł rozkaz z góry, tak samo jak było wcześniej z atakiem na TVN i w innych sprawach.
Ostatnią wypowiedź usprawiedliwiamy. W TVN mogło nie być tak dużo (jak o odpowiedzi ministra Błaszczaka na propozycję niemieckiego MON) o tym, że Waszyngton zadziałał wręcz odwrotnie i to Amerykanie pokazali przecież opornym Niemcom, że Patrioty powinny – i mogą – znaleźć się szybko na Ukrainie. Mogło umknąć.
Wyborca opozycji jest za pomocą dla uchodźców z Ukrainy, ale dobrze wie, że rząd tu nawet nie kiwnął palcem. Że te wszystkie ułatwienia graniczne, proceduralne, PESEL-owe, zdrowotne, edukacyjne, zawodowe, te specjalne programy, te miliardy z budżetu to jedna wielka ściema:
Pomoc dla zaatakowanego kraju? Jak najbardziej tak. Trzeba pomagać, jesteśmy najbliżej. Trochę zawiodłem się na krajach UE, które mogły w tym Polskę wspomóc bardziej. Polityka wobec uchodźców, jak to bywa w naszym kraju, to chaos, wszystko na wczoraj i mnóstwo złych decyzji.
Rząd nie robi w sprawie uchodźców nic sensownego. Wszystko lepione z mchu i paproci. „Drodzy bracia z Ukrainy, witamy was serdecznie, a teraz radźcie sobie sami!”. Sytuację na granicy z Białorusią przemilczę, bo to nadaje się tylko na trybunał w Hadze.
Nie pojmuję, jak można było zachować się tak, jak PiS wobec tych ludzi na granicy białoruskiej. W głowie mi się to nie mieści. A co do Ukraińców, to przecież nie rząd się tym zajmuje, tylko zwykli ludzie.
Na koniec creme de la creme. Nienawiść raz jeszcze. Czyściutka, niczym nie zmącona. Pretekstem słowa Jarosława Kaczyńskiego o kobietach „dających w szyję”.
Gdy ja byłam w wieku rozrodczym, aborcja była całkowicie dozwolona. Kaczyński to wyjątkowy skurwysyn i cynik. Ja w ogóle bym nie zwracała uwagi na jego debilne i aroganckie odzywki. Choć mam nadzieję, że odbierze mu to choć trochę głosów. Im bardziej pieprzy, tym bardziej się cieszę.
Dzieci mielibyśmy w kraju znacznie mniej, gdyby było więcej takich jak on! No tak, bo jaki jest jego wkład w rozrodczość narodową? Generalnie od kiedy on się dorwał do władzy, to obraża wszystkich. Połowa społeczeństwa to ZOMO i gorszy sort, bo myślą inaczej niż on. Kobiety nie mają dzieci, bo dają w szyję, a tych, co hałasują, to trzeba zniszczyć. Tak mówił ostatnio w Chojnicach. Tak, Hitler też miał takie poglądy. Te wszystkie obozy, które pootwierali i gdzie brunatne koszule wsadzały komunistów i wszystkich, co myśleli inaczej. Kaczyński też by tak najchętniej zrobił, takie ma zapędy. Żałuje tylko, że nie mamy już 1933 roku…
Bredzenia dziwnego wujaszka, którego rodzina wciąż zaprasza do stołu, bo tak trzeba.
W ogóle nie trawię tego człowieka i każdą wypowiedź uważam za porażkę. Jego zadaniem jest tylko i wyłącznie obrażać: kobiety, inne nacje, LGBT. (…) Nie rozumiem kobiet głosujących na PiS – to tak jakby były bezwolnymi istotami, bez własnego zdania i charakteru. Może dzięki takim wypowiedziom niektóre z nich się wreszcie ockną?
A poza tym uważam, że każda kobieta, która dzisiaj odda głos na PiS, to tak, jakby sama sobie napluła w twarz przy urnie.
Skąd to wszystko się bierze? Jak można być tak przepełnionym nienawiścią, mieć tak ograniczone pojęcie o mechanizmach politycznych, gospodarczych, być tak zamkniętym na inne przekonania? Czy to przypadek, że odpowiedzi na pytanie „jakie media czytasz i oglądasz, które uważasz za rzetelne, a które za propagandę” są tak tożsame?
Oglądam głównie TVN i TVN24. TVN uważam za bardzo rzetelne. Bardzo lubię Olejnik, to jest konkretna kobieta. Na wsi, na pasiece, z konieczności oglądam Polsat News, bo tu nie mam TVN24.
Tylko TVN i TVN24, Koszerna, „Polityka” i „Newsweek”. Jak wujek podrzuci, to jeszcze „Tygodnik Powszechny”, a teraz „Przegląd”. Resztę uważam za propagandę. Choć wiem, że u nas też jest propaganda (śmiech).
Sporo teraz oglądam na YouTubie różnych programów i wywiadów. Był okres, że byłem zafascynowany TVN-em, zwłaszcza „Faktami”, ale mi trochę przeszło. Bardzo lubię „Lożę prasową”.
Z polskich najczęściej „Wyborcza”, OKO.Press i agregaty newsów w social mediach typu „Doniesienia z putinowskiej Polski”.
Wiadomo, że TVP to gówno i włączam je ze dwa razy do roku, i się tylko wkurwiam. Kiedyś oglądałam codziennie TVN24, ale oni przeginają w drugą stronę i też już nie mogę tego oglądać. Najbardziej irytuje mnie ostatnio Olejnik, która zaprasza gości, zadaje pytanie i sama sobie odpowiada. Z gazet „Polityka” i „Tygodnik Powszechny” – najlepszy, mimo że jestem bardzo daleko od Kościoła. Miliardy dla TVP? Jedno słowo: kurewstwo.
Moje ulubione media to „Gazeta Wyborcza”, Onet, Guardian, BBC i radio TOK FM. Od lat nie mam telewizora, więc nie śledzę propagandy PiS-u. Nie śledziłam też poczynań wcześniejszych rządów w mediach publicznych. Jednak konsekwencje tego, co PiS wyprawia w mediach, są widoczne gołym okiem w zachowaniach ludzi. Zbrutalizowanie języka i zachowań, agresja itd.
„Zbrutalizowanie języka i zachowań, agresja”, powiadacie? Hm… Jak widać, lata pracy medialnych machin nie idą na marne.
Centrum Badań nad Uprzedzeniami UW powinno raz jeszcze przeprowadzić analizy dotyczące postaw zwolenników Zjednoczonej Prawicy i opozycji. Te sprzed trzech lat mogą być już trochę nieaktualne.
Ciekawy raport: „Wyborcy partii opozycyjnych w większym stopniu dehumanizują swoich oponentów, niż na odwrót”
Widzimy, jak łatwo się hoduje ludzi przepełnionych agresją, pogardą, wmówić im, że chamstwo jest wartością, a jednocześnie utrzymywać ich w przekonaniu, że są lepszymi, mądrzejszymi, bardziej wartościowymi od myślących inaczej.
Przy Wiertniczej są z siebie dumni? Donald Tusk zadowolony ze swojego elektoratu?
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS