Jako adwokat był rzetelny i dociekliwy, jako nauczyciel – dokładny i wymagający. Niezależnie od tego, czy uczył, jak bronić w sprawie karnej, czy jak zjeżdżać ze stoku.
Andrzej był zapalonym propagatorem narciarstwa, instruktorem i pasjonatem, wielu z nas doświadczyło tego na własnej skórze. Malował, pisał wiersze i prozę. Kiedy wręczał komuś książkę w prezencie, zawsze okraszał to wierszem. Człowiek renesansu. Miał dystans do tego, co robił.
Pisał : „Adwokaci bardzo różni/Jedni skromni, inni próżni/Cisi albo zadzierżyści/Ot – intelektualiści/I fałszowi uszy natrą/Advocatus sed non latro” – komentował wierszem swą profesję. A potem dodawał: „to piękny zawód, wzniosły, choć czasem gorzki”.
Mawiał: „pisać krótko, bo przestaną czytać, mówić krótko, bo przestaną słuchać”. Ludzie, którzy Go znali, wspominają często zabawne historie z Jego udziałem, bo też miał poczucie humoru. Był wyjątkowy i nie ma w tym cienia przesady.
Zawsze z zapałem
Urodził się 30 listopada 1927 roku w Przemyślu. Młode lata to wojna i czas po. W wywiadzie, który przeprowadziłem z Nim do naszej adwokackiej gazety, wspomina:
„Trzeba było zarobić na utrzymanie. Zarabiałem zatem jako: uczeń kowalski w Werkschule, fizyczny przy rozbiórce cegieł we Wrocławiu, dozorca nieruchomości, ratownik na Odrze (wyłowiłem dziewczynę, z którą się potem ożeniłem), zaopatrzeniowiec (wykiwali mnie w banku), gryzipiórek, bibliotekarz, fryzjer, referent statystyczny, referent pracy i płacy (o mało nie wywołałem strajku), inspektor kontroli finansowej, radca prawny i w końcu… adwokat”.
Prawo ukończył na Uniwersytecie Wrocławskim, a jako adwokat przepracował w Zespole Adwokackim nr 1 w Przemyślu 53 lata. Imponujący wynik. Bronił w sprawach karnych, prowadził sprawy cywilne i rodzinne. Zawsze z zapałem.
Kiedy blisko 5 lat temu zaprzestał wykonywania zawodu, w piśmie skierowanym do Okręgowej Rady Adwokackiej w Rzeszowie napisał: „żałuję, że odchodzę z zawodu, który był moją pasją”. Zapytany o receptę na życie odpowiadał krótko: czyste sumienie. Mecenas Andrzej Blatkiewicz, przemyślanin wierny swemu miastu, wyjątkowy człowiek. Dobrze zasłużył się adwokaturze.
Kiedy człowiek odchodzi z tego świata, zadajemy sobie pytanie, kto i co po nim zostaje. Andrzej Blatkiewicz pozostawił syna, trzy wnuczki, dwóch wnuków, dwie prawnuczki i dwóch prawnuków. Zostały wiersze, obrazy, zdjęcia. Ale także głęboka pamięć o Nim. Będzie Go nam bardzo brakowało. Już Go brakuje.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS