A A+ A++

Stalowy, porządny statek może pomieścić ponad 90 osób na dwóch pokładach. Ma miejsce na rowery, restaurację, kuchnię. Latem pod pokładem działa klimatyzacja, zimą ogrzewanie. Statek może pływać cały rok. Ma wyrobioną niewielką liczbę motorogodzin. I silniki klasy premium, bo volvo penta. Jest nie do zdarcia.

– Tylko że do zdarcia jest nasza Odra. Zbyt niski poziom rzeki powoduje, że statek stał praktycznie nieużytkowany. Na naszym odcinku, od Połęcka aż pod Słubice, Odra ma bardzo dużo namułu. Brakuje w niej wody. Gdy przychodzi lato, nie ma metra głębokości. A tylko tyle wystarczyłoby, by statek mógł kursować – mówi burmistrz Krosna Odrzańskiego Marek Cebula. Wycieczkowiec ma bardzo małe zanurzenie, ok. 70 cm. Mimo to nie możemy żeglować.

– Odra jest w tak fatalnym stanie, że z bólem serca musimy zrezygnować z marzeniach o żegludze – żali się Marek Cebula. Rok temu “Zefir” utknął na mieliźnie w porcie pod Słubicami. Przeczekał wiele tygodni na większą wodę. Nici z turystyki. 

– Rząd zapowiadał, że w cztery lata zrobi na Odrze czwartą klasę żeglowności. Minęło siedem lat, my sprzedajemy statek – mówi Cebula. 

Wzorcowe wycieczkowce “Zefir” i “Laguna”

“Zefir” ma osiem lat, ale dziś jest wart więcej, niż gdy go kupowano. Wówczas za statek nadodrzańskie gminy (kupowany był w partnerstwie za unijne pieniądze) zapłaciły ok. 2 mln zł. Dziś, by kupić nowy, trzeba by zapłacić ponad cztery razy tyle. 

– Dlatego wezwaliśmy rzeczoznawcę, by uczciwie wycenił statek. Jest wart ok. 4 mln zł (z podatkiem VAT), bo faktycznie jest w świetnym stanie. Jeśli jakiś samorząd potrzebuje statku, by wzbogacić swoją ofertę turystyczną, to tylko brać “Zefira” – zachęca burmistrz Cebula. 

“Zefir” razem z drugim wycieczkowcem “Laguną” miał ożywić nadodrzańskie porty. I dopóki wody nie brakowało, radził sobie świetnie. 

– Dostaliśmy wiele nagród za to, że rozbujaliśmy turystykę. Doceniali nas także Niemcy. Ale przyszedł moment, że do statku trzeba było dopłacać. Stał i nie zarabiał. Rocznie trzeba wydać na jego obsługę, pensje, konserwację ok. pół miliona złotych – wylicza burmistrz. 

Gdy unijny projekt nadodrzańskich gmin się skończył, “Lagunę” wykupił prezydent Nowej Soli. Statek pływa na odcinku do Głogowa. Tu też są problemy. Przy dużej suszy musi zostać na Dolnym Śląsku, bo tam wody jest więcej. – Pływa po kanale, który wybudowali Niemcy – wyjaśnia Cebula. 

Gminy muszą jeszcze znaleźć kupca na “Zefira”.

Cebula: Trzeba pogłębić Odrę

Burmistrz Cebula jest przecgiwnikiem betonowania Odry, robienia na niej stopni, ale uważa, że rzekę trzeba pilnie pogłębić.

– Lubuski odcinek jest w fatalnym stanie. Za chwilę Odra będzie strumykiem. Właściwie cały muł niesiony przez ostatnie dwie wielkie fale powodziowe, tę z 1997 i tę sprzed dekady, został u nas. W Zachodniopomorskiem i na Dolnym Śląsku nie jest tak fatalnie. Kiedyś przy główkach było dwa-trzy metry wody, dziś jest kilkanaście centymetrów. Woda przez nasz odcinek przez to spływa szybko, nie zatrzymuje się, a rzeka się wysusza. Umierają starorzecza, bo Odra z nich wysysa wodę – tłumaczy burmistrz i ocenia, że doprowadzenie Odry do żeglowności z lat 70. zajmie kilka, a może nawet 10 lat.

– Dlatego zrezygnowaliśmy z utrzymywania statku na lepsze czasy – mówi Cebula. 

– Wody Polskie podnoszą wam o kilka metrów most, mają przepływać pod nim trzypiętrowe barki? – dopytujemy. 

– Nie będę tego komentować. Żadna barka przy tym poziomie wody nie przepłynie. Może żaglówka nie będzie musiała zwijać masztu? – ucina burmistrz.

Wycieczkowiec można kupić za blisko 3,5 mln zł. Fot. Marek Cebula


Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułTokio 2020. Dwie polskie wioślarskie osady w finale, ale pogoda płata figle
Następny artykułTokio 2020. Kontrowersje wokół flagi “wschodzącego słońca”