Aż szkoda burzyć ten sielski obrazek, przypominając, że to wiosna przedwyborcza, w której coraz mniej jest czasu na merytoryczne argumenty, a temperatury sporów rosną w sposób wykładniczy. Mimo wszystko liczę, że słowa, które wypowiada Janusz Filipiak, bohater z okładki, skłonią do refleksji tych, do których trafić powinny. Biznes naprawdę zaczyna tracić nerwy, chociaż robi to z klasą. Jeszcze nie pada wprost deklaracja: „w tych warunkach tutaj już nie warto”, ale łatwo ją dostrzec między wierszami. To najgorsze, co może nam się przytrafić – utrata wiary przez biznes w przyszłość.
Oryginalne źródło: ZOBACZ
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS