A A+ A++

Edyta Dąbrowska, prezeska klubu piłkarzy ręcznych Trójka Nowa Sól, o zdjęciach Jarosława Chróściela: – Ich siłą są emocje. Jak fotograf się czymś zachwyci, zdjęcie robi efekt wow. Jeśli nie ma zachwytu – możesz zrobić tysiąc zdjęć i tego efektu nie ma. U Jarka ten zachwyt widać. I to, że żyje tym, co robi. Sesja z kickboxerem Bartoszem Hassą i zdjęcie biegacza Maćka Koszeli są naprawdę rewelacyjne.

Rozmowa z Jarosławem Chróścielem

Mateusz Pojnar: Pamiętasz swój pierwszy kontakt z aparatem? Co to był za sprzęt?

Jarosław Chrościel: – Moja przygoda z fotografią zaczęła się tak naprawdę już w dorosłym wieku. Kupiłem cyfrówkę i zacząłem robić zdjęcia: rodzinie, przyrodzie, kwiatkom, również na wakacjach.

W moim domu rodzinnym zdjęć się nie robiło, więc nie posmakowałem ciemni i fotografii z kliszy.

Mój pierwszy aparat to był cyfrowy aparacik Minolta. Świetny sprzęt, ale do zdjęć w ruchu się totalnie nie nadawał.

Skąd w ogóle u ciebie wzięła się pasja fotografowania sportu? Czemu akurat sport?

Zdjęcie Jarosław Chróściela, fotoreportera sportowego z Nowej Soli Fot. Jarosław Chróściel

– Fotografuję świadomie dzięki mojej żonie. Gdy zaczęła biegać, postanowiłem to dokumentować. Jeździliśmy wspólnie na różne zawody i ona startowała, a ja gdzieś w strefie mety próbowałem robić jej zdjęcia. Aparat, który wtedy miałem – taki mały cyfrowy kompakt – nie dawał jednak rady. Im było więcej ruchu, tym zdjęcia były bardziej rozmazane.

Wtedy zacząłem uczyć się fotografii: książki, poradniki, internet.

Później moja córka Kornelia zaczęła biegać w Astrze u trenera Biesiady i okazji do fotografowania biegów zrobiło się dużo więcej. I te wszystkie okazje – biegi żony i córki – wykorzystywałem do robienia zdjęć.

Wracałem potem do domu, przeglądałem i kombinowałem, co muszę zrobić, by były lepsze. Robię to zresztą do dziś. Mam swoje ulubione portale ze zdjęciami sportowymi – oglądam i wciąż kombinuję, co zrobić lepiej.

Skupiasz się tylko na sporcie czy zajmujesz się też innym rodzajem fotografii?

– Fotografuję ludzi, ale w szczególności ludzi w ruchu. Sport stanowi zdecydowaną większość moich zdjęć, ale robię też sesje portretowe, wizerunkowe. Na nic innego nie mam czasu.

Na jakich wydarzeniach sportowych szczególnie lubisz robić zdjęcia?

– Ogrom czasu fotografowałem tylko biegi w różnej formie. Z czasem – za namową Pawła Grygorowicza, piłkarza ręcznego z ówczesnej Astry – poszedłem na mecz w hali przy ul. Botanicznej. I można powiedzieć, że zostałem tam do dziś.

Okazało się, jak trudna to dziedzina, jak dużo zależy od oświetlenia i sprzętu. Cieszyłem się ze zdjęć i widziałem ich słabość. To były trudne początki z fotografią w hali.

Z czasem pojawiły się inne dyscypliny, a w zeszłym roku spróbowałem fotografii piłki nożnej.

A gdy fotografujesz córkę, to jest dla ciebie wyjątkowo ważne? Pewnie trudno jest wtedy skupić się na obiektywie, bo chce się dopingować?

– Tak, biegi Kornelii to szczególnie trudny moment. Strasznie przeżywam jej starty i bardzo emocjonalnie do tego podchodzę. Czasami jestem zły, czasem jej współczuję, a innym razem z lekka ocieram łzy szczęścia i duma mnie rozpiera [uśmiech]. I jak w takich okolicznościach robić zdjęcia?

Przyznam szczerze, że właściwie robiąc zdjęcia zawsze komuś kibicuję. Obracam się w lokalnym środowisku i wszędzie widzę znajomych.

Furorę na Facebooku zrobiło m.in. twoje zdjęcie biegacza Maćka Koszeli na bieżni „Ogólniaka”. W tle widać kolorowy dym. Pamiętasz okoliczności zrobienia tego zdjęcia?

– To był zupełny spontan. Maciek zaprosił mnie, żebym wpadł na ich trening. Mieli być sprinterzy, skoczkowie w dal, kulomioci. Od razu wpadł mi do głowy pewien pomysł i poprosiłem Maćka, żeby załatwił mi metalową puszkę. Obiecał nawet dwie.

Chodziło mi o to, żeby kulkę dymną odpalić w bezpiecznym pojemniku, który schowaliśmy za blokiem startowym, żeby nie uszkodzić tartanu. Jak dobrze pamiętam, to była miska na wodę dla psa. Wystarczyła jedna próba i zdjęcie wyszło, jak widać. To była bardzo udana sesja.

Przypominasz sobie jakieś zabawne anegdoty w związku z twoją pasją?

– Raz zapomniałem karty pamięci na nocnym mityngu w Białogardzie… Długo się nie zastanawiając, wyjąłem kartę z nawigacji samochodowej, skasowałem mapy i byłem gotów [uśmiech].

Druga historia jest wielce drażliwa…

Opowiadaj!

– Niech będzie. Wspólnie z moim szwagrem robiliśmy zdjęcia na zawodach w Radzyniu. To miał być jego początek z fotografią. Spotkaliśmy się wieczorem, żeby obejrzeć zdjęcia, ale nie było nastroju, więc szwagier poszedł do sklepu kupić soki, a przy okazji miał wynieść śmieci. Nazajutrz, kiedy ponownie się spotkaliśmy, okazało się, że w reklamówce w przedpokoju śmieci nadal leżą. W torbie wyniesionej do śmietnika była nowiutka lustrzanka…

Szwagier tak dynamicznie szukał w nocy wyrzuconej do śmietnika lustrzanki, że wychodząc z kubła, wytrącił nogą telefon z ręki swojej żony, a ten rozsypał się w drobny mak. Oczywiście aparat nie został odnaleziony.

Straszny ból… Chciałem cię zapytać o dobre zdjęcie sportowe – jakie musi być?

– Powinno oddawać emocje: radość zwycięstwa, gorycz porażki, ducha walki. Może nawet kiedyś uda mi się takie zrobić.

Nie bądź taki skromny, twoje zdjęcia są świetne. Jakie masz wskazówki dla początkujących fotoreporterów sportowych?

– Trzeba próbować i nie zrażać się, szukać okazji. Według mnie najlepiej sport fotografuje się na otwartym terenie w pochmurny dzień.

Taka pasja pewnie trochę kosztuje?

– Jak każda, ale sprzęt sam zdjęć nie robi. Bardzo dużo dyscyplin odbywa się na świeżym powietrzu – i tutaj nie potrzeba bardzo drogiego sprzętu. Wystarczy aparat z ustawieniami manualnymi lub – dla zupełnie początkujących – z trybem sport.

Na pewno jest ci miło, kiedy ludzie mówią „ale fajne zdjęcia” albo „dzięki, Jarek, że byłeś z nami”?

– Oj tak, bardzo, to daje mnóstwo motywacji. Udostępnienie zdjęcia np. na profilu FB Trójki czy Arki powoduje, że czuje się częścią drużyny. A Trójka to już w ogóle jest dla mnie jak rodzina.

Każde polubienie zdjęcia, udostępnienie i oznaczenie autora ogromnie cieszy. Kiedyś po meczu Arki dostałem od chłopaków z drużyny klubowy szalik. Frajda niesamowita.

Gdzie chciałbyś kiedyś zrobić zdjęcia, jakie masz marzenia?

[Chwila zastanowienia – red.]. – Mam dwa nowe projekty na ten rok – wyścigi motocyklowe i dziewczyny tańczące shuffle dance. A w kwestii marzeń? Chciałbym kiedyś zrobić fotorelację z zawodów Formuły 1 i kolejny raz podczas Biegu do Pustego Grobu.

CZYTAJ TAKŻE: W Brazylii powstaje trzeci najwyższy pomnik Chrystusa na świecie. Będzie niższy od tego w Świebodzinie

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułNajbardziej innowacyjne firmy. Szczepionki pomogły koncernom
Następny artykułKiedy koniec prac nad KPO? Minister podał przybliżoną datę