Służby ratunkowe podczas akcji nie mogą mieć wątpliwości, z jakim rodzajem pojazdu mają do czynienia. Od tego zależy ich bezpieczeństwo. Dlatego w niektórych krajach samochody elektryczne, a nawet hybrydy muszą być dodatkowo oznakowane. Oto przykład z Australii.
Po ulicach jeździ coraz więcej samochodów napędzanych w sposób odmienny do tego, do którego przywykliśmy przez ostatnie dziesięciolecia. Mamy hybrydy szeregowe, hybrydy typu mild, hybrydy plug-in, samochody z ogniwem wodorowym jako generatorem energii, auta elektryczne – układ napędowy każdego z nich ma swoje unikalne cechy, które sprawiają, że w sytuacjach zagrożenia życia muszą być obsługiwane w specjalny sposób.
Chodzi przede wszystkim o bezpieczeństwo osób pomagających ofiarom wypadków. Pracownicy służb ratunkowych muszą mieć świadomość zagrożeń, jakich mogą się spodziewać. Pracując przy autach spalinowych nie będą wykonywać cięć w okolicach zbiornika paliwa. Pracując przy elektrykach muszą mieć świadomość ewentualnych zagrożeń związanych z wysokim napięciem i energią składowaną w akumulatorach. Są oczywiście przeszkoleni w tej kwestii i nie jest to dla nich zagadka, jednak strażacy nie muszą być jednocześnie fascynatami motoryzacji, którzy znają każdy model i rozróżniają poszczególne wersje napędowe.
Z myślą o ich bezpieczeństwie w Australii wprowadzono obowiązek dodatkowego, trwałego oznakowania pojazdów z napędem hybrydowym, elektrycznym oraz napędzanych wodorem. Oznakowanie to polega na montażu niewielkich znaczków do tablic rejestracyjnych. Ich kształt, wielkość, rodzaj materiału oraz zalecane sposoby montażu określają przepisy poszczególnych stanów. Żeb … czytaj dalej
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS