A A+ A++
  • Projekt nowelizacji, podwyższającej kwoty mandatów, został w ostatniej chwili dopisany do listy obrad Sejmu.
  • Rzecznik rządu Piotr Müller potwierdził, że grudniowy termin wprowadzenia nowych przepisów pozostaje aktualny.
  • Nowe przepisy nie podobają się Rzecznikowi Praw Obywatelskich, który widzi w nich zagrożenie dla sprawiedliwości.

Jak wczoraj informowaliśmy za portalem brd24.pl, projekt nowelizacji, dotyczącej między innymi zmiany wysokości mandatów, nie trafił pod obrady Sejmu. Nie znalazł się nawet na liście rezerwowej. Śledziliśmy rozwój wydarzeń i dziś okazało się, że projekt ostatecznie znalazł się w porządku posiedzenia Sejmu, które rozpoczęło się dzisiaj.

Przypomnijmy – projekt zmian w przepisach został zarejestrowany w Sejmie 5 sierpnia, a już 11 sierpnia, bez konsultacji publicznych, skierowany został do pierwszego czytania. Spodziewano się wówczas, że dokument trafi pod obrady najpóźniej w czasie posiedzenia, które odbyło się w dniach 15-17 września, jednak tak się nie stało. Do dzisiejszego poranka projekt nie pojawił się również w porządku obrad aktualnego posiedzenia, które zaczyna się dziś, 29 września.

Tymczasem dziś, w ciągu dnia okazało się, że pierwsze czytanie wspomnianego projektu nowelizacji zostało zaplanowane na 1 października. W rozmowie z portalem Moto.pl, rzecznik rządu Piotr Müller potwierdził, że grudniowy termin wprowadzenia nowych przepisów pozostaje aktualny, podobnie jak zaproponowane w nowelizacji stawki mandatów i punktów karnych.

W ostatnich dniach swoją opinię na temat zmian w przepisach przedstawił Rzecznik Praw Obywatelskich. Marcin Wiącek nie pozostawił na tym dokumencie suchej nitki, wytykając szereg zmian, które mogą godzić w podstawy państwa prawa. Po pierwsze zwrócił uwagę na fakt, że nowelizacja próbuje tylnymi drzwiami wprowadzić możliwość surowego karania za różne, nawet drobne według obecnego prawa wykroczenia bez możliwości ich oceny przez sąd.

Ponadto, jak wskazuje RPO, grzywny zaproponowane w ustawie są na tyle wysokie, że wielu osób nie będzie na nie stać. To oznaczać będzie albo konieczność zadłużenia się, albo areszt. Kolejny problem, na który zwrócił uwagę RPO to zagrożenie wykorzystywania nowych kar do tłumienia przejawów aktywizmu społecznego i protestów. Karą 3500 zł za tamowanie ruchu można byłoby przecież ukarać osoby wchodzące z transparentami na jezdnię.

Marcin Wiącek wskazał też, że wysokość kar może prowadzić do powstanie niebezpiecznego zjawiska – bogaci będą płacić mandaty, zaś biedniejsi siedzieć za nie w więzieniach. A prawo ma być przecież jednakowe dla wszystkich.

Przeczytaj także: jakie mandaty w 2022 roku?

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułZnak pory dnia – noc, ciemność
Następny artykułTYLKO U NAS. Czeka nas powrót do obostrzeń? Gut odpowiada