Sytuacja miała miejsce w środę 3 czerwca. Kawałek lądu, który w godzinach popołudniowych osunął się do morza był szeroki na ok. 600 m i miał ok. 40 m wysokości. Zdarzenie zarejestrowała na wideo jedna z osób zamieszkujących zatopione domy.
Informację o zbliżającym się zagrożeniu mieszkańcy dostali już dzień wcześniej. Władze ostrzegły ich, że fragment ziemi, który zamieszkują może ulec osunięciu. Źródłem obaw było pęknięcie na drodze. Niektórzy jednak mimo zagrożenia postanowili zostać w domu.
Jak podaje portal “Fakt.pl”, Jan Egil Bakkeby został z żoną w swojej posiadłości, ponieważ nie wierzył, że cały budynek mógłby znaleźć się pod wodą. Jak widać morze pochłonęło go bez najmniejszego problemu.
Wideo, które trafiło do sieci zostało nagrane właśnie przez wspomnianego Jana. Mężczyzna postanowił ewakuować się z domu po tym, jak usłyszał dziwne dźwięki i zobaczył palący się kabel zasilania.
– Ukroiłem dwie kromki chleba, nagle usłyszałem, że w domu coś pęka. Myślałem, że ktoś jest w środku. Wyjrzałem na zewnątrz i zobaczyłem, że kabel od zasilania palił się i był uszkodzony – mówił w rozmowie z norweskimi mediami. Po tym postanowił uciec na pobliskie wzgórze.
Stamtąd też nakręcił wideo, które trafiło do sieci. Na filmie widać, jak ogromny fragment ziemi odrywa się od lądu i powoli znika pod powierzchnią wody. Ewakuacja mieszkańców trwała kilka godzin, ale nikomu nic się nie stało. Do morza wpadł pies jednego z sąsiadów, ale uszedł z życiem. Największą stratą jest wieloletni dobytek mieszkańców Alty.
Jak podaje portal “Forbes.com”, Norweska Dyrekcja ds. Zasobów Wodnych i Energii (NVE) monitoruje sytuację oraz sprawdza ryzyko większej liczby osuwisk.
Źródło: “Fakt.pl”, “Forbes.com”
Skarb pod podłogą. Naukowcy zadziwieni odkryciem
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS