A A+ A++

fot. rowery.org

Norbert Banaszek został mistrzem Polski w wyścigu ze startu wspólnego po całodniowej akcji na szosach Mazowsza. 26-latek na mecie podkreślał, że triumf nie zmieni go w nowego kolarza i tłumaczył jak z kolegami z ekipy udało mu się ograć rywali z polskich ekip i reprezentantów grup WorldTour.

Banaszek na drodze do kolarskiego mistrzostwa spędził ponad 210 kilometrów na czele niedzielnego wyścigu. Z pierwszej ucieczki mistrzostw odjechał z Szymonem Rekitą i Wojciechem Pszczolarskim i to trójka ta, po uzyskaniu 6-minutowej przewagi, prowadziła wyścig na rundach wokół Pomiechówka. 26-latek z HRE Mazowsze Serce Polski na ostatnich 30 kilometrach został tylko z Rekitą i przewagą nieco ponad dwóch i pół minuty nad pościgiem.

Zawodnik z Mazowsza odpowiedział na ataki rywala i na finiszu w rodzinnym Nowym Dworze Mazowieckim triumfował. Na mecie padł w ramiona rodziny, licznej obsługi i kolegów, świętując triumf na zakończenie organizowanej przez swojego tatę i szefa ekipy imprezy.

Z małą grupką dziennikarzy, na spokojnie, rozmawiał po celebracji, czekając na kontrolę antydopingową.

Norbert, gratulacje, jak się czujesz?

Jeszcze tak naprawdę to do mnie nie dociera. Jak na 5 kilometrów do mety myślałem sobie, że to może się stać, to nie wiedziałem czy zaraz się obudzę, czy to nie sen. Pewnie jutro dopiero sobie o tym spokojnie pomyślę i przeanalizuję jeszcze raz wyścig razem z chłopakami, z którymi wypijemy lampkę szampana… może dwie (śmiech).

Kiedy zacząłeś wierzyć, że jedziecie po te krążki?

Myślę, że tak na 15 kilometrów do mety pomyślałem sobie, że jest naprawdę duża szansa, bo mieliśmy 2:40 przewagi. Wiał czołowy wiatr, więc było dosyć ciężko. Szymon [Rekita] zaczął dość wcześnie atakować, bo na 7 kilometrów do mety. To jest dosyć dużo, bo te 7 kilometrów trzeba przecież jeszcze jechać. Dwa razy jeszcze później skoczył. Ja nie chciałem iść na całość, nie chciałem zrywać się na 100%, bo miałem już stany podkurczowe i naprawdę męczyłem się. Ale na spokojnie sobie do niego dojeżdżałem.

Jak to się stało, że odjechaliście w takim składzie, we trzech?

Zawodnicy z Vostera przestali jechać. Nie wiem z jakiego powodu, czy dostali informację, że z tyłu jest Patryk Stosz i się dobrze czuje? Nie wiem skąd taka decyzja. Podjechałem wtedy do Tobiasza [Pawlaka] i powiedziałem, że musimy zacząć zabawę i wyłonić jakiś mniejszy odjazd z tej grupki.

W sumie, jak sobie później pomyślałem, to cieszyłem się, że nie było ze mną w tej grupce Adama Stachowiaka, Tobiasza Pawlaka czy Michała Pomorskiego, bo wtedy Szymon Rekita i Wojtek Pszczolarski jechaliby bez zmian. A tak każdy z nas był sam i każdy równo współpracował. Wiadomo, Wojtek trochę słabiej się czuł, ale powiedział nam o tym i został za nami na ostatniej górce. No i jak on został, to już jechaliśmy va banque tak naprawdę.

Dawaliście z siebie wszystko w tym punkcie czy myśleliście jeszcze, żeby zachować coś na wypadek, gdyby Was doszli?

Ja myślałem, że ta grupka z tyłu bawi się z nami w kotka i myszkę. Wiedziałem, że “Bodi” [Maciej Bodnar] i Łukasz [Owsian] są bardzo silni, bo jadą na Tour de France (śmiech). Czarek Benedetti też nie odstawał od nich i byłem przekonany, że odrobią te 3 minuty na tych ostatnich 40 kilometrach.

Ja chciałem, żeby moi koledzy jechali sobie bez zmian i w jak największym komforcie, a chłopacy z WorldTouru „wypruli się” tam na maksa. Taki miałem cel. A o tym, że realnie mamy szansę dojechać, pomyślałem dopiero na jakieś 15 kilometrów przed metą.

Taki sukces na rodzinnych drogach: co to dla Ciebie znaczy? Co to zmienia? To punkt zwrotny?

Ja tak na to nie patrzę. Znam swoje miejsce w szeregu w polskim kolarstwie i wiem, na co mnie stać. Nie będę innym kolarzem od jutra. Naprawdę będę starał się jak najbardziej pomagać naszym sprinterom, bo mamy w składzie najlepszego sprintera w Polsce: Marcelego Bogusławskiego czy Alana Banaszka, który może nie ma dynamitu w nogach, ale jest bardzo sprytny i ma doskonały finisz.

Trudno mówić, że to punkt zwrotny. To są mistrzostwa Polski. Wiecie, mieliśmy tu 17 zawodników. Chłopacy byli samotni i wiadomo, że chcieli z nami walczyć. Ale to był podobny wyścig jak tydzień temu w Żmigrodzie, gdzie Tobiasz Pawlak wygrał. Wiadomo, że doszedł do nas teraz skład, który był na Słowenii, byli zawodnicy z WorldTouru, ale było ich 8.

Tam [w Żmigrodzie] startowało 70 ludzi, tu było 100. Ja wiedziałem, że takie są mistrzostwa Polski, że to nie jest wyścig UCI tak jak np. Solidarność, którą jedziemy od środy. Tam przyjadą zagraniczne zespołu, trzeba będzie się rozprowadzać, tamten wyścig będzie zupełnie inny. Tu jest poziom zróżnicowany i od wielu, wielu lat te ucieczki dojeżdżają do mety. Tak było w Gdyni, tak jak Marek Rutkiewicz z Rafałem Majką w Świdnicy, czy jak Michał Kwiatkowski wygrał w Ostródzie. Te ucieczki dojeżdżają, takie są mistrzostwa Polski, co tu dużo mówić.

Słyszeliśmy nie od dziś określenia, że jesteś kolarzem inteligentnym. Jaką rolę odegrała inteligencja na rowerze, umiejętność analizowania i czytania wyścigu?

Ja bardzo chciałem zabrać się w ten odjazd, bo wiedziałem, że od kilku lat ten scenariusz jest podobny. Idzie najpierw akcja, później dojeżdżają kolarze z WourldTouru. Miałem nadzieję, że dojedzie Alan, Marceli i rozegramy na nowo wyścig,… o co pytałeś?

O inteligencję…

A, no jestem, jestem, bo ja nie mam takiego zdrowia jak niektórzy kolarze i trzeba myśleć.

My też jesteśmy z płaskich terenów. Sami widzicie, ta dzisiejsza trasa była najbardziej wymagająca, jaka jest tu możliwa na Mazowszu, a te góry nie były duże. My jeździmy po płaskich terenach, więc trzeba myśleć, żeby być przyzwoitym kolarzem. Ja też nie mam postury jakiegoś sprintera i ciężko sprintować, ale no myślę na rowerze. Jedni myślą lepiej, inni słabiej i tyle.

Jeśli znalazłeś w artykule błąd lub literówkę prosimy, daj nam o tym znać zaznaczając błędny fragment tekstu i używając skrótu klawiszy Ctrl+Enter.

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułNiemcy. Ursula von der Leyen chce szczytu G20 z Putinem. “Powiemy mu prosto w twarz, co myślimy”
Następny artykułNa taksówkę w Warszawie nie ma co liczyć. Taksówkarze mają dość jeżdżenia