A A+ A++

Fragmenty z Pisma Świętego są punktem wyjścia do rozważań zamieszczonych w książce „Sztuka życia. Bez ściemy” księdza Jana Kaczkowskiego. Duchowny, który był twórcą i prezesem Puckiego Hospicjum Pw. Św. Ojca Pio, analizuje wycinki najważniejszego dla wierzących źródła, a jednocześnie interpretację osadza, odwołując się do codzienności. Kapłan bez patosu delikatnie wbija szpilki czytelnikom, a wszystko po to, by spróbowali spojrzeć na swoje życie z nieco innej perspektywy, a co najważniejsze – zobaczyli to, czego na pierwszy rzut oka w codziennej gonitwie nie sposób dostrzec.

Ksiądz Jan Kaczkowski nie widzi świata jedynie w jasnych barwach, a chwilami ostro recenzuje rzeczywistość. Opowiada o swojej drodze do kapłaństwa, procesie rozwoju wiary, którego kierunek nie był wcale tak oczywisty ze względu na to, że ksiądz – jak sam później mówił – pochodził z „wychłodzonego religijnie domu”. Kapłan nie przedstawia Kościoła jako wyidealizowanej instytucji, której członkowie nie popełniają błędów. Analizując słowa jednego z rekolekcjonistów przyznał, że sam w przeszłości doznał cierpienia od Kościoła.

„Był taki moment, gdy Kościół, który kocham, w którym, w co mocno wierzę i co wyznaję, jest i istnieje Chrystus, którego naukę za prawdziwą uznaję, w swoim gdańskim wydaniu jeździł po mnie jak walec” – czytamy w książce „Sztuka życia. Bez ściemy”.

Ksiądz Jan Kaczkowski daje czytelnikowi koncentrat ze swoich przemyśleń i analiz. Równie ważne jest jednak to, że znajduje w książce przestrzeń na zadawanie pytań, które z kolei mogą zapoczątkować szereg kolejnych, buzujących w głowach odbiorców. Duchowny szuka m.in. odpowiedzi na pytanie, czy wierzący mają odwagę stanąć przed swoim sumieniem w prawdzie, zajrzeć w jego najgłębsze rejony, a także skonfrontować się z nim.

Apeluje o to, aby być przyzwoitym zawsze, w najdrobniejszych sytuacjach, bo każde działanie ma konsekwencje. W tym kontekście wskazuje, jak prosta może okazać się droga do wspierania wyzysku, a pomyłka kasjerki może być radością dla klienta, a dla niej samej początkiem problemów.

„Nigdy nie powinno być naszej zgody na małe zło” – sentencja ks. Jana Kaczkowskiego.

Duchowny nie wstydzi się odsłaniać trudnych emocji, z którymi musiał się zmierzyć. Opowiada o wściekłości na chorobę, którą odczuwał po otrzymaniu diagnozy. Jednocześnie, używając barwnych metafor, przekonuje, że trzeba żyć z przeświadczeniem, że Bóg zawsze chce dla ludzi dobrze – nieważne, jak trudna sytuacja pojawi się na życiowej drodze.

Ksiądz Kaczkowski przekonuje, że miarą człowieczeństwa jest budowanie relacji z drugim człowiekiem. Ma świadomość, jak banalnie brzmią tego typu sformułowania, ale czasami najprostsze rady są najlepsze. Duchowny w książce dużo miejsca poświęca konieczności dbania o „godność osoby” i w tym kontekście rozpatruje dokonywanie aborcji i eutanazji. Wzywa do tolerancji. Podkreśla także, jak niezwykle ważne jest wyćwiczenie „mięśnia bliskości”, poszanowanie osób chorych i ich prawa do prawdy. Mówi również o złudnej roli, którą w pewnych przypadkach odgrywa nadzieja.

instagram

Duchowny na łamach książki opisuje mistykę, która odbywa się podczas każdej mszy świętej i przestrzega przed poddawaniem się pewnego rodzaju rutynie. Apeluje, aby wierzyć i świadomie przeżywać każdy gest. Ksiądz Jan Kaczkowski krok po kroku pokazuje także, w jaki sposób przechodzić przez rachunek sumienia, żeby nie był on jedynie martwą formułą do odbębnienia, a prowadził do rozwoju duchowego.

„Sztuka życia. Bez ściemy” to książka bez przemilczenia trudnych tematów, bez dudniących w głowie powtarzanych do znudzenia pustych sloganów. Za słowami księdza Jana Kaczkowskiego, który miał umiejętność nauczania prostym językiem bez zadęcia, były czyny. Mimo potocznych sformułowań prowadził i nawet po śmierci wciąż wskazuje konkretną ścieżkę wiary, a na rozwidleniach stawia drogowskazy, by „żyć na pełnej petardzie”.

„Chciałem państwa zachwycić pięknem zbawienia i pięknem Eucharystii. Chciałem też was przerazić nie banalnym »pójdziecie do piekła«, ale realną możliwością potępienia. Pamiętajmy o tym i żyjmy wspólnie na pełnej petardzie” – czytamy w książce „Sztuka życia. Bez ściemy”.

Czytaj też:
„Nie słuchaliście mnie, dopóki nie zasłoniłem twarzy”. Banksy zabiera głos

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułBiałe święta pod Tatrami. W Zakopanem sypie śnieg [ZDJĘCIA]
Następny artykułŚmiertelny wypadek na obwodnicy Krakowa