A A+ A++

Ten pojedynek miał zostać rozegrany na początku października, ale wówczas odwołano całą kolejkę PGNiG Superligi. Potem miał się odbyć w ostatnią sobotę tego miesiąca, ale koronawirus w tarnowskiej ekipie sprawił, że w Hali Legionów zjawiła się ekipa Energi MKS Kalisz. O tym, że w końcu spotkanie z Grupą Azoty odbędzie się w poniedziałek 9 listopada, kielecki klub dowiedział się dwa dni wcześniej.

Zdecydowano o tym, mimo że w ekipie trenera Tałanta Dujszebajewa zakażeni koronawirusem są Angel Fernandez i Władysław Kulesz, a badanie Aleksa Dujszebajewa dało niejednoznaczny wynik i musi zostać powtórzone. Zdrowy jest już za to Tomasz Gębala, ale do wtorku pozostaje jeszcze w izolacji. Do zespołu wrócił natomiast rozgrywający Michał Olejniczak, który najpierw leczył kontuzję, a potem zachorował na COVID-19. W jego przypadku ostatni test także dał wynik ujemny. Przeciwko ekipie z Tarnowa wolne dostał bramkarz Andreas Wolff. Nie zagrał także drugi trener kielczan Krzysztof Lijewski.

Z kolei goście przyjechali do Kielc w 11-osobowym składzie, w tym z dwoma bramkarzami. W składzie zespołu z Tranowa jest m.in. dwóch Japończyków: 22-letni rozgrywający Rennosuke Tokuda oraz 19-letni kołowy Shuichi Yoshida. Trenerem jest zaś były reprezentant Szwecji, były szkoleniowiec Górnika Zabrze oraz Energi MKS Kalisz i wielu niemieckich klubów Patrik Liljestrand.

Wygrany mógł być tylko jeden, ale niespodziewanie długo trwała wyrównana walka. Gospodarze długo wchodzili w mecz, a goście wcale nie zamierzali ułatwiać im zadania. Mistrzowie Polski potrafią czasami na zbyt dużo pozwolić rywalowi, ale tym razem byli nazbyt gościnni. Razili błędami w obronie, nieskuteczną grą w ataku.

Wydawało się, że po kwadransie wszystko wraca do normy, bo od stanu 4:8 kielczanie zdobyli cztery gole z rzędu, a w 18. minucie po raz pierwszy wyszli na prowadzenie (10:9). Ambitnie grający goście nie odpuścili, choć pierwszą połowę gospodarze skończyli najwyższym dotychczasowym prowadzeniem.

Równie zaskakująco było przez kwadrans drugiej odsłony. Teraz to goście odrobili czterobramkową stratę i w 38. minucie doprowadzili do remisu 18:18. Pierwsze skrzypce w tarnowskim zespole grał niezwykle skuteczny Japończyk Tokuda.

Jeszcze kwadrans przed końcem goście wygrywali 22:21. Kolejnego gola zdobyli jednak dopiero sześć minut później, a w międzyczasie ich bramkarzy kielczanie pokonali… dziewięć razy. Mecz rozstrzygnął się w zaledwie kilka minut. W końcówce kielczanie zrewanżowali się za wcześniejszą słabszą postawę kilkoma efektywnymi bramkami. Kontry skutecznie kończyli m.in. Arkadiusz Moryto i Cezary Surgiel, a na kole nie do zatrzymania był mający stuprocentową skuteczność Nicolas Tournat.

W najbliższą sobotę, 14 listopada, kielczan czeka wyjazd do Piotrkowa Trybunalskiego na mecz z Piotrkowianinem (godz. 16). Z kolei w przyszły czwartek, 19 listopada, zespół Łomży Vive ma grać pojedynek Ligi Mistrzów w Skopje z Vardarem.

Łomża Vive Kielce – Grupa Azoty Tarnów 37:26 (15:12)

Łomża Vive: Kornecki, Wałach – Vujović 3, Olejniczak 1, Sićko 5, Tournat 5, Karacić 1, Moryto 8 (3), Surgiel 4, Kaczor 1, D. Dujszebajew 3, Karalek 5 (1), Gudjonsson 1. Kary: 4 minut.

Grupa Azoty: Małecki, Liljestrand – Tokuda 10 (6), Majewski, Wojdan 2, Sanek 4, Lazarowicz, Kuźdeba 1, Kniazeu 3, Mrozowicz 4, Yoshida 3. Kary: 8 minut.

Sędziowali: Andrzej Gratunik (Zielona Góra) i Mariusz Wołowicz (Wtórek). Mecz bez udziału publiczności.

Przebieg meczu: I połowa: 0:1, 2:2, 2:4, 4:5, 4:8, 8:8, 8:9, 10:9, 10:10, 12:10, 12:12, 15:12; II połowa: 16:12, 17:13, 17:16, 18:16, 18:18, 19:18, 19:20, 20:21, 21:22, 30:22, 30:23, 32:23, 33:25, 35:25, 35:26, 37:26.

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułWraca zasiłek opiekuńczy [VIDEO]
Następny artykułKard. Gulbinowicz przebywa w szpitalu. Duchowny jest w bardzo ciężkim stanie