A A+ A++

Dla Serbii i Polski będzie to mecz mniejszego ciężaru, obie ekipy mają już zapewniony awans do 1/8 finału EuroBasketu. Ale będzie to spotkanie prestiżowe, zwycięzca zajmie pierwsze miejsce w grupie D, trafi więc na teoretycznie łatwiejszego rywala w fazie pucharowej w Berlinie.

A dla polskich fanów będzie to okazja sprawdzić, jak na tle najlepszego gracza świata wypadnie środkowy reprezentacji Aleksander Balcerowski. Tym bardziej że na razie w Pradze nikt “Jokerowi” się nie postawił.

Zobacz wideo
Koszykarze byli 8. drużyną świata, teraz grają eliminacje eliminacji

Jokić flegmatyczny? Największe oszustwo w historii koszykówki

Średnie Jokicia z czterech pierwszych meczów? Niemal 20 punktów. Ponad 10 zbiórek i ponad pięć asyst. A to wszystko z miną znudzonego, a przynajmniej niewzruszonego boiskowymi wydarzeniami faceta.

– Najważniejszy w koszykówce jest mózg. A nie mięśnie – wzrusza ramionami, gdy czescy dziennikarze dopytywali o jego – z pozoru – niezbyt sportową sylwetkę. “Wygląda jak relikt, jak ktoś z pradziejów koszykówki, zwłaszcza w erze nieziemskich atletów, jak Janis Andetokunmbo, LeBron James i Ja Morant. Ale nikt nie porusza się po parkiecie z taką gracją, jak Jokić” – pisze czeski “Sport”.

Choćby we wtorek, gdy Serbia grała z Izraelem. Jokić dreptał od kosza do kosza, długimi fragmentami był nieobecny, wydawało się, że osobiście podejmuje decyzję, kiedy się włączyć, a kiedy pozwolić kolegom z zespołu grać we czterech. A i tak do przerwy uzbierał 20 punktów, nie pudłując ani jednego rzutu z gry. W trzeciej kwarcie wyłączył na chwilę reaktor, aby w czwartej, kiedy ważyły się losy meczu, wyjść na parkiet i dorzucić dziewięć punktów. A potem zejść za przekroczenie limitu przewinień. Szalonym serbskim kibicom w O2 Arenie nie przeszkadzało to zafundować Jokiciowi owacji na stojąco, wykrzykując “MVP!”. Serbia wygrała 89:78 i bez porażki mknie po złoto.

Ale nie dajcie się zwieść jego powierzchowności. Emploi zmęczonego życiem flegmatyka to oszustwo – gra Jokicia tylko wygląda na taką, która nie kosztuje wysiłku. Kiedy dostaje piłkę, przemienia się w szaleńca z ogniem w oczach. I jest nie do powstrzymania. Na EuroBaskecie widać to jak na dłoni.

Co do jednego możemy być zgodni: liga NBA jeszcze nigdy nie miała MVP, który tak bardzo wymykałby się stereotypom. A władze najlepszej ligi świata statuetką dla najlepszego gracza sezonu nagrodziły Jokicia już drugi rok z rzędu. To dopiero trzynasty taki przypadek w historii.

Trzy litry coli dziennie. I ani jednej pompki

Kiedy jedni odbierają statuetkę na galowo, świętując w drogich restauracjach, Jokić wyróżnienie przyjął w serbskiej stadninie koni. Właśnie zakończył przejażdżkę sulky, czyli dwukołowym pojazdem zaprzęgowym. W tle grała serbska muzyka, tańczyli jego przyjaciele, a Jokić udzielał wywiadu amerykańskiej stacji TNT.

– Teraz nie myślę o celebracji. Ale kiedy będę stary, gruby i zrzędliwy, opowiem dzieciom o tym, jak całkiem nieźle grałem swego czasu w koszykówkę – odpowiedział dziennikarzom w swoim stylu.

Czy Denver Nuggets, którzy wybrali Jokicia w drafcie w 2014 r., mogli spodziewać się, że sięgają po jednego z najlepszych graczy w historii dyscypliny? Możliwe – Jokicia przez długi czas obserwował polski skaut klubu NBA, czyli Rafał Juć. I rekomendował wybór 19-letniego giganta z Serbii.

Juć miał genialne wyczucie, bo jeszcze parę lat wcześniej Jokić nie przypominał kogoś, kto może zrobić karierę w NBA. W zasadzie nie przypominał kogoś, kto miałby w ogóle siłę biegać dłużej, niż pół godziny.

Jako 16-latek przyszły MVP był już ogromnej postury, więc na boisku niszczył rówieśników, ale nie zmienia to faktu, że sylwetkę miał daleką od wzorowej – dziennie wypijał ponoć trzy litry coli, lubił dobrze zjeść i o dietę – mówiąc eufemistycznie – w pierwszej kolejności nie dbał.

Z początku nie dbał też o koszykówkę. Pochodzi z miejscowości Sombor w północno-zachodniej części Serbii, tuż przy granicach z Węgrami i Chorwacją. Najbardziej kochał popularne w okolicy wyścigi konnych zaprzęgów. Dziesięcioletni Nikola podobno się rozpłakał, gdy tata zostawił go na pierwszym treningu koszykarskim. Serbski agent Misko Raznatović wspominał, że gdy w 2012 r. umieścił 17-letniego Jokicia w zespole Mega Basket Belgrad, ten przez pierwsze dwa tygodnie trenował tylko ze specjalistą od przygotowania fizycznego, żeby w ogóle przygotować go do trudów normalnych zajęć.

W samolocie do Denver wypił ponoć ostatnią szklankę coli. W Nuggets zastanawiali się, czy to na pewno dobry wybór, ale ponoć zatrudnić “Jokera” chciała wówczas Barcelona i w Kolorado namyślili się, aby 41. wybór w drafcie poświęcić właśnie dla nastoletniego Serba.

Wybór Jokicia przeszedł bez echa – nie ma się czemu dziwić, to była dopiero druga runda draftu, z takimi numerami gracze często w ogóle nie trafiają na parkiety NBA, o wielkiej karierze nie mówiąc.

Jokić przespał wybór do NBA. Telewizja pokazywała reklamę Taco Bell

Zresztą: fani NBA mogli wybór Jokicia przegapić, bo w momencie, gdy Nuggets wybierali gracza z Serbii, w telewizji emitowano reklamę Taco Bell, sieciówki, która promowała wtedy nowe burrito – Quesarito.

Sam Jokić też nie był pod wielkim wrażeniem. W czasie draftu smacznie spał, gdy nad ranem dowiedział się o tym, że sięgnęli po niego Nuggets, odpowiedział agentowi: – Nieźle. Dobrze.  

W NBA Jokić przeszedł gigantyczną przemianę, zamieniając się w koszykarskiego potwora, ale wciąż pozostał chłopakiem z Sombor, który kocha konie, ale jeszcze bardziej – dobrą zabawę. Gdy podpisał największą w historii NBA umowę – pięcioletni kontrakt o wartości 255 mln dol. – sieć obiegło wideo, na którym Jokić tańczy z przyjaciółmi wokół ogniska i w rytm serbskiej, skocznej muzyki. Pod koniec sierpnia, tuż przed EuroBasketem, furorę zrobiło nagranie z klubu Lafayette Cuisine Cabaret Club w Belgradzie, gdzie Jokić bawił się podczas 30. urodzin innego serbskiego gracza z NBA, czyli Bobana Marjanovicia. Alkohol, przyjaciele, głośna muzyka i taniec – Jokić zabawę kocha to tak samo, jak koszykówkę.

Czy będzie miał okazję świętować po EuroBaskecie? Wiele na to wskazuje, bo Serbowie zbudowali dream team, który może sięgnąć po złoto. Jeśli tak się stanie, berlińskie kluby – to w stolicy Niemiec odbędzie się wielki finał – powinny już szykować dla “Jokera” i jego serbskiej ferajny specjalne oferty.

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułAkademia dla nauki w Rykach
Następny artykułSamsung w nowej reklamie smartfona Galaxy Z Flip4 naigrywa się z zaślepionych posiadaczy iPhone'ów