A A+ A++

                Jeżeli ktoś otrzymuje od sądu kościelnego decyzję o unieważnieniu sakramentalnego małżeństwa, to nie powinien – zwłaszcza będąc osobą publiczną – zawierać kolejnego w blasku jupiterów, ponieważ może wywołać zgorszenie wiernych.  

                Szkoda, że nie rozumie tego Jacek Kurski, dziwne że nie wyperswadowali mu niestosowności urządzania okazałej ceremonii ślubnej w łagiewnickim sanktuarium Bożego Miłosierdzia zaprzyjaźnieni z nim księża, a także kapłani z tej wyjątkowej dla Polaków świątyni.   

                Skoro oboje państwo młodzi byli już wcześniej w związkach małżeńskich, to nawet stwierdzenie ich unieważnienia nie powinno skłaniać do zawierania kolejnego w sposób, który – co łatwo było przewidzieć – może stać się powodem ataku nie tylko na nowożeńców z odzysku, ale także na Kościół. Kto jak kto, ale rasowy człowiek mediów, jakim jest Kurski, powinien o tym doskonale wiedzieć i liczyć się z wszelkimi możliwymi konsekwencjami takiej ceremonii.   

                Na usta ciśnie mi się kilka słów na określenie tej sytuacji, ale użyję tylko jednego, najmniej dosadnego, lecz adekwatnego: niesmaczne.

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułEmilewicz: Zależy nam, by pieniądze z bonu turystycznego trafiły jak najszybciej do rodzin
Następny artykułBank Rozrachunków Międzynarodowych do 2025 roku wprowadzi globalną walute cyfrową