Niemcy ostrzegają, że dziś zasolenie rzeki jest tak duże, że przed katastrofą ratuje ją tylko niska temperatura. Latem znów popłyną martwe ryby. – Trzeba natychmiast zmienić prawo dotyczące zrzutów ścieków do Odry – naciskała na polsko-niemieckim spotkaniu marszałek Elżbieta Polak. Publiczne media zarzucają jej “knucie” z Niemcami. I marzą o porcie na Odrze większym od Hamburga.
Latem ubiegłego roku Odrą popłynęła toksyczna fala. Z rzeki wyłowiono ponad 360 ton martwych ryb. Umarło także wiele ton skorupiaków, które filtrują rzekę. I choć naukowcy, biolodzy przyznają, że mieliśmy do czynienia z największą katastrofą ekologiczną w Polsce od 50 lat, rząd PiS nie ostrzegał mieszkańców przed zagrożeniem. Wojewodowie nie wysłali alertów. W wodzie w tym czasie kąpały się dzieci, rybacy łowili a potem jedli toksyczne ryby.
Eksperci Polskiej Akademii Nauk jasno wskazali, że katastrofa nie ma przyczyn naturalnych. Nałożyło się na nią kilka czynników, które stworzyły idealne środowisko do zakwitnięcia toksycznych złotych alg. Wymieniano m.in. zrzuty solanek z kopalni na Śląsku, prace na Odrze przy główkach, w których od lat odkładały się pokłady metali ciężkim (prace wykonują na zlecenie polskiego rządu Wody Polskie red.), w końcu Odrę pogrążyły stosunkowo duże zrzuty z zakładów produkcyjnych w porównaniu do poziomu wody w rzece. Wysoka temperatura spotęgowała i przyśpieszyła efekt toksycznej fali.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS