Niektórzy z mieszkańców gminy Nowy Dwór nie chcą budowy kurników. Dzisiaj na sali sportowej odbyły się konsultacje społeczne w tej sprawie.
REKLAMA
Chodzi o budowę dwóch kurników na dwóch działkach w Nowym Dworze. Na każdej z nich ma się znaleźć po 18 obiektów. W planach jest też budowa infrastruktury towarzyszącej.
Inwestorzy wystąpili o uwarunkowania środowiskowe do Urzędu Gminy w Nowym Dworze, tu został złożony raport oddziaływania na środowisko.
– Wszystkie parametry, które muszą być zawarte w tym raporcie zostały skrupulatnie zmierzone, zbadane, wszystkie normy przy budowie tej inwestycji musimy spełnić. Nie ma innej opcji. Są pewne normy, których musimy się trzymać. To będzie kontrolowane przez instytucje, które wydały nam pozwolenia. Jeżeli chodzi o technologię żywienia – to nie są prymitywne kurniki, w których odbywa się hodowla, że ktoś idzie z wiadrem, daje pasze i poi te zwierzęta. Nie. Teraz całego systemu pilnuje komputer. Na hali są zamontowane czujniki amoniaku, tlenku węgla, temperatury. Prowadzę fermy od kilku lat. Zajmuję się wyposażaniem tych ferm. Jesteśmy szkoleni na ten temat. Musimy spełniać wszystkie unijne standardy. Musimy te standardy spełnić, żeby mieć zbyt na nasze mięso – zapewniał jeden z inwestorów, Sławomir Głowicki.
Mieszkańcy dopytywali czy nieprzyjemny zapach będzie cały czas. Inwestor zapewnił, że nie, a do takiej sytuacji dojdzie, ale tylko wtedy, kiedy kurniki będą sprzątane. Ponadto inwestycja ma stworzyć też miejsca pracy – dla około 25 osób.
REKLAMA
– Nie chcemy planowanej budowy kurników. Do Nowego Dworu będą wiały wiatry zachodnie i tak jest napisane w opracowaniu, więc Nowy Dwór będzie najbardziej poszkodowany. Sprzeciwiamy się ze względu na szkodliwość, ilość much, szczurów, myszy, które mogą się pojawić w gminie – mówili mieszkańcy, którzy sprzeciwiają się inwestycji.
Nie chcieliby, aby ta inwestycja w ogóle powstała.
– Jest to teren górnej Biebrzy, tu są źródła Biebrzy, dalej jest Biebrzański Park Narodowy, cały ten ściek będzie płynąć do Biebrzy, tego nie da się ochronić. Tu mamy piękny teren. Skupić się na turystyce, a nie na przemyśle. Chcą teraz postawić 36 kurników, ale nie powiedziano tego, że może być ich coraz więcej. Przykład z Janowa – zaczęło się od kilku kurników, a jest już ich 70. My tego nie chcemy, chcemy żyć przy świeżym powietrzu, przy czystej Biebrzy. Jesteśmy w Naturze 2000, a nie z kurnikami i całym tym smrodem. Społeczność powiedziała, że ewentualnie zmniejszoną ilość przyjęliby do wiadomości, żeby to był lokalny inwestor. Ale inwestor, który mieszka w Białymstoku, a tu chce nam podrzucić prezent – nie zgadzamy się na to – mówili protestujący.
Mieszkańcy złożyli też protest, pod którym podpisało się ponad 500 osób.
– Nie było merytorycznych odpowiedzi mieszkańców. Jest argument, że „nie, bo nie”. To chyba taka tradycja w naszej gminie, że wszystko jest na „nie”. Do budowy kurników jeszcze daleko, to inwestycja na lata – podkreślił wójt Nowego Dworu, Andrzej Humienny.
Powiedział też, że większość mieszkańców obecnych na dzisiejszym spotkaniu, to nie mieszkańcy terenów, które są bliskie planowanych kurników. Część z nich to osoby zamieszkujące Koniuszki, gdzie też są plany wybudowania takich obiektów.
– Mamy wszystkie zezwolenia na budowę. Przeanalizujemy wypowiedzi mieszkańców i zobaczymy co z tego wyniknie. Mamy wszystkie pozwolenia – Regionalna Dyrekcja Ochrony Środowiska wydała pozwolenie, że to nie szkodzi środowisku, sanepid wydał, że nie szkodzi ludziom… to dlaczego nie? Protesty zostaną przeanalizowane, zweryfikowane podpisy – mówił Humienny.
REKLAMA
O co pytali mieszkańcy? Jakie odpowiedzi padły?
Dlaczego inwestorzy nie wybudują kurników w swoich gminach?
Panowie mają kurniki również w swoich gminach, w swoich gospodarstwach.
Jeżeli wybudowanych zostanie 36 kurników, to w przyszłości może być ich jeszcze więcej?
Budowa zaplanowanych 36 kurników będzie rozłożona na lata, nie dojdzie do tego w jednym czasie. Ograniczenia środowiskowe nie pozwalają na większe obiekty, na wspomnianych działkach nie ma też więcej miejsca na kolejne budowle.
Ile trwa hodowla kurczaków, a ile dni trwa sprzątanie po nich?
Tucz brojlerów trwa 41 dni (sześć tygodni), zaś sprzątanie – wywożenie nieczystości – dwa dni.
Co z ptakami, które padną?
Ptaki zostają zutylizowane, a do czasu zabrania przez firmę zajmującą się tym – są przetrzymywane w chłodniach, zamkniętych pomieszczeniach.
REKLAMA
Głos w dyskusji zabrał też lekarz – Stanisław Falkowski.
– Ta inwestycja niesie ze sobą same superlatywy, a nic nie mówicie o pewnych zagrożeniach. Ze względów medycznych nowe wirusy, nowe bakterie, nowe grzyby, antybiotyki. Padło stwierdzenie, że nie ma zagrożenia dla środowiska. To nie jest zamknięta oaza, gdzie będą tylko kury i nic więcej. Będzie transport, będzie pasza, pomijam już ruch kołowy. Pod względem medycznym, to społeczeństwo jest starsze, ale są też dzieci. Pojawiają się nowe antygeny, alergie. To nie jest inwestycja beztroska, że stawiamy kurniki i jest wszystko w porządku. O tym też chciałbym usłyszeć z państwa strony. Są zagrożenia, nie jest to wszystko sterylne, że jest zamknięte w kurniku i nic nie wychodzi. Woda, o której pan mówił, że nie trafi do Biebrzy – no trafi. Nie da się utrzymać tego w sterylnej czystości, więc zagrożenie jest duże. To, że nie ma ustawy antyodorowej, nie oznacza, że tego odoru nie będzie. Nas przeraża skala tej inwestycji. Jeden kurnik, dwa, okej. Ale tu jest przemysł, nie rolnictwo. Wydaje mi się, że wójt powinien zwrócić na to uwagę, że jest to teren rolniczy, nie przemysłowy – mówił Falkowski.
Na spotkanie przybył również Marek Siniło, wiceprezes Podlaskiej Izby Rolniczej.
– Dla nas to nie jest świeży temat, że rolnik ma problem z wybudowaniem obory, chlewni czy kurnika. Tutaj jest taka sytuacja, że z jednej strony są rolnicy-inwestorzy, a z drugiej strony rolnicy, którzy protestują przeciwko budowie. Słyszę o różnych zastrzeżeniach, chodzi głównie o aspekty ekologiczne. Mnie bulwersuje skala przedsięwzięcia. To potężne koszty, potężne inwestycje. Czy inwestorzy mają takie pieniądze? Czy wy jako rolnicy podołacie temu? – dopytywał Siniło.
– Ja przejąłem gospodarstwo po rodzicach, są tu ze mną moi synowie, którzy też pracują na gospodarstwie. To nie bierze się znikąd, to pokolenia. Na to trzeba ciężko zapracować, podjąć życiową decyzję, żeby w coś takiego zainwestować. To są bardzo duże pieniądze i my za to też będziemy ponosić ryzyko – zapewniał Głowicki.
Powiedział też, że pierwszy jego kurnik kosztował 1,2 mln zł, a ostatni – niespełna 4 mln zł.
Głos w dyskusji zabrał też członek zarządu powiatu sokólskiego – Kazimierz Łabieniec.
– Panie wójcie – jest pan za tą inwestycją czy nie? – zapytał radny.
– A dlaczego mnie pan pyta o takie zdanie, skoro toczy się postępowanie administracyjne? Pan jest w samorządzie tyle lat i pan nie wie, że nie mogę się wypowiadać na ten temat? – oburzył się wójt Nowego Dworu Andrzej Humienny.
REKLAMA
Po konsultacjach społecznych wójt ma teraz czas, aby wydać decyzję administracyjną.
– Podsumowując to spotkanie, potwierdzam obawy mieszkańców, że to będzie uciążliwe, ale jednak my też tutaj chcemy żyć, chcemy pracować i prowadzić swoją fermę. Nie ma uzasadnienia merytorycznego na to. To spór społeczny, żadnych podstaw nie mamy ku temu, żeby ta inwestycja nie powstała. Teraz czekamy na postanowienie z urzędu. Przepisy wskazują na to, żeby to powstało. Spełniliśmy wszelkie wymagania, mamy dokumenty, że to może powstać zgodnie z prawem – stwierdził Sławomir Głowicki.
(orj)
Nasze materiały wideo:
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS