A A+ A++

Choć na Kongres Samorządowców Powiatu Dębickiego zaproszeni zostali wszyscy radni i sołtysi, większość z nich nie zdecydowało się wziąć w nim udziału. Ci, którzy przyjechali, udział zakończyli na biciu braw przemawiającym posłom, staroście, burmistrzom i wójtom. O możliwość zabrania głosu poprosiło tylko dwóch. Dlatego trudno się spodziewać pozytywnych efektów tego spotkania.

– Nie spotkaliśmy się tutaj, żeby rozliczać kogokolwiek, ale wypracować rozwiązania na przyszłość – tymi słowami rozpoczął spotkanie jego organizator przewodniczący Rady Miejskiej w Dębicy Józef Sieradzki.

Ale po kongresie bliżsi tego celu nie jesteśmy. Jeśli bowiem za ten można by uznać utworzenie związku powiatowo-gminnego, to jest niemal pewne, że w powiecie dębickim taki nie powstanie. Po spotkaniu mówił o tym wprost starosta Piotr Chęciek.

– Nie rozumiem słów, które znalazły się w zaproszeniu na spotkanie, że transport publiczny nie istnieje i przewodniczący Rady Miejskiej w Dębicy musi się tym zająć, by nas zaktywizować. Burmistrzowie i wójtowie już tym problemem się zajmują – stwierdził Piotr Chęciek.

Starosta dodał też, że transport publiczny kosztuje i władze samorządowe dogadają się dopiero wtedy, jeśli to zrozumieją. I to w wąskim gronie, a nie w obecności stu osób na sali. Nie ma możliwości, że finansował to zadanie sam powiat, bo jest to zadanie wszystkich gmin. Zadeklarował, że powiat ze swojej strony może dołożyć milion złotych rocznie.

– A w ogóle to mam wrażenie, że w tym spotkaniu chodzi o to, by MKS wrócił do gminy Dębica – zauważył.

To mogłyby potwierdzać słowa prezesa Dębickiego Klubu Biznesu Zbigniewa Nosala, który stwierdził, że na sali nie ma dwóch głównych aktorów. Chodziło mu oczywiście o burmistrza Mariusza Szewczyka i wójta gminy Dębica Stanisława Rokosza.

– Ja widzę tylko jedno rozwiązanie. Gdyby Dębica była połączona z gminą Dębica nie rozmawialibyśmy teraz o tych sprawach. Bez zmian w strukturze organizacyjnej powiatu nie da się tego zrobić – przekonywał Zbigniew Nosal, nawiązując do hasła przewodniego kongresu Łączyć, a nie dzielić.

Na odpowiedź ze strony wicewójta Marka Mikruta nie musiał długo czekać. Ten podkreślał, że w temacie transportu publicznego dużo się mówi, a niewiele robi. Dodał, że trzeba wreszcie usiąść do konkretnych rozmów, bo żadna gmina sobie sama z tym nie poradzi. Gmina Dębica była zadowolona z obsługi przez MKS, ale sytuacja zmusiła jej władze do podjęcia innych decyzji.

– Mam żal do pana Nosala, bo w pewnych momentach połączyć znaczy podzielić. W stosunkach pomiędzy miastem a gminą Dębica gorsze czasy zaczęły się wtedy, kiedy część Latoszyna została zabrana przez miasto – mówił Marek Mikrut.

Wiceburmistrz Dębicy Maciej Małozięć wyliczał, że MKS robi w mieście rocznie milion kilometrów. Wcześniej jego autobusy taką samą trasę pokonywały w mieście i gminie Dębica. Obecny koszt wozokilometra wynosi 7 zł, ale miasto partnerom proponuje mniej.

– Jesteśmy otwarci na współpracę, ale wszystkie samorządy muszą ponosić koszty – zapewniał wiceburmistrz.

Marek Rączka, wójt gminy Żyraków, oczekiwał od organizatorów spotkania propozycji do dyskusji, które pomogłyby wypracować rozwiązanie korzystne dla mieszkańców, a dla samorządów jak najmniej kosztowne. Bo inaczej te będą musiały rezygnować z innych zadań, by pokrywać straty ponoszone przez przewoźnika.

– Rozwiązanie w oparciu o MKS byłoby dobre, ale nie za wszelką cenę i nie za duże pieniądze – stwierdził.

Tomasz Domaradzki, sołtys Stasiówki, zauważył, że pieniądze są ważne, ale ludzie są najważniejsi. Nawoływał do porozumienia, by dzieci i młodzież mogły spokojnie dojeżdżać do szkół i na zajęcia pozaszkolne. Teraz są z nich bowiem wykluczone. W tym momencie z sali odezwał się głos, że to nieprawda.

– Wykluczone są też osoby starsze, po tym jak MKS przestał jeździć, siedzą w domach i nie mają na kogo liczyć – kontynuował niezrażony tym Tomasz Domaradzki.

Był jednym z dwóch sołtysów, którzy we wtorkowy wieczór zdecydowali się zabrać głos. Drugim był Zbigniew Waśko z Zasowa, on jednak skupił się tylko i wyłącznie na wyglądzie dworca PKS w Dębicy. Nawoływał władze, żeby jakimś sposobem odebrały go obecnemu właścicielowi i przebudowały go na miarę naszych czasów.

Wielu sołtysów z zaproszenia na kongres nie skorzystała, nie było też większości radnych. Niemal wszystkie gminy były natomiast reprezentowane przez burmistrzów i wójtów lub ich zastępców, wyjątkiem była Czarna. Ale przedstawiciele tej gminy od początku mówili, że utworzeniem związku powiatowo-gminnego nie są zainteresowani.

Być może jest to spowodowane zadowoleniem mieszkańców z obecnej oferty transportowej. Dowodem może być komentarz zamieszczony pod artykułem zapowiadającym kongres na naszej stronie. Brzmi on tak: W gminie Czarna mamy teraz bardzo dobrego przewoźnika i nie chcemy już żadnych zmian. Rozkład ułożony pod pasażera i wszyscy są zadowoleni.

O ile jednak Czarna jest położona w ten sposób, że bez niej związek mógłby działać, o tyle stanowisko władz Pilzna niweczy niemal zupełnie te zamiary.

– Jako pierwsi skorzystaliśmy z dopłat z funduszu autobusowego. Uważam, że z tego, co wypracowaliśmy wszystkich nas zadowala. Mamy w gminie dwie firmy Monis i Ogro-Trans, które świadczą usługi i zależy mi, żeby utrzymać z nimi dobrą współpracę – zapewniała burmistrz Ewa Gołębiowska.

Dodała też, że choćby przewoźnicy podstawili nie wiadomo ile autobusów do Machowej czy Łęk, które jechałyby do Dębicy, to ludzie i tak wybiorą te w stronę Tarnowa, bo tam mają bliżej. W ten sposób odniosła się do słów Sławomira Słysia, dyrektora Zespołu Szkół Zawodowych w Pustkowie-Osiedlu.

Ten zauważył, że młodzież z Kleci wybiera szkoły w Jaśle, bo ma lepsze połączenie z tym miastem niż z Dębicą. Z kolei ta ze Żdżar czy Machowej z tego samego powodu preferuje szkoły w Tarnowie.

– Młodzi ludzie, którzy trafiają tam do szkół zawodowych, mają praktyki w tamtejszych firmach. Przedsiębiorcy dokonują selekcji i proponują pracę tym najlepszym, dlatego oni znikają z rynku pracy w powiecie. Dlatego tak ważne jest, by kształcili się u nas – przekonywał Sławomir Słyś.

A czego od komunikacji publicznej wymaga młodzież? Żeby była nowoczesna, żeby była zsynchronizowana i na jednym bilecie można było przejechać od domu do szkoły, żeby bilety można było kupić przez aplikację, do której podłączona jest karta płatnicza. O tym uczniowie mówili podczas spotkania on-line, które wiosną tego roku zorganizował ówczesny przewodniczący samorządu uczniowskiego w Zespole Szkół Zawodowych nr 1 w Dębicy Olaf Bartnik.

– Myślałem, że wyjdę z tego spotkania wiedząc coś więcej. Ale nie wiem, co powiem pracownikom Kronospanu i Lergu, a także córce, kiedy zapytają, czy będzie jakaś zmiana – mówił Waldemar Cieśla, szef dębickich struktur NSZZ Solidarność.

Dodał, że jeśli miałby przyznawać punkty za wystąpienia, najwięcej dostałby ich od niego starosta. Jeśli bowiem nie będzie porozumienia, mieszkańcy powiatu nadal będą jeździć kopciuchami, zamiast przesiąść się do nowoczesnych pojazdów.

– Znam kierowców MKS-u, nadziadowali się kiedyś chłopy jeżdżąc byle czym, teraz mają sprzęt lepszy. Ale i tak nadal obrywają od pasażerów. Panowie do zgody, bo tu się dało odczuć, że jeden tylko drugiemu chce szpilę wbić. Nie zarzynajcie MKS-u – apelował Waldemar Cieśla.

Czytaj też:

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułIran wznowi rozmowy ws. porozumienia nuklearnego w ciągu kilu tygodni
Następny artykułBiletomat stanie w dzielincy Wesoła!