Nie wymyślamy teorii, ale widzimy, co się dzieje [OPINIA]
Iga Świątek w kolejnym swoim królestwie, gdzie wygrywała już trzy razy w karierze, zaznała dotkliwej porażki. Tym razem z Danielle Collins, z którą do tej pory przegrała tylko raz. Było źle.
Kiedy w ubiegłym roku Iga Świątek wygrywała turniej za turniejem, było jasne, że w kolejnym sezonie będzie niezwykle trudno, bo w pierwszej części rywalizacji nie dostanie okazji do zdobywania punktów, a głównie – do ich obrony. Ale czy te 12 miesięcy temu ktoś się spodziewał, że to wszystko będzie tak wyglądać?
Ostatnie miesiące nauczyły nas, że nawet jeśli Polka ma z kimś niezwykle korzystny bilans, to należy go odłożyć na bok. Tak było przede wszystkim z Coco Gauff, która do meczu podczas WTA Finals przystępowała z tak niekorzystnym bilansem, że pewnie nawet nie chciała już o nim słuchać. I wygrała – wtedy, a potem także w dwóch kolejnych meczach.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Nagranie cudownego gola podbija świat. Strzelono go w Polsce
Z Danielle Collins było podobnie, choć to dopiero jedno spotkanie. Do tej pory Amerykanka tylko raz potrafiła pokonać Świątek. Choć ostatnie tygodnie w jej wykonaniu były przeciętne, bo miała trochę problemów zdrowotnych i nie za dużo grania, jednak w sobotnie popołudnie potrafiła się zmobilizować.
Wyglądała na niezwykle rozluźnioną i wręcz za spokojną. Dopiero pod koniec drugiego seta zaczęła się motywować, pokrzykując po pojedynczych wygranych akcjach. Musiała być naprawdę dobrze przygotowana, bo konsekwentnie realizowała plan.
Imponował mi jej spokój, bo oczywiście popełniała błędy. Miała ich 13 (przy 22 Świątek), ale nie wytrącały jej z rytmu. Przeciwnie: w trudnym momencie umiała zaserwować asa. W sumie popisała się 32 uderzeniami kończącymi, a Polka miała ich 15.
Collins zagrała bardzo dobre spotkanie, ale tego samego nie można powiedzieć o Świątek. Iga zawsze imponowała fenomenalną pracą nóg, szczególnie właśnie na kortach ziemnych, gdzie mogła sobie jeszcze pomagać “ślizgami”. Teraz nie ma ani tego, ani pewności – gdzieś to wszystko zginęło.
Kilka dni temu Iga Świątek w rozmowie z WP SportoweFakty wyznała, że irytują ją nagłówki mówiące o jej rozsypywaniu się czy kryzysie psychicznym. – Nie ma więc powodu do wydawania dziwnych wyroków i stawiania bardzo nieprawdziwych teorii, do doszukiwania się zmęczenia czy wypalenia – podkreśliła.
Nie oceniamy, martwimy się. Skoro wszystko jest w porządku, a polska tenisistka czuje się zadowolona z momentu w życiu, w którym się znajduje, to dlaczego na korcie jest gorzej? Nie chodzi o same wyniki. To, że świat idzie do przodu, rywalki zaczynają lepiej grać – to naturalne. Nauczyły się, jak grać przeciwko Polce.
Jednak nawet podczas transmisji ze starcia z Collins komentujący spotkanie Żelisław Żyżyński i Klaudia Jans-Ignacik stwierdzili, że widzieli piękną pracę nóg i szczęście na twarzy naszej tenisistki na treningu. A co z meczem? Tak dużo pytań, tak mało odpowiedzi.
Dominika Pawlik, dziennikarka WP SportoweFakty
Oglądaj mecze WTA Tour z udziałem Igi Świątek, Magdy Linette i innych topowych zawodniczek w serwisie CANAL+ online. (link sponsorowany)
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS