A A+ A++

Gdy adoptowali kota, psa czy królika, byli w stanie odpowiednio zaopiekować się swoim zwierzęciem, ale wiek, wypadek czy poważna choroba sprawiły, że stało się to niemożliwe. Do Stowarzyszenia Stukot trafiła zaniedbana koteczka 90-letniej opiekunki.

“Celem niniejszego posta jest pomoc zwierzęciu. Na wszelkie obraźliwe słowa i brak szacunku nie wyrażamy zgody” – podkreślili w poście zamieszczonym na Facebooku aktywiści ze Stowarzyszenia Stukot.

– To chyba najbardziej dramatyczny koci przypadek, jaki mieliśmy w Stukocie – mówi Joanna Studzińska. – Gdyby nie to, że opiekunka kota ma ponad 90 lat i jest niedołężna, to już pisalibyśmy do prokuratury zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa.

Sąsiad starszej pani, sam też wiekowy, przyniósł  do weterynarza należącą do niej kotkę. Do uśpienia. Jak argumentował,  sąsiadka niedołężna, a kot śmierdzi, nie trzyma moczu, grymasi przy jedzeniu. – Okazało się, że kot poza tym, że jest zaniedbany, niewyobrażalnie zakołtuniony i wychudzony, jest dziarski, ciekawski i we w miarę dobrej formie – opowiada Studzińska. –  Lekarz odmówił uśpienia kota, zawiadomił nasze stowarzyszenie. A dwie nasze wolontariuszki  spędziły trzy godziny na obcinaniu kołtunów, które kiedyś (bardzo dawno) z pewnością były piękną długą sierścią.

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułSpotkajmy się na jarmarku
Następny artykułZACHWYĆ SIĘ POLSKĄ! Zobacz nowy film promujący Powiat Bocheński – WIDEO