A A+ A++

Przed powrotem Stephena Curry’ego, Golden State Warriors zanotowali pięć zwycięstw z rzędu. W ostatnim meczu musieli uznać wyższość Los Angeles Lakers prowadzonych przez Anthony’ego Davisa. To jednak nie zatrzymało lidera rotacji mistrzów NBA przed jasną deklaracją na temat walki o obronę tytułu. 

Ten sezon toczy się dla Golden State Warriors różnie. Zespół przeplata gorsze okresy z lepszymi, ale w dużej mierze wynika to z absencji kluczowych zawodników. Stephen Curry wrócił dopiero w poprzednim meczu po uporaniu się z kontuzją kolana, natomiast cały czas poza grą jest Andrew Wiggins, który zmaga się z problemami osobistymi. Na ich temat wiemy bardzo niewiele. Nie wiadomo także, kiedy Kanadyjczyka – jednego z najlepszych defensorów rotacji GSW możemy spodziewać się z powrotem. 

W tym momencie mistrzowie z bilansem 34-31 zajmują 5. miejsce w tabeli Zachodniej Konferencji, co gwarantuje im bezpośredni awans do fazy play-off. Mają jednak tylko mecz przewagi nad siódmymi w tabeli Dallas Mavericks, więc każda kolejna porażka będzie dla nich bardzo kosztowna. W następnym spotkaniu zmierzą się z Oklahomą City Thunder i będą faworytem tego starcia. Po porażce z Los Angeles Lakers głos zabrał Stephen Curry. W czwartej kwarcie tego spotkania rzucił 19 punktów, ale nie uchronił drużyny przed porażką. 

Musimy w tym momencie mierzyć się z różnymi problemami, ale mimo wszystko bardzo optymistycznie podchodzimy do tego, w jakim kierunku zmierzamy – mówił w trakcie konferencji prasowej czterokrotny mistrz NBA. – Dopóki nie zostaniemy pokonani, to uważam, że będziemy bardzo trudnym przeciwnikiem dla każdego rywala. Jako zespół musimy mieć taką pewność siebie w końcówce sezonu i już w fazie posezonowej – dodał. Pewność siebie wiele razy wygrywała dla GSW mecze. 

Dla trenera Steve’a Kerra najważniejsze będzie to, by zdrowi pozostali liderzy. Zarówno Curry, jak i Klay Thompson mają za sobą różne przygody, a ich ciała są wyraźnie sfatygowane latami walki na najwyższym poziomie. Niewykluczone więc, że w tegorocznej kampanii znacznie większą rolę dla Warriors odegrają m.in. Jordan Poole, Donte DiVincenzo czy Jonathan Kuminga, zwłaszcza po bronionej stronie parkietu. Ciekawie będzie się przekonać, czy słowa Curry’ego będą miały odzwierciedlenie w rzeczywistości. 

Follow @mkajzerek
Follow @PROBASKET

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułTymczasowe areszty za pobicie
Następny artykułUwierz Polsko, naszej wiary nie zabraknie nam – akademia w SP nr 8