A A+ A++

Bardzo ciekawe lato szykuje się w Houston. Drużyna Rockets nie tylko ma wysoki czwarty numer w drafcie, ale też utalentowany młody skład, nowego trenera i sporo pieniędzy do wydania na rynku wolnych agentów. Od miesięcy z Rakietami łączony jest przede wszystkim James Harden, ale teksański klub na liście życzeń ma też inne nazwiska. Co więcej, Rakiety są też już nawet ponoć przygotowane na ewentualne pozostanie Hardena w Filadelfii i mają opcję zapasową.


Przez trzy ostatnie sezony byli najgorszą drużynę w lidze, ale wygląda na to, że Houston Rockets teraz będą szli już tylko w górę tabeli. Nowy trener, sporo talentu w składzie, wysoki numer w tegorocznym drafcie do NBA, ale też przede wszystkim nawet ponad 60 milionów dolarów wolnych środków do wydania w to lato. Nic więc dziwnego, że na transferowej liście życzeń Rockets znajdziemy sporo nazwisk. Według informacji Jake Fischera z Yahoo Sports to nie tylko James Harden, choć on oczywiście tę listę otwiera.

Harden od miesięcy łączony jest z Houston i wiele wskazuje na to, że jego powrót do gry w barwach Rockets cały czas jest bardzo prawdopodobny. Obrońca nie wyklucza jednak pozostania w Filadelfii (jest ponoć „rozdarty” między Rockets a 76ers), gdzie zmienił się trener i miejsce Doca Riversa zajął Nick Nurse. Może też być tak, że pogłoski o przenosinach 32-latka do Houston są tylko próbą uzyskania lepszej pozycji negocjacyjnej Hardena w rozmowach z Szóstkami.

Gdyby jednak Rockets nie udało się pozyskać Hardena, to według Fischera opcją zapasową jest Fred VanVleet, który również może skorzystać z opcji gracza w swojej umowie i wejść tego lata na rynek wolnych agentów. Rozgrywający Toronto Raptors najprawdopodobniej tak właśnie postąpi i będzie jednym z gorętszych nazwisk na rynku, bo już był łączony także z takimi klubami jak Phoenix Suns, Los Angeles Lakers czy Orlando Magic.

Rakiety tymczasem chciałyby także wzmocnić się na skrzydle. Sporo mówiło się w ostatnich tygodniach o ich zainteresowaniu Khrisem Middletonem, który ma na przyszły sezon opcję gracza o wartości ponad 40 milionów dolarów. Wydaje się jednak, że jeśli skrzydłowy zrezygnuje z tych pieniędzy to tylko po to, aby podpisać nowy i dłuższy kontrakt z Milwaukee Bucks, którym ponoć pomagał nawet wybrać nowego szkoleniowca.

W związku z tym Rockets najprawdopodobniej będą musieli zwrócić się w innym kierunku. Ciekawą opcją jest dla nich Cameron Johnson, lecz on akurat jest zastrzeżonym wolnym agentem, a Brooklyn Nets już zapowiadają, że wyrównają każdą złożoną mu propozycję – oczywiście w granicach rozsądku. Dużo tańszy i łatwiejszy do pozyskania będzie za to Dillon Brooks, który także jest na liście Rockets, a który na 99 procent pożegna się z Memphis.

Władze teksańskiej drużyny postarać mają się też o wzmocnienie strefy podkoszowej, a w tym przypadku głównym kandydatem pozostaje kolega Middletona z Milwaukee, a więc Brook Lopez, który tego lata będzie niezastrzeżonym wolnym agentem, jeżeli wcześniej nie dogada się z Bucks w sprawie przedłużenia umowy. Jeszcze kilka tygodni temu z Rockets łączony był też Austin Reaves, ale zdaje się, że teraz nie jest to już dla Houston opcja.

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułAlize Cornet broni Miyu Kato
Następny artykuł“Definicja kraty na brzuchu”. “Amazonka” zachwyciła internautów