LeBron James jest w takim wieku, że co chwila zastanawiamy się jak długo jeszcze będzie grał. Ten temat powraca zdecydowanie bardziej gdy skrzydłowy kończy sezon. A że właśnie to się stało, to do tematu odniósł się agent zawodnika.
Dopiero co Lakers odpadli w pierwszej rundzie play-off z Denver Nuggets, a już sam LeBron musiał się zmierzyć z pytaniem dziennikarza o to, czy to nie był jego ostatni mecz w barwach drużyny z Los Angeles. Wybrnął dość szybko i stanowczo:
Przed mecze w internetowym radio SiriusXM jego agent, Rich Paul, wypowiedział się na temat przyszłości swojego zawodnika i tego czy widzi go na boisku w 22. sezonie:
– Wiesz, myślę że tak. Myślę, że zobaczymy go w przyszłym sezonie. Ale ile jeszcze później? Tego nie wiem, ale wydaje mi się, że ma jeszcze w baku paliwa na dwa, może trzy sezony.
Oczywiście kluczem do jego przyszłości jest kontrakt. W tej chwili James ma przed sobą decyzję do podjęcia. Ma opcję zawodnika na sezon 2024/25 wartą 51,4 mln dolarów. Jeśli z niej zrezygnuje, to maksymalna oferta jaką może dostać od Lakers to trzyletnia umowa warta około 162 mln dolarów (średnio 54 na rok). Gdyby miał zmieniać drużynę, to maksymalna oferta jaką może dostać wynosi 157 mln dolarów za trzy lata.
LeBron pytany już jakiś czas temu o swoją przyszłość zawsze ciepło wypowiadał się o życiu w Los Angeles. Przeniósł się tam z rodziną, ma dom i trudno wyobrazić sobie, żeby miał zmienić otoczenie do życia. Tym bardziej że jak poinformowali w swoim tekście dla The Athletic Shams Charania i Sam Amick, Lakers są otwarci na pomysł wybrania w drafcie jego syna – Bronny’ego Jamesa.
Sam LBJ w wywiadzie dla The Athletic w 2022 roku mówił o chęci zagrania w jednym zespole ze swoim synem przed zakończeniem kariery. Bronny miał zakręty w tym sezonie, problemy z sercem, zdecydował się na zgłoszenie do draftu, a jednocześnie dał sobie możliwość zmiany uczelni. Czy Lakers zdecydowaliby się poświęcić swój wybór w drugiej rundzie draftu? Jeśli tak, to już teraz współczuję nowemu trenerowi.
Od dawna wiadomo, że trenowanie Jamesa jest trudne dla każdego szkoleniowca, a gdyby miał jeszcze na sobie oczy ojca, który jest zły, że jego syn nie dostaje minut? Byłoby to bardzo trudne do wyobrażenia.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS