A A+ A++

Znany z kontrowersyjnych opinii Stephen A. Smith spróbował wytłumaczyć dlaczego Michael Jordan jest najlepszym koszykarzem w historii. By przekonać odbiorców do swojego punktu widzenia, użył pięciu argumentów. Czy ma rację?

W następstwie odpadnięcia Los Angeles Lakers już w pierwszej rundzie fazy play-off po serii z Denver Nuggets, Stephen A. Smith z ESPN po raz kolejny wzniecił debatę na temat, który chyba już zawsze będzie się przewijał w mediach i już nigdy nie doczeka się ostatecznej odpowiedzi. Gdy ostatni cień nadziei tlący się w sercach LeBrona Jamesa i spółki rozwiał się, wieloletni zwolennik supremacji Michaela Jordana postanowił jeszcze dobitniej utwierdzić swoje stanowisko, że to Air pozostaje GOAT-em koszykówki.

Wspomniane rozważania nabrały tym wiekszej intensywności, że jeszcze nie tak dawno temu Smith sugerował coś z nieco innej beczki. Konkretnie – że ewentualne zwycięstwo nad Nuggets i późniejsze zdobycie mistrzostwa NBA AD 2024 mogą postawić LBJ jako potężnego pretendenta do zdetronizowania Jordana.

Jednakże w obliczu niepowodzeń Jamesa i jego drużyny, przekonanie analityka o niezachwianym dziedzictwie MJ’a tylko się wzmocniło. Podczas porywającej transmisji analityk ESPN przedstawił pięć przekonujących powodów, dla których według niego to Michael Jordan stoi samotnie u szczytu świetności koszykówki i szanse na to, że ktoś go zmieni są iluzoryczne.

5. Marka MJ wciąż ma się dobrze

Michael Jordan nie jest zwyczajnie legendą koszykówki. Choć w lutym stukną mu już 62 lata, to wciąz globalna marka, synonim doskonałości, konkurencyjności i sukcesu. Jego status ikony już dawno wykroczył nie tylko poza basket, ale i sport. Emblemat marki „Air Jordan” jest już także podstawą świata mody oraz szeroko pojętej popkultury.

Choć Smith wyraźnie wspomniał, że przyda mu się kilka nowych kompletów dresów, marka MJ to z pewnością nie jest już zwykła firma produkująca sprzęt sportowy. I nie wygląda na to, żeby w najbliższym czasie sytuacja miała się zmienić.

4. Instynkt zabójcy

Nieustępliwość Jordana i ciągłe dążenie do zaciekłej rywalizacji niezależnie od klasy przeciwnika przeszły już do legendy. Jego chęć wygrywania za wszelką cenę, umiejętność działania pod presją tudzież konsekwentnego oddawania zwycięskich rzutów odróżniają go zarówno od współczesnych mu zawodników, jak i tych grających obecnie na parkietach NBA. Gdy rzucił 63 punkty w meczu z Boston Celtics na ich terenie, sam Larry Bird powiedział, że chyba Bóg przebrał się za Michaela Jordana.

Według Smitha MJ miał to wszystko już wchodząc do ligi, co odróżniało go od zawodników pokroju LeBrona, którzy musieli rzeczony instynkt wypracować, co w niektórych przypadkach zajmowało całe lata, a i tak nie do końca przyniosło oczekiwane rezultaty.

3. Niszczenie przeciwników

W trakcie swojej kariery Jordan słynął z pokonywania wszelakich przeszkód i przeciwników, zdecydowanie pokonując rywalizujące drużyny i graczy, którzy niegdyś stanowili znaczące wyzwania. Czy byli to „Bad Boys” z Detroit pod wodzą Isaiaha Thomasa, którzy wielokrotnie napsuli Bykom krwi, czy porównywany do Aira Clyde Drexler i jego Portland Trail Blazers, czy Charles Barkley z Phoenix Suns – żaden na dłuższą metę nie potrafił dotrzymać mu kroku.

Potem przeszedł na emeryturę, ale wrócił i znów był wielki, niezależnie od klasy przeciwnika, z którym akurat się mierzył. Gary Payton, Shawn Kemp, Karl Malone, John Stockton – legenda Chicago Bulls ma na rozkładzie ich wszystkich. Właściwie nikt nie był w stanie go powstrzymać.

MJ po prostu był sobą, sześciokrotnym MVP Finałów NBA, które zresztą wszystkie wygrał. Jego osiągnięcia potwierdzają nadzwyczajną zdolność do dominacji i osiągania lepszych wyników w kluczowych pojedynkach. Tymczasem po latach liga przeszła przemianę i taki LeBron nie miał swojego typowego nemesis.

2. Pozostawanie w mocy

Michael przez długie lata był lojalny drużynie Bulls. Jego długa praca w ekipie z Chicago pokazała, że nie trzeba zmieniać drużyny co sezon, dwa czy pięć żeby bić się o najwyższe laury. Sama obecność Jordana przyczyniła się do zbudowania dynastii, która zdominowała krajobraz NBA lat 90-tych. I nawet nie musiał samemu wcielać się w rolę GM’a.

Gracze pokroju Scottiego Pippena, Horace’a Granta czy Luca Longleya przy Jordanie grali najlepszą koszykówkę w karierze, nawet jeśli nie do końca podobały im się jego „metody wychowawcze”. Genu przywódcy jednak nie można mu odmówić. A tym bardziej wpływu, jaki miał na sześć tytułów mistrzowskich, często podkreślanych jako punkt odniesienia dla trwałych sukcesów drużyny.

1.Niepokonany w Finałach NBA

Nieskazitelny bilans to zdecydowanie najbardziej uderzający aspekt kariery Jordana na parkietach NBA. To idealne 6-0 perfekcyjnie podkreśla jego niezrównaną umiejętność stawania na wysokości zadania w tych najważniejszych momentach. MJ wiedział, że poddawanie się, załamywanie rąk czy uciekanie z płaczem do mediów (nawet jeśli za jego czasów nie były aż tak rozwinięte) nie ma sensu. Po prostu robił swoje i to przyniosło oczekiwany skutek. Brak choćby jednej porażki przy aż sześciu próbach – to musi robić wrażenie. Tym bardziej, że w ani jednym przypadku do rozstrzygnięcia nie był potrzebny mecz numer siedem.

Z dywagacji Stephena A. Smitha można odczytać, że Jordan jest GOAT-em, podczas gdy LeBron James, choć w dalszym ciągu poprawia swoje i tak już imponujące statystyki, ma przed sobą niesamowicie trudne zadanie. Niezależnie od tego czy pozostanie w Lakers, czeka go konieczność dalszego umacniania swojego dziedzictwa u schyłku kariery. Dla analityka ESPN i wielu innych nie ma nic ponad trwałe dziedzictwo Jordana, które pozostaje tak samo fascynujące jak zawsze, wzmocnione połączeniem umiejętności, przywództwa i niezatartego wpływu na grę w koszykówkę i nie tylko.

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułPółfinał Indian Wells 2018 | Daria Kasatkina kontra Venus Williams
Następny artykuł30 znakomitych punktów