Ludzkie życie jest ponoć bezcenne. Życie i sprawność Poli Matuszek zostały jednak wycenione na kwotę prawie 10 mln zł. W prawidłowym rozwoju, zdrowym i beztroskim dzieciństwie mogło pomóc jej podanie leku hamującego rdzeniowy zanik mięśni. Można go jednak podać do momentu, w którym dziecko nie przekracza wagi 13,5 kg. Czas się kurczył. Trzeba było działać.
Niemal 10 milionów złotych. Tyle była warta sprawność tej małej dziewczynki. Rodzina, przyjaciele, wolontariusze i ludzie dobrej woli walczyli jak lwy o każdą złotówkę. #TeamPoli podsumował to tak:
„10 miesięcy walki, przełożone na łzy, strach, niepewność, ale i radość z pędzącego paska, pojawiającego się każdego dnia… Raz było lepiej, raz gorzej. Ale wy nigdy się nie zatrzymaliście. Walczyliście jak lwy, niosąc triumfalny laur do zielonego paska”.
Pola Matuszek z Białoboków w powiecie przeworskim urodziła się 5 stycznia 2022 r. Otrzymała 10 punktów w skali Apgar i po kilku dniach ku radości najbliższych została wypisana do domu.
W połowie kwietnia zeszłego roku, po natychmiastowej reakcji rodziców, którzy zauważyli, że z ich dzieckiem dzieje się coś niepokojącego, wyniki badań potwierdziły przypuszczenia lekarzy. Pola cierpi na rdzeniowy zanik mięśni. To nieuleczalna, podstępna i szybko postępująca choroba, która osłabia i zabija wszystkie mięśnie ciała.
Cień szansy pojawił się we wrześniu
Wtedy na liście leków refundowanych znalazł się lek, na którego zakup tak skrzętnie pracowali – Zolgensma. Niestety, Pola nie została zakwalifikowana do refundacji. Przekroczyła bowiem 6 miesiąc życia, była wcześniej leczona w kierunku SMA i nie miała zrobionych badań przesiewowych, które na Podkarpaciu zostały wprowadzone najpóźniej.
Do zbiórki włączyły się tysiące znajomych i całkiem obcych ludzi. Jednoczyli się, by pomóc dziewczynce. Oprócz zbiórki na portalu Siepomaga.pl, można było pomóc też w inny sposób – zaoferować swoją pomoc, usługę czy rzecz i wystawić ją na licytację na portalu Facebook, na grupie „Licytacje dla Poli Matuszek #teamPoli”.
W poszczególnych miejscach na terenie wielu powiatów województwa podkarpackiego zbierane były nakrętki i makulatura. W sklepach, szkołach, kościołach, instytucjach samorządowych i kulturalnych prowadzone były kwesty.
Wszystko to, by przybliżyć małą dziewczynkę do wkroczenia w ten bardziej kolorowy, bardziej radosny, nieokupiony bólem, trudnością w oddychaniu i przełykaniu okres. By dać jej szansę na normalne życie. Szansę, która stała się rzeczywistością.
Licznik wariował, serwery padały z liczby wpłat
Jeszcze w środę, 11 stycznia, brakowało 2 milionów złotych. Wtedy jednak ruszyła lawina wpłat. Zielony pasek sukcesu był coraz pełniejszy. W końcu w piątek, 13 stycznia, osiągnął szczyt. Rodzice Poli odetchnęli z ulgą. Stał się cud.
„To, co się dzisiaj wydarzyło, przerosło nasze najśmielsze oczekiwania. Jesteśmy Wam wszystkim ogromnie wdzięczni za to, że byliście z nami przez okres tych dziewięciu miesięcy. Za każdą wpłatę, której dokonaliście, za wszystkie licytacje, za całe wsparcie, które nam przekazaliście” – mówili Kamila i Marcin Matuszkowie w wideo, które stało się podziękowaniem dla wszystkich ludzi dobrej woli.
„Dziękujemy to za mało, ale chcemy, żebyście wiedzieli, że staliście się dla nas rodziną” – zakończyli ze łzami rodzice dziewczynki.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS