A A+ A++
Krzysztof Kolany2022-05-17 06:00główny analityk Bankier.pl

publikacja
2022-05-17 06:00

Nastroje Amerykanów spadły do recesyjnych poziomów
Nastroje Amerykanów spadły do recesyjnych poziomów
fot. Rob Crandall / / Shutterstock

Szalejąca inflacja oraz realnie malejące wynagrodzenia – to wszystko
sprawiło, że indeks zaufania amerykańskich gospodarstw domowych znalazł się na
najniższym poziomie od 2011 roku. W przeszłości tak niskie odczyty zdarzały się
w okresach recesji gospodarczej w USA.

59,1 pkt. – taką wartość w maju przyjął indeks nastroju konsumentów Uniwersytetu Michigan. To odczyt o
6,1 pkt. niższy niż w kwietniu oraz nieznacznie niższy niż w marcu (59,4 pkt.).
To także najniższy poziom tego wskaźnika od sierpnia 2011 roku (55,7 pkt.).

– Ocena konsumentów dotycząca ich bieżącej kondycji finansowej
w porównaniu do stanu sprzed roku osiągnęła najniższy poziom od 2013 roku, przy
czym 36% konsumentów wiąże swoją negatywną ocenę z inflacją – tak wyniki skomentował
dyrektor badania Joanne Hsu.

Według oficjalnych danych rządowego Biura Statystyki Pracy (BLS)
w kwietniu
ceny koszyka dóbr konsumenckich (CPI) były o 8,3% wyższe niż przed rokiem.
W marcu inflacja CPI osiągnęła 40-letnie maksimum na poziomie 8,5%. Najmocniej
po kieszeni uderzały drożejące paliwa (benzyna była o 43,6% droższa niż rok
temu) i energia (gaz podrożał o 22,7%, a prąd o 11%). Ceny żywności poszły w
górę o 10,8% rdr, czyli najmocniej od listopada 1980 roku. W badaniu
Uniwersytetu Michigan respondenci spodziewali się, że inflacja za następne
12 miesięcy wyniesie 5,4%. Długoterminowe oczekiwania inflacyjne pozostały bez
zmian na poziomie 3,0%.

Nastroje Amerykanów są dołowane przez fakt, że płace rosną
przeciętnie znacznie wolniej od cen w sklepach. Według statystyk BLS w kwietniu
średnia stawka godzinowa w USA wynosiła 31,85 USD i była o 5,5% wyższa niż przed
rokiem. Oznacza to realny spadek wynagrodzeń w największej gospodarce świata.

W przeszłości tak niskie odczyty indeks
nastroju konsumentów Uniwersytetu Michigan przytrafiały się w okresach gospodarczej
recesji w USA. Tak było choćby w latach 2008-09, 1990, 1980 czy 1974-45.
Jedynym wyjątkiem jest tu rok 2011, gdy wskaźnik Uniwersytetu Michigan
przyjmował wartości zbliżone do obecnych, ale wzrost PKB utrzymywał się powyżej
zera. Wtedy problemem było przede wszystkim wysokie bezrobocie (ponad 9%)
połączone ze wzrostem inflacji CPI (do niemal 4%).

Czy inflacja zabije postocvidowe ożywienie?

Póki co Amerykanie narzekają na ceny,
ale wciąż kupują. Napędzany nadzwyczajnymi covidowymi transferami socjalnymi boom
konsumpcyjny trwa od początku 2021 roku. Sprzedaż detaliczna w Stanach
Zjednoczonych przez poprzednie miesiące biła historyczne rekordy, w marcu ’22 w
ujęciu nominalnym o 28% przewyższając poziom z lutego 2020 roku.

Tyle tylko, że covidowe zasiłki już
się wyczerpały, a mimo bardzo napiętego rynku pracy (liczba ofert zatrudnienia przewyższa
liczbę bezrobotnych) płace rosną wolniej od oficjalnie raportowanej inflacji
CPI. Oznacza to, że siła nabywcza amerykańskich konsumentów maleje i utrzymanie
tak wysokiego tempa konsumpcji może okazać się niemożliwe. Kwietniowe statystyki
sprzedaży detalicznej poznamy już we wtorek. Ekonomiści spodziewają się wzrostu
o 0,7% mdm (nominalnie), czyli tak samo jak miesiąc wcześniej.

Jednakże przy tak wysokiej inflacji
coś się wreszcie musi poddać. Albo konsumenci jako pracownicy wymuszą znacznie
szybszy wzrost płac (nakręcając przy tym spiralę cenowo-płacową), albo
ograniczą zakupy, obniżając popyt konsumpcyjny i wpędzając amerykańską
gospodarkę w recesję.

Już I kwartał był zresztą bardzo słaby.
Na skutek splotu niekorzystnych efektów statystycznych annualizowana
dynamika PKB Stanów Zjednoczonych wyniosła -1,4%, zaskakując praktycznie
wszystkich ekonomistów (rynkowy konsensus zakładał bowiem wzrost w tempie 1,1%). Model prognostyczny Fedu
z Atlanty wskazuje, że w II kwartale annualizowany wzrost PKB wyniesie
1,8%, czyli na plusie, ale znacznie wolniej od blisko 7% obserwowanych przez
większość 2021 roku.

Fatalne morale amerykańskiego konsumenta nie jest pierwszym
sygnałem ostrzegającym nas przed kłopotami największej gospodarki świata. W
marcu doszło do  tzw. inwersji krzywej terminowej na
amerykańskim rynku obligacji skarbowych. I choć po kilkunastu dniach krzywa
rentowności powróciła do dodatniego nachylenia, to sygnał poszedł w eter. Taka
inwersja krzywej poprzedzała każdą
recesję w USA w ciągu ostatnich 50 lat.

Niema
równocześnie do kolekcji otrzymaliśmy inne sygnały, których pojawienie się
w przeszłości poprzedzało recesję w Stanach Zjednoczonych. Ostrzegawczy sygnał wysłał
także amerykański rynek akcji. Po wiosennych spadkach S&P500 znalazł się
tuż powyżej umownej granicy bessy (-20% od ostatniego szczytu), a Nasdaq
(-27% od listopadowego szczytu) się w niej pogrążył.

Źródło:
Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułZasadźmy warzywa i zioła w magistrackim ogrodzie
Następny artykułSame White House that now admits it LIED about vaccines is also running “Disinformation Governance Board” with claimed monopoly on truth and facts