Pomysł na życie miał, wydawałoby się, prosty: być jednocześnie literatem i… ziemianinem. Co prawda szczególnie to drugie wymaga dużo pracy, ale od czego ma się żonę? Zofia Woroniczówna (bratanica prymasa i poety Jana Pawła Woronicza), która wniosła pisarzowi znaczny posag, z poświęceniem zajmowała się większością spraw domowych i gospodarskich.
Ostatecznie osiedli w Warszawie, ale pani Zofia źle czuła się w dużym mieście, jej żywiołem były ziemiańskie dworki na Kresach i tamtejszy styl życia. Nie potrafiła się odnaleźć w warszawskim towarzystwie, którego świat był dla niej zupełnie obcy. Na dodatek w jej małżeństwie nie działo się dobrze, mąż zdradzał ją nałogowo.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Jeszcze podczas pobytu na Kresach Kraszewski wdał się w romans z żoną wicegubernatora wołyńskiego, Marią Keller. Intrygantka i awanturnica polityczna wysokiej klasy, pozostająca na usługach carskiej policji, była wyjątkowo inteligentną i piękną kobietą. Kolejną jej zdobyczą będzie wpływowy polityk margrabia Aleksander Wielopolski. Odstawiony na boczny tor przez Marię Keller Kraszewski wdał się w burzliwy i głośny w całej Warszawie romans z aktorką Marią Benks, ale nadal zabiegał o względy poprzedniej kochanki.
Efekty tych działań były opłakane: ślubna małżonka popadała w coraz większą dewocję i melancholię, a margrabia Wielopolski w coraz większą niechęć do pana Ignacego. Tym bardziej że ten, odnosząc ewidentne sukcesy jako redaktor poczytnej “Gazety Codziennej”, otwarcie krytykował jego politykę. W rezultacie Kraszewski został zmuszony do emigracji.
Osiadł w Dreźnie. Rzecz jasna z kochanką, żona z czwórką dzieci została w Warszawie. Wygnańcza idylla trwała jednak krótko: aktorka domagała się coraz większych pieniędzy, a Kraszewski miał sporo własnych wydatków. Poza tym utrzymywał dom w Warszawie i wysyłał rodzinie pieniądze na życie. Rozstał się więc z panią Benks, ale do żony, wbrew jej nadziejom, nie wrócił.
Zatrudnił za to Florę Heinitz, by prowadziła mu dom i stała się jego towarzyszką życia. Oczywiście jej także nie był wierny, wiązał się z kolejnymi paniami, a powodzenie, jakim cieszył się u dam przy jego niskim wzroście i mocno nienachalnej urodzie, jest doprawdy zadziwiające. W wieku 69 lat udało mu się nawet – chyba z wzajemnością – zakochać na poważnie. W młodszej od niego o 40 lat wiedeńskiej dziennikarce Christine Greiner.
Podróżowali razem po Europie, oczywiście na koszt pisarza, a jako przyzwoitka towarzyszyła im matka dziewczyny. Nie wiadomo, co opowiadał im o swoim małżeństwie, o innych paniach zapewne w ogóle nie wspomniał. Na pewno jednak doszło do rozmów o unieważnieniu małżeństwa i Kraszewski zaczął się o nie starać.
Tymczasem jednak w życiu dziewczyny pojawił się znacznie młodszy i przyjęty przychylnie konkurent. Romans zakończył się wydaniem przez pisarza powieści “Bez serca”, w której przedstawił byłą już ukochaną w mało korzystnym świetle.
Jak przy tych wszystkich sercowych aferach niemłody już pisarz znajdował jeszcze czas na zajmowanie się polityką, trudno zgadnąć. Poglądy miał jasne: za główne zagrożenie dla Polaków uznawał Prusaków i antypolską politykę kanclerza Bismarcka. Sam był obywatelem Niemiec (wcześniej Saksonii), ale niechęć do kraju wygnania można było wyczytać w wielu jego powieściach.
Zapewne wkrótce po zjednoczeniu Niemiec pan Józef związał się z wywiadem francuskim. Być może początkowo faktycznie nie zdawał sobie sprawy, że jego działalność ma charakter szpiegowski. Znaczną część zebranych materiałów ogłaszał anonimowo w gazetach polskich i austriackich jako korespondencję z Drezna.
Z czasem jednak musiał się zorientować, że nie chodzi tutaj o publicystykę, lecz o coś znacznie poważniejszego. Autorstwo publikacji nie stanowiło tajemnicy dla niemieckiego kontrwywiadu i jego oficerowie uważnie przyglądali się pisarzowi. Tym bardziej, że część korespondencji miała charakter typowo wojskowy.
Na domiar złego pan Józef fatalnie dobrał sobie współpracowników. Jednym z nich był Ildefons Kossiłowski, polski awanturnik osiadły nad Sekwaną, który z ramienia francuskiego wywiadu regularnie bywał u Kraszewskiego, nie przejmując się zbytnio konspiracją. Drugim niejaki Armin Adler z Wiednia – ten regularnie go szantażował.
Kraszewski zapłacił mu kilka razy, wreszcie odmówił, a wówczas Adler doniósł na niego władzom. Pisarz został zatrzymany w Berlinie w połowie czerwca 1883 r., gdy wracał z kuracji we Francji. Trafił do więzienia w Moabicie i spędził tam dwa miesiące, po czym zezwolono na jego powrót do Drezna, gdzie został objęty nadzorem policyjnym.
Proces rozpoczął się 12 maja 1884 r. przed Najwyższym Trybunałem Rzeszy. Trwał tydzień. Literat twierdził, że korzystał z materiałów ogólnodostępnych, jak na przykład instrukcje pocztowe, a zbierał je w celu wykorzystania w swojej twórczości. Sąd nie był przekonany o winie Kraszewskiego, ale Berlin naciskał.
Bismarck chciał mieć proces pokazowy, a znany i szanowany w całej Europie Kraszewski był doskonałą ofiarą. Pisarza skazano na trzy i pół roku twierdzy. Było to rozwiązanie honorowe, stosowane często wobec oficerów, którym zarzucano przestępstwa mniejszej miary. Osadzony nie tracił bowiem majątku ani praw publicznych i odbywał karę w stosunkowo dobrych warunkach.
Kraszewski trafił do twierdzy w Magdeburgu, gdzie faktycznie traktowano go dość przyzwoicie. Otrzymał do dyspozycji dwa pokoje, przysługiwały mu wizyty rodziny i znajomych, dostawał prasę i książki, mógł też pracować nad kolejnymi dziełami. Więzienny jadłospis też nie był najgorszy, a osadzony mógł dwa razy dziennie spacerować po terenie twierdzy.
Wierna Flora Heinitz dostarczała mu prasę, książki i dbała o pranie. Przebywała w Magdeburgu praktycznie bez przerwy i sporządzała też w jego imieniu prośby o zwolnienie czy o zawieszenie kary, a pan Józef tylko je podpisywał. Po półtora roku Kraszewskiemu przyznano przerwę w odbywaniu kary w celu ratowania zdrowia, cierpiał bowiem na rozedmę płuc, zapalenie pęcherza i nowotwór żołądka.
Pisarz wpłacił kaucję w wysokości 20 tys. marek (prawie 115 tys. euro) i otrzymał półroczny urlop z twierdzy. Wyjechał z Florą i jej matką do San Remo. Nie zamierzał wracać i spędzić w więzieniu ostatnich miesięcy życia. Władze z Berlina wydały za nim list gończy. Włosi nie wydali go jednak Prusakom, podobnie jak władze Szwajcarii, gdzie niebawem się przeniósł. Otoczony troskliwą opieką Flory gasł powoli w Genewie. Zmarł w jednym z tamtejszych hoteli na rękach partnerki 19 marca 1887 r.
W najnowszym odcinku podcastu “Clickbait” rozmawiamy o “Zabójcy” Davida Finchera, “Informacji zwrotnej” z Arkadiuszem Jakubikiem oraz ostatnim sezonie “The Crown”, gdzie, spoiler, ginie księżna Diana. Możesz nas słuchać na Spotify, w Google Podcasts, Open FM oraz aplikacji Podcasty na iPhonach i iPadach.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS