Ekipa Fundacji „Na Nowo”, zajmującej się problemem bezdomności i ubóstwa, której przewodzi przemyślanka Julia Zając (trzecia z lewej w pierwszym rzędzie).
– Osoby w kryzysie bezdomności zwracały moją uwagę od najmłodszych lat. Jako dziecko zastanawiałam się, dlaczego nie mogą iść, tak jak ja, z mamą za rękę – po prostu do domu. Wtedy, gdy poruszałam ten temat, odpowiedzi zawierały mnóstwo stereotypów. Przez kolejne lata na własną rękę próbowałam pomóc – kupowałam produkty pierwszej potrzeby, przekazywałam pieniądze lub organizowałam zbiórki ubrań dla ośrodków pomocowych – tłumaczy początki swojej działalności.
Julia przebojem pokonywała kolejne szczeble społecznego zaufania. Została członkinią zespołu fundraisingowego (pozyskiwanie funduszy od darczyńców) Akademii Wiedzy Obywatelskiej, organizatorką Kongresu Polskich Studentów w Wielkiej Brytanii.
Z czasem została objęta tzw. mentoringiem (partnerska relacja między mistrzem a uczniem, zorientowana na odkrywanie i rozwijanie potencjału ucznia) Uniwersytetu Jagiellońskiego, gdzie rozwija się w dziedzinie nauki.
Szkodziła, pomagając
Pomoc ma we krwi. Od 2013 r. aktywnie uczestniczy w życiu społecznym, wspierając liczne organizacje pozarządowe. Początkowo jako lokalna wolontariuszka, a następnie jako liderka i koordynatorka projektów krajowych i międzynarodowych.
W 2022 r. została nagrodzona tytułem finalistki nagrody Studenckiego Nobla za wybitne osiągnięcia społeczne.
Nim jednak do tego doszło, swoje przeszła.
– O tym, że moje dziewczęce chęci pomocy jedynie szkodziły, dowiedziałam się dopiero po wielu latach, przez przypadek. W 2017 roku pierwszy raz odwiedziłam ośrodek dla osób w kryzysie bezdomności. Po kilku rozmowach, zarówno z pracownikami, jak i podopiecznymi uświadomiłam sobie, że odgórnie udzielana pomoc jest naprawdę nieskuteczna przez swoje krótkofalowe podejście. Oczywiście, wiele osób chce pomóc we własnym zakresie. Problem tkwi w tym, że jako społeczeństwo, nie robimy tego w odpowiedni sposób. Nie zawiniliśmy my, zawinił system, w którym żyjemy. Nie jesteśmy przygotowywani do niesienia świadomej pomocy, tak samo jak nikt nie mówi nam, czym jest i jak wygląda kryzys bezdomności – powiedziała.
Pomoc inaczej
Zaczęła zdobywać wiedzę w tej tematyce, rozmawiać i sprawdzać informacje na ten temat we własnym zakresie. To zdeterminowało wybór kierunku studiów.
Dzięki nim dowiedziała się, jak bardzo polski system pomocowy jest niefunkcjonalny, pełny stereotypów i agresji skierowanej przeciwko osobom pokrzywdzonym.
– Wszystko zaczęło się od zebrania pierwszych chętnych do organizacji projektu społecznego na jednej z facebookowych grup. Okazało się, że dotarcie do skutecznego sposobu pomocy wcale nie jest proste. Podejmujemy się niezwykle skomplikowanej i zmarginalizowanej tematyki. Dodatkowo – jak to bywa w projektach społecznych – zaczęliśmy spotykać na swojej drodze masę niespodzianek. Mimo to zdecydowaliśmy się stworzyć team pod nazwą Fundacja Na Nowo. Każdego dnia działamy i podejmujemy kolejne kroki, żeby móc stworzyć kompleksowy i spersonalizowany program aktywizacji zawodowej dla podopiecznych ośrodków pomocowych – wyjaśniła Julia.
Na czym im zależy?
Po pierwsze: niesienie wsparcia psychologicznego, po drugie: zdobycie niezbędnych kompetencji do podjęcia pracy wśród osób potrzebujących w kryzysie bezdomności, zamieszkujących miejsca pomocowe.
– Dowiedzieliśmy się, że jednym z najlepszych systemów pomocowych dla osób dotkniętych kryzysem bezdomności jest ten z Austrii. On stanowi dla nas inspirację. Istotny wkład w jego budowę miał pan Eugen Sprenger, który jako wiceburmistrz Innsbrucka działał aktywnie na rzecz poprawy sytuacji osób w kryzysie bezdomności – wyjaśniła Julia.
Przed objęciem stanowiska wiceburmistrza tego ponad 300-tysięcznego miasta przez E. Sprengera znajdowała się tam tylko jedna noclegownia dla osób w kryzysie bezdomności. Funkcjonowała tylko od godziny 18 do 8 dnia następnego.
Pomoc od Sprengera
Julia miała łatwiej, aby dotrzeć do E. Sprengera. To ta sama osoba, która pomagała przed laty w odtworzeniu cmentarza wojennego w Brylińcach w gminie Krasiczyn! Dzięki temu jej fundacja została objęta patronatem E. Sprengera.
– Tak, doskonale pamiętam Przemyśl. Wiele razy w przeszłości gościliśmy tam. Zaczęło się w 2002 roku, gdy pomagaliśmy Kaiserjäger, czyli Tyrolskim Strzelcom Cesarskim przy odtworzeniu cmentarza wojennego w Brylińcach. Wtedy też poznaliśmy ojca pani Julii, pana Zbyszka (były wojskowy, pasjonat historii – przyp. aut.). Kolejna wizyta związana była z budową kapliczki tyrolskiej na tym cmentarzu wojennym. Pamiętam wspólne spotkanie i uroczystą kolację z prezydentem Chomą i grupą Kaiserjäger, którzy pracowali przy budowie tej kapliczki. W kapliczce jest tablica pamiątkowa, która też upamiętnia wcześniejszą współpracę z żołnierzami z garnizonu w Przemyśl – powiedział nam E. Sprenger.
Wiceburmistrz Innsbrucka gościł nad Sanem także na zaproszenie ówczesnego prezydenta Roberta Chomy na spotkaniu jubileuszowym, związanym z cmentarzami wojennymi na ziemi przemyskiej.
– Byliśmy obecni na konkursie historycznym „Twierdza w Przemyślu”, zorganizowanym przez Szkołę Podstawową numer 15, kiedy dyrektorem był Mirosław Bar – wyliczył E. Sprenger.
– Każdego dnia działamy i podejmujemy kolejne kroki, żeby móc stworzyć kompleksowy i spersonalizowany program aktywizacji zawodowej dla podopiecznych ośrodków pomocowych – wyjaśniła Julia Zając.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS