W każdy czwartek od półtora roku o godzinie 16:30 stają pod palmą na rondzie de Gaulle’a. W obronie demokracji, o prawo do aborcji, o tolerancję dla wszystkich, przeciw faszyzmowi i polityce PiS-u. Progresywne Polskie Babcie na ulicy walczą o lepszą przyszłość dla swoich wnuków i prawnuków.
Polska Babcia, Kasia Augustynek, lat 64, emerytowana lektorka, z tęczową torbą u boku i w różowej czapce, szła 10 listopada w stronę Pałacu Prezydenckiego. Maszerował za nią reporter, bo „chciała pokazać społeczeństwu za pośrednictwem mediów, jak w praktyce wyglądają gusła Kaczyńskiego”.
Policja jak zwykle blokowała ulicę Królewską na skrzyżowaniu z Krakowskim Przedmieściem. Kasia Augustynek podjęła próbę przejścia. Wiedziała, że szanse są marne, więc nie była nastawiona jakoś wojowniczo. Policjanci tłumaczyli jej: tędy nikt nie przejdzie. Tymczasem obok przechodziła kobieta z dwoma pieskami. Po chwili usłyszała swoje imię i nazwisko przez mikrofalówkę, choć nie legitymowali jej. Powiedziała, że sobie nie życzy. Usłyszała: „Ta pani nie może tędy dzisiaj przejść”
Babcia Kasia zapytała policjantów: „Ta pani może przejść, a ja nie mogę? Jestem gorszym sortem?”. Odpowiedzieli jej: „Ta pani tu pracuje”. „Fajna praca: wyprowadzanie piesków na terenie zablokowanym przez SOP”. Babcia Kasia odeszła w stronę Starego Miasta, po chwili usłyszała za sobą kroki. Dwaj policjanci kazali jej się zatrzymać, odwróciła głowę i zaroiło się przed nią od policjantów. Zaczęła się przepychanka. Błyskawicznie przyjechała nyska policyjna.
Pytała, dlaczego nie może iść Krakowskim Przedmieściem, skoro inni ludzie mogą. Nie tłumaczyli. Mundurowi siłą wrzucili ją do suki. Kierowca krzyczał, żeby jak najszybciej odebrać jej tęczową torbę. Nie chciała jej oddać, trzymała kurczowo. Zawieźli Babcię do komisariatu na Wilczą. Nie chciała wysiąść, to siłą wyciągnęli, wzięli na dołek, przeszukali rzeczy i znaleźli moją emerycką legitymację. Nie wiedziała, skąd się tam wzięły papiery. Z dokumentów nosi przy sobie tylko dokument Rodziny Katyńskiej, który jest dla niej pretekstem do uczestnictwa w miesięcznicach, a raczej kontrmiesięcznicach smoleńskich.
Pokazuje mi bransoletkę z informacją, że choruje na cukrzycę. W charakterystyczny dla sebie sposób żartuje, że na Wilczej “pobawiła się policjantami”. Jako diabetyczka zażądała jedzenia, bo ostatni posiłek jadła rano. Policjantka poszła do sklepu po dwie bułeczki. To się nieczęsto zdarza. Mundurowa grała rolę dobrego policjanta, ale był też zły policjant. Przeczekała tam kilka godzin. Dopiero po 14 starszy aspirant zrobił swoje czary-mary, czyli przesłuchał ją, jak mówi o tym Babcia Kasia. Na ulicy witało ją mnóstwo wspierających osób, w tym młodzież i Polskie Babcie.
Polska Babcia dostała zarzut 222 kk. Czyli czynną napaść na funkcjonariusza publicznego.
Jest niska i nie wygląda na agresorkę. 10 listopada wokół niej stało grono funkcjonariuszy, nie miała nawet jak się zamachnąć. “Energiczniej” zachowała się, gdy znoszono ją ze schodów 1 sierpnia przy Pomniku Powstańców Warszawskich. Podobnie przy sprawie Margot, gdy policjanci nie wpuścili jej do jej parafialnego kościoła na Krakowskim Przedmieściu. Kłóciła się z nimi. Przy okazji poznała wiele tęczowych osób i kupiła sobie tę piękną tęczową torbę, która teraz nosi prowokacyjnie. Jak mówi, działa na nich podprogowo. Niech sobie myślą „stara lesba”.
Jak urodziły się Polskie Babcie?
Babcia Kasia należy do nieformalnej grupy opozycyjnej Polskie Babcie, która zrzesza osoby 60+, znające się od 2015 roku z demonstracyjnego chodnika.
Babcia Kasia żartuje, że średnia wieku Polskich Babć to dwie siekierki, czyli 77 lat. Większość jednak oscyluje wokół sześćdziesiątki. I choć nazwa wskazuje co innego, żeby należeć, wcale nie trzeba mieć wnuków. Wystarczy życiowa mądrość nabyta wraz z wiekiem, ciepło, wiedza, otwartość, umiejętność rozmowy z młodymi. Babcia pocieszy, przytuli, nakarmi. Ale i zawalczy, gdy trzeba.
Polskie Babcie założyła Joanna Krzemińska, emerytowana lekarka z Warszawy w 2018 roku. – Gdybym w sierpniu 2018 roku nie przyłączyła się do stojącej pod Sądem Najwyższym pikiety Obywateli RP, nasza formacja zapewne by nie powstała. Bo dopiero tam uświadomiłam sobie, jak nieduża grupa zdeterminowanych, odważnych i świadomych celu swoich działań ludzi może wpłynąć na bieg wydarzeń. Ponadto, gdyby nie Obywatele najprawdopodobniej nie znalazłabym się 11 listopada 2018 roku na pagórku, naprzeciw dawnego KC, z wyżyn którego mogłam obserwować dramatyczne widowisko o nazwie „Marsz Niepodległości” – opowiada.
Bo bezpośredni impuls do powstania Polskich Babć to właśnie ta impreza, zawłaszczona od kilku lat przez środowiska skrajnie nacjonalistyczne. Scenariusz, jak co roku, był podobny: przemarsz tysięcy narodowców i neofaszystów, grożących śmiercią bliżej nie zidentyfikowanym wrogom. Gromkie zawołania „Bóg, Honor i Ojczyzna”, przeplatane okrzykami nienawiści, plugawymi wyzwiskami, skierowanymi do stojącej w milczeniu na skarpie grupie kilkudziesięciu osób: Obywateli RP i ich sympatyków, ledwie widocznych zza kordonu ochraniających ich policjantów (tak było !). I najstraszniejsze: na czele pochodu wyjących hord narodowców, dzierżących w rękach flagi również z faszystowskimi emblematami najwyższe władze Polski: prezydent i premier.
– Stałam tam wstrząśnięta, zszokowana, czułam wstyd, lecz nie strach, choć petardy oraz świece dymne latały tuż nad głową i nadpaliły mi czapkę – wspomina Krzemińska. – Wtedy pomyślałam, że trzeba coś zrobić, aby przeciwstawić się brunatnieniu Polski czyli faszyzacji ruchów narodowych. Przeraziło mnie, że tysiące młodych ludzi jednoczy się nie po to, by promować swój program polityczny, do czego mają prawo, ale by wykrzyczeć słowa pełne nienawiści, agresji i gróźb śmierci, skierowane nie do zagorzałych wrogów, lecz do swoich rodaków!
Czytaj: Marsz w Warszawie. Państwo pod prawą ścianą
Wpływ na powstanie organizacji starszych pań miał też reporter Jacek Hugo-Bader. Doktor Krzemińska zetknęła się z nim kilkanaście lat temu w warszawskim sanepidzie, gdzie dziennikarz przyszedł się zaszczepić przed jedną ze swych wojaży. Nie omieszkała poinformować go, jak wielkie wrażenie zrobił na niej jego reportaż z 1994 roku. Opisywał w nim marsz matek rosyjskich żołnierzy, w trakcie pierwszej wojny czeczeńskiej. Wyruszyły z Moskwy do Groznego w poszukiwaniu swoich zaginionych synów. Przeszły pieszo kilka tysięcy kilometrów, bez przeszkód przekraczały granice, posterunki wojskowe zwaśnionych stron otwierały się przed nimi, Nikt nie ośmielił się podnieść na nie ręki. Jacek Hugo-Bader wędrował wraz z nimi.
Krzemińska: – Wracając do tego tekstu po latach, uświadomiłam sobie niesamowitą siłę takich kobiecych, zorganizowanych protestów. Pomyślałam, że może warto wykorzystać to w przypadku starszych pań, emerytek, najczęściej babć, które w owym czasie stanowiły trzon protestów opozycji ulicznej. Ich przedział wiekowy: 50 +, 60+,70+, 80+.
Z mężem zaczęli się zastanawiać, jaka nazwa byłaby najlepsza. – Pomyślałam, że nazwa musi przywoływać skojarzenia z kobiecą siłą, a zarazem czymś miłym, ciepłym i serdecznym. I to dla ludzi ze wszystkich stron politycznego sporu. Wymyśliłam wtedy Babkę Polską. Mąż jednak stwierdził, że to zbyt dosadne. Zmiękczyliśmy na Polskie Babcie i się przyjęło – mówi o początkach ruchu.
W lutym 2019 roku Joanna Krzemińska zaprosiła do siebie kilka zaprzyjaźnionych koleżanek, współuczestniczek różnych protestów, na których się razem spotykały, weteranek opozycji ulicznej. Inicjatywa powstania ruchu „Polskich Babć” została zaaprobowana.
Siła bezsilnych z Vaclava Havla
Ich pierwsze wyjście odbyło się 1 marca 2019 roku, w Dzień Żołnierzy Wyklętych. Wiedziały, że nacjonaliści zbiorą się pod więzieniem na Rakowieckiej. Krzemińska zaproponowała koleżankom, żeby zaprotestowały przeciwko rodzącemu się faszyzmowi. Stanęły tam w 11 osób, z plakatami w rękach naprzeciw kilkutysięcznego tłumu. Kilkadziesiąt metrów od nich, otoczeni kordonem policji pikietowali Obywatele RP. Nad głową miały baner: „Siła bezsilnych! Polskie Babcie krzyczą”, „Faszyzm stop!”. Jeden z plakatów był dramatycznie wymowny: „Urodziłam się podczas II wojny światowej, nie chcę zobaczyć wojny domowej!”.
– W naszą stronę leciały wyzwiska i przekleństwa. Młodociani narodowcy otoczyli nas ze wszystkich stron i bluzgali w twarz najgorszymi wyrazami. Ale nie doświadczyłyśmy agresji fizycznej. Nie doszło do rękoczynów. Cóż, babci się nie bije!? Modliłam się, żebyśmy mogły postać pod więzieniem chociaż przez 5 minut. Żeby ludzie choć na moment zobaczyli nasz przekaz i uświadomili sobie, jakie zło się w Polsce rodzi. Policja była tak zdezorientowana, gdy zobaczyła grupę starszych pań z transparentami, że nas nie usunęła. Stałyśmy przez 2,5 godziny. Udało się! – mówi Krzemińska
Ona miała przy sobie transparent ze zdjęciem wnuczki i napisem: „Protestuję w imieniu mojej wnuczki Helenki urodzonej w demokratycznej Polsce w 2014 roku. Stwierdziła, że takie osobiste akcenty, z którymi może się utożsamić mnóstwo kobiet, powinny przede wszystkim się pojawiać na demonstracjach. Zależało jej na przekazie uniwersalnym, którym zachwyci się nie tylko opozycyjna bańka Warszawy. Chciała dotrzeć również do babci w Międzyborzu, Sulejówku czy Kaliszu.
Krzemińska: – Zależało mi na przekazie prostym, ale nośnym i uniwersalnym, skierowanym do ludzi nie interesujących się na co dzień polityką i do tych nie chodzących na wybory. I aby nie przekonywać przekonanych. Chciałam dotrzeć do kobiet również z mniejszych miejscowości. Dlatego na pierwszych pikietach Polskich Babć pojawił się wielki patyczak z napisem „Siła bezsilnych! Polskie babcie z miast i wsi! Dołączcie do nas! Walczymy o przyszłość wnuków!”. Uważałam też, że nie powinnyśmy utożsamiać się z żadną opcją polityczną i nie nosić emblematów „z wydźwiękiem”, bo to może zniechęcać kobiety w małych miejscowościach czy na wsi. Dla nich znaczek z „Konstytucją” czy z „KOD” mógł stanowić albo nic nie znaczący, albo obrazoburczy gadżet. Wyobrażałam sobie, że może tak, jak ruszyły się w słusznej sprawie rosyjskie matki, poruszymy tysiące matek, babć, prababć w całej Polsce.
Zaczyn miał być w Warszawie, a marzyły o grupach rozsianych po kraju: w Sulejówkach, Kaliszach i Gorlicach. Babcie z mniejszych miejscowości nie podchwyciły jednak pomysłu. Szybko stwierdziły, że nawet jak Polskich Babć jest niewiele, to akcja nadal ma sens.
Protestowały, kiedy uważały, że trzeba. Przeciwko zawłaszczaniu sądów, telewizji publicznej, niszczeniu konstytucji, nazywaniu osób LGBT ideologią, a nawet w geście solidarności z Białorusinami i Białorusinkami walczącymi o wolność. Zawsze z transparentami, na których pojawiały się hasła, na przykład:
W wojnie polsko-polskiej wszyscy przegramy.
Nie dla legalizacji przemocy domowej.
Stop nienawiści, przemocy, agresji.
Kiedy niesprawiedliwość staje się prawem, opór staje się obowiązkiem.
Stop neofaszyzm, rasizm, ksenofobia.
Miłość to miłość, stop nietolerancji.
Czy masz kogoś na utrzymaniu? Tak, PiS.
TVP łże.
W logo Polskich Babć pojawia się cytat z tytułu eseju Vaclava Havla „Siła bezsilnych” z 1984 roku. – To mój ulubiony pisarz, a to hasło idealnie oddaje sedno naszych problemów z ówczesną władzą – mówi założycielka Polskich Babć Joanna Krzemińśka.
Według Babć obecna władza doprowadza Polskę do ruiny w każdej dziedzinie: ekonomia, edukacja, klimat, nienawiść, wojna bratobójcza, zaścianek, brak tolerancji, ograniczanie praw obywateli, homofobia, rasizm, zakuty konserwatyzm, antysemityzm, ograniczenie praw kobiet… „Długo by wymieniać. Za te wszystkie szkody zapłacą nasze Wnuczki i Wnuki. Będą musieli odbudować kraj, tak jak my po komunie” – piszą w swoim oświadczeniu.
W czerwcu 2019 roku stanęły przy Rondzie de Gaulle’a, pod sztuczną palmą. Od tej pory co tydzień w czwartek, regularnie o godzinie 16:30 spotykają się, broniąc jak zwykle swoich haseł i trzymając drewniane „patyczaki” w dłoniach. Niektóre zrezygnowały ze strajków na czas pandemii. Koleżanki nie mają o to pretensji. W pewnym wieku trzeba na siebie uważać – przyznają.
Te, które mogły i czuły, że trzeba, nie zatrzymywały się nawet, gdy rozszalała się pandemia. Sprawy państwa stawiały nad swoje zdrowie. Dla naszych wnuków i wnuczek, powtarzały. Wkurzyły się na PiS, gdy Trybunał Przyłębskiej stwierdził niekonstytucyjność przepisów o przerywaniu ciąży z powodów embriopatologicznych.
Nie miały wątpliwości, że Polskie Babcie pójdą ze strajkiem kobiet. „Polskie Babcie mimo, że są >>stare<< bardzo Was wspierają, bo jesteście naszymi córkami i wnuczkami, bo jesteśmy ludźmi ceniącymi wolność i prawo do wyboru, bo mamy ogromne pokłady empatii i potrafimy współodczuwać, bo wiemy co to jest trud ciąży, porodu i wychowania dziecka” – pisała na swoim profilu na Facebooku jedna z Polskich Babć, Krystyna Piotrowska.
Czytaj: Strajk Kobiet wraca do gry. „Jesteśmy groźniejsze niż wtedy, kiedy wydawałyśmy się zupełnie słabe”
Polskie Babcie w fazie rozwoju
Mogłyby siedzieć w domu, cieszyć się emeryturą, ale nie chcą. Wolą działać, w żartach mówią o sobie „ulicznice”. Myślały, że im jest łatwiej, bo przez świętość instytucji babci w Polsce, będą cieszyły się immunitetem przed atakiem policji. Tak było do czasu strajków kobiet.
– 6 listopada podczas naszej wieczornej demonstracji na skwerku przy rondzie de Gaulle’a policjanci dostali jakiegoś pierdolca. Wszystkich spisywali, wlepiali mandaty po 20 złotych, a młodych zastraszano. Nie wiem, o co chodziło, bo oficjalnie zgłosiłyśmy zgromadzenie i dostałyśmy zgodę – mówiła Babcia Kasia na nagraniu w mediach społecznościowych. Do legalnego protestu policja wysłała 20 radiowozów.
„Nie po to walczyliśmy o to, by przekształcić milicję w policję, aby teraz znowu ta policja stała się politycznym narzędziem w rękach partii do walki z obywatelami, aby wydawano im rozkazy występowania z gazem i pałkami przeciwko Polakom” – napisały w swoim oświadczeniu na Facebooku.
To nie jedyne problemy Polskich Babć. Jak w każdej grupie społecznej, w której są osobowości, i w tej musiały pojawić się konflikty. Już po 8 miesiącach działalności odeszła od nich założycielka Joanna Krzemińska. Na tę chwilę nie chce mówić o kulisach swojej decyzji (a może presji, żeby odeszła). Tajemniczo daje do zrozumienia, że to bardzo przykra sprawa i że jeszcze przyjdzie czas, żeby ją wyjaśnić.
– Teraz mogłabym zaszkodzić inicjatywie, a tego nie chcę. Grupa działa, więc niech działa, a ja wypowiadam się tylko o pierwszych miesiącach jej działania kiedy ją współtworzyłam – tłumaczy. Z pierwotnego składu zostało 5-6 osób na 18 osób.
– Staramy się dochodzić do kompromisu, bo nigdzie nie ma tak, że wszyscy się zgadzają. Czasem mnie też nie podoba się jakaś muzyka, którą puszczamy na demonstracji czy jakieś hasło, które głosimy, ale daję innym prawo do tego, żeby się wyrazili. Walczymy o wolność i dajemy sobie wolność – mówi Babcia Kasia, której działania różnie są odbierane w grupie.
– Może czasem lepiej by było, żeby nie zachowywała się tak radykalnie? Nie skupiała na sobie całej uwagi? Coraz bardziej jesteśmy postrzegane przez pryzmat Kasi i nie wiem, czy to dobrze. Cieszymy się, że Kasia jest rozchwytywana przez media i gratulujemy jej popularności, ale nie chcemy się grzać w jej blasku. Inne miałyśmy założenie na początku. Po co kłócić się z policjantami? Przecież my nie walczymy z policjantami, a z systemem – tłumaczy mi jedna z babć, która woli pozostać anonimowa.
Mówi, że ona wolałaby, żeby ruch pozostał społeczny, skupiał się na treściach, a nie opowiadał się politycznie. Wszystkie są antypisówkami, ale popierają różne partie: od Hołowni po Lewicę.
– Mimo różnic nie zaprzestajemy walki, bo ciągle wiele nas łączy. Przede wszystkim brak tolerancji dla inności, zakuty konserwatyzm, dewastowanie instytucji państwowych – opowiada mi Polska Babcia Iwonna Kowalska. – Z tym chcemy walczyć, więc bierzemy nasze banery i spotykamy się, maszerujemy.
Polskie Babcie nie tylko nie zamierzamy przestać, ale sformalizowały ruch, rejestrując stowarzyszenie. W ostatnim tygodniu otrzymały potwierdzenie, że zostało zarejestrowane.
Babcia Iwona: – Obalamy mit starszej osoby, która chciałaby kogoś pouczać. Nam zależy na rozbudzeniu świadomości wśród młodzieży. Nieważne, jakie decyzje podejmą, byle świadome. Ważne, żeby widzieli wpływ polityki na swoje życie, nie pozostawali bierni. Angażujemy młodzież, która dziwi się, że istnieją na świecie niemoherowe babcie. Fantastycznie na nas reagują. Kiedy rozdajemy nasze znaczki, mają taką minę jakby 500 złotych dostali. 500 plus od Polskich Babć.
Czytaj również: Raport o polskiej młodzieży
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS