Jeden z najlepszych wokalistów w historii szeroko rozumianego rocka – Bruce Dickinson w sierpniu ubiegłego roku skończył 61 lat. Patrząc choćby na jego koncertową formę aż trudno w to uwierzyć.
Brytyjczyk znany jest w głównej mierze z występów w Iron Maiden. Na tym jego twórczość muzyczna wcale się jednak nie kończy. Ma on przecież na koncie sześć solowych albumów studyjnych.
Światło dzienne ujrzały kolejno: „Tattooed Millionaire”, „Balls to Picasso”, „Skunkworks”, „Accident of Birth”, „The Chemical Wedding” oraz „Tyranny of Souls”. Ten szósty longplay, wydany w 2005 r., a więc już po powrocie Dickinsona do Iron Maiden, jest ostatnim jak do tej pory jego premierowym materiałem solowym.
Na płytach, zwłaszcza trzech pierwszych, brytyjski wokalista urodzony w 1958 r. zaprezentował zupełnie inne dokonania niż te z występów w „Żelaznej Dziewicy”. Znajdziemy tam więc i trochę hard rocka, rocka alternatywnego, ale i pop-rocka. Zdecydowanie mocniejsze i bardziej metalowe są ostatnie trzy albumy. Jak dla mnie są one znacznie równiejsze i to właśnie tych płyt, jeśli chodzi o solową twórczość Dickinsona, słucham najczęściej.
I Was również zachęcam do sięgnięcia w weekend, ale nie tylko, po te nagrania. Zostając w domu w tym niezwyczajnym czasie warto posłuchać dobrej muzyki.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS