A A+ A++

To już niedługo, za niespełna dwa tygodnie, 4 lipca.

Bitwę nad Bugiem stoczył Bolesław Chrobry z wielkim księciem Rusi Jarosławem Mądrym. Rekonstrukcja, która odbędzie się w Czumowie, o niemal trzy tygodnie wyprzedza 1003. rocznicę bitwy między Bolesławem Chrobrym a Jarosławem Mądrym, która wydarzyła się dokładnie 22 lipca 1018 roku.

Jak doszło do tej bitwy? Po śmierci Włodzimierza Wielkiego w 1015 roku tron w Kijowie objął jego najstarszy syn Świętopełk, żonaty z córką Chrobrego. Nie na długo, ponieważ wkrótce pokonał go, a jego żonę uwięził, młodszy, przyrodni brat Świętopełka – Jarosław. Chrobry zażądał od niego przywrócenia Świętopełka na tron, uwolnienia córki i zgody na małżeństwo z rodzoną siostrą Jarosława. Jarosław wszystkie żądania odrzucił. To oznaczało wojnę.

Według historyków Chrobry zebrał od trzech do pięciu tysięcy zbrojnych, wśród których był liczący trzysta osób oddział niemiecki i pięciuset Węgrów i wyruszył na Ruś. Jarosław zgromadził armię równie liczebną. Do decydującego starcia doszło przy ujściu Huczwy do Bugu, w pobliżu grodu Wołyń. Wojsko Jarosława, które próbowało powstrzymać przeprawę Chrobrego przez Bug, zostało doszczętnie rozgromione. Jarosław uciekł do Nowogrodu a droga na Kijów stała przed Polakami otworem.

W rezultacie zbrojnej wyprawy polskie wojsko wróciło z Kijowa z bogatymi łupami, Chrobry przyłączył do Polski Grody Czerwieńskie, a Świętopełk odzyskał tron, ale znów na krótko, Jarosław ostatecznie pokonał go po niespełna roku.

***

Jaki jest właściwie przekaz zorganizowania inscenizacji bitwy nad Bugiem? Że już tysiąc lat temu byliśmy lepsi od naszych wschodnich sąsiadów? Że mieliśmy prawo decydować o tym, kto rządzi Rusią? Że dobrą rzeczą jest zabór nadgranicznych ziem należących do sąsiada?

Spełniają się najczarniejsze przewidywania historyka doktora Grzegorza Kuprianowicza, prezesa Towarzystwa Ukraińskiego w Lublinie, że być może Muzeum Kresów – jak się pierwotnie miało nazywać – to będzie muzeum „prawdziwej polskości”, a także obawy politologa z UMCS profesora Walentego Baluka, że muzeum pokazywać będzie wyłącznie polską rację stanu.

No i stało się, mamy przykład realizowania polityki historycznej według ministra Przemysława Czarnka w najczystszym wydaniu. Jeszcze jako wojewoda lubelski Czarnek głosił, że muzeum w pierwszej kolejności powinno pokazywać wpływ chrześcijaństwa przeniesionego z ziem zachodnich na dawne wschodnie ziemie Rzeczypospolitej: „Ten aspekt historii musi być na nowo odkryty, bo dzisiaj częściej mówimy o multikulturowym charakterze, współżyciu i współzależności różnych kultur i religii tamtych ziem. To wszystko prawda, ale było możliwe tylko dzięki temu, że olbrzymi wpływ na wszystkich mieszkańców Kresów miało chrześcijaństwo”. Jak rozumiem – chrześcijaństwo, które przyszło z Zachodu.

***

Ale dlaczego inscenizację bitwy nad Bugiem w jej 1003 rocznicę organizuje właśnie muzeum? I to Muzeum Narodowe, bo przecież Muzeum Ziem Wschodnich Dawnej Rzeczypospolitej jest jego filią?

Według artykułu 1. ustawy z dnia 29 czerwca 2007 roku o zmianie ustawy o muzeach, „Muzeum jest jednostką organizacyjną nienastawioną na osiąganie zysku, której celem jest gromadzenie i trwała ochrona dóbr naturalnego i kulturalnego dziedzictwa ludzkości o charakterze materialnym i niematerialnym, informowanie o wartościach i treściach gromadzonych zbiorów, upowszechnianie podstawowych wartości historii, nauki i kultury polskiej oraz światowej, kształtowanie wrażliwości poznawczej i estetycznej oraz umożliwianie korzystania ze zgromadzonych zbiorów.

Słowem muzeum ma trzy podstawowe funkcje: gromadzenie, przechowywanie, naukowe opracowywanie i konserwacja zbiorów, edukacja na podstawie tych zbiorów, wreszcie kształtowanie wrażliwości artystycznej, poprzez na przykład organizowanie wystaw z zasobów muzeum. To są funkcje każdego muzeum, więc także – a może przede wszystkim – takiego, które ma status narodowego.

Tymczasem, do której funkcji muzeum odnosi się rekonstrukcja bitwy? Na pewno nie do gromadzenia, ani przechowywania, ani naukowego opracowywania zbiorów. Czy ta rekonstrukcja ma jakiś walor edukacyjny? No nie, niby czego można się dowiedzieć, obserwując jej przebieg? Że gdzieś w okolicy Czumowa Bolesław Chrobry pokonał Jarosława Mądrego, ewentualnie będzie można zobaczyć, jak byli ubrani i uzbrojeni, a także jak walczyli średniowieczni rycerze – o ile Muzeum Ziem Wschodnich Dawnej Rzeczypospolitej dysponuje odpowiednimi środkami, które pozwolą zatrudnić, ubrać i wiernie wyposażyć dwie przynajmniej trzytysięczne armie, bo inaczej nie da się przyzwoicie odtworzyć przebiegu bitwy. Tyle.

No i trzecia funkcja muzeum. Kształtowanie wrażliwości artystycznej? To chyba żart. Tej funkcji rekonstrukcja bitwy nie spełni na pewno.

***

Inscenizacje rozmaitych wydarzeń, najczęściej właśnie bitew, są od pewnego czasu dość popularne. Zwykle występują w nich grupy rekonstrukcji historycznej, a organizują je organizacje pozarządowe, czasem instytucje samorządowe, często sami uczestnicy. Dopóki rekonstruktorzy nie próbują odtwarzać łapanek, czy rozstrzeliwania jeńców, jest to w miarę godziwy rodzaj rozrywki na przykład na letnim festynie. Ale czy jest jakiś powód, dla którego tego rodzaju widowiska miałyby organizować muzea?

To, że w Centrum Spotkania Kultur, kiedyś instytucji na najwyższym poziomie artystycznym, po przejęciu jej przez Prawo i Sprawiedliwość produkował się Jan Pietrzak, nie znaczy, że można bezkarnie wpuścić Zenka do Filharmonii a w Muzeum Narodowym rekonstruować bitwę. To znaczy – można, tyle że trzeba mieć wtedy świadomość strasznego obniżenia rangi instytucji. Do animacji kultury – a tym jest przecież organizacja wszelkich historycznych zabaw – powołane są inne placówki, na przykład domy kultury. Umieją to robić i robią to dobrze.

Z bitwy nad Bugiem Muzeum Ziem Wschodnich Dawnej Rzeczypospolitej już się oczywiście nie wycofa, można jedynie mieć nadzieję, że to jednorazowy wyskok, i nie na takich eventach, dostarczających publiczności uciechy, że dowaliliśmy ruskim, będzie polegać jego przyszła działalność. I że lubelskie Muzeum Narodowe wzorować się będzie na krakowskim czy warszawskim, z ich oryginalnymi, wartościowymi wystawami, badaniami, konferencjami czy wykładami. A pieniądze, jakimi dysponuje, przeznaczać będzie na gromadzenie zbiorów, a nie na kosztowną, kiczowatą i niewiele wartą rozrywkę.

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułPiłka kopana – po co zmieniać coś, co świetnie działa
Następny artykułCashDirector. Biznesowy duet porządkuje finanse