Epidemia koronawirusa sparaliżowała działalność instytucji kulturalnych w całej Polsce. Również Muzeum Przyrody i Techniki im. Jana Pazdura w Starachowicach musiało zweryfikować swoje plany i u progu startu sezonu turystycznego zawiesić ofertę, jaką przygotowało dla zwiedzających. Jak wyglądała i wygląda rzeczywistość? Czy uda się zrealizować plany? W rozmowie z reporterką Gazety opowiadają: dyrektor Ekomuzeum Paweł Kołodziejski i jego zastępczyni Wioletta Sobieraj.
Panie dyrektorze, kiedy otwieracie muzeum? Ma pan dobre wieści?
Paweł Kołodziejski (P.K). Od dwóch miesięcy doświadczamy sytuacji wyjątkowej. Instytucje kultury podobnie, jak my wszyscy żyją w specjalnym reżimie sanitarnym. Od samego początku wprowadzone obostrzenia dotyczyły również muzeów, które pozostawały zamknięte dla ruchu turystycznego. Jakkolwiek od dnia 4 maja rząd dopuścił możliwość częściowego otwarcia tych placówek, to jednak ostateczną decyzję w tym względzie mają podejmować poszczególni dyrektorzy. Uwzględniając specyfikę swojej placówki przygotowują oni propozycje zabezpieczeń, które mają zminimalizować ryzyko zakażenia. Kolejnym krokiem jest uzyskanie opinii miejscowego Inspektora Sanitarnego oraz Organizatora.
Czyli w przypadku starachowickiego muzeum, powiatu?
P.K. Tak. Propozycje zasad bezpieczeństwa, czyli w praktyce zmian w Regulaminie Zwiedzania przedstawiłem wspomniany organom. Zarówno nasz Sanepid, jak też Organizator wyrazili swoją opinię nie wnosząc żadnych zastrzeżeń. W najbliższych dniach podejmę ostateczną decyzję o dacie otwarcia Muzeum dla ruchu turystycznego. Choć właściwie będzie to jedynie uchylenie drzwi do muzeum na nowych warunkach.
Jakie warunki musi spełnić muzeum, by wpuścić na teren zwiedzających?
P.K. Są to warunki dwojakiego rodzaju. Pierwsze dotyczą osób zwiedzających, drugie pracowników Muzeum. W przypadku zwiedzających, to ograniczenia dotyczą przede wszystkim liczby osób jednocześnie przebywających na terenie placówki.
Jaka to może być grupa?
P.K. Ustaliliśmy, że maksymalnie może to być sześć osób nie wliczając przewodnika. Ponadto zachowane muszą być wszystkie powszechnie obowiązujące standardy bezpieczeństwa, jak zachowanie odległości między poszczególnymi osobami, czy zakrywanie ust i nosa. Nasze Muzeum słynęło z możliwości dotykania eksponatów, nawet zachęcaliśmy do tego zwiedzających. Niestety, teraz musimy wprowadzić zakaz ich dotykania, tak aby zminimalizować ilość miejsc i powierzchni bezpośredniego kontaktu. Jeśli chodzi o warunki dotyczące placówki i jej pracowników, wprowadzimy konieczność dezynfekowania miejsca bezpośredniego kontaktu, jak poręcze, czy klamki, siedziska. Recepcja oraz toalety zostaną wyposażone w środki odkażające. Przewodnicy będą również wyposażeni w niezbędne środki ochrony, zaś w kasie Muzeum zainstalowana zostanie osłona zabezpieczająca. Realizacja tych podstawowych warunków zabezpieczenia wymaga od nas oczywiście poniesienia niezbędnych kosztów. W tym miejscu serdecznie dziękujemy za wsparcie udzielone nam przez starachowicką „Widzialną rękę”, Stowarzyszenie Byłych Żołnierzy „Rezerwa”. Pamiętajmy jednak, że w dalszym ciągu obowiązują zakazy związane z organizacją zdarzeń muzealnych. Warsztaty edukacyjne, wernisaże, koncerty, konferencje i wiele innych form aktywności niestety, nadal nie będzie mogło się odbyć. Biorąc to wszystko pod uwagę, trudno mówić o otwarciu Muzeum po przerwie. Wróci ruch turystyczny i to w ograniczonym zakresie.
Mówimy o bliskiej przyszłości, a ja chciałam zapytać o te dwa miesiące, które są za nami. Jak bardzo odczuliście czas epidemii, ile muzeum straciło? I jak bardzo to się odbije na funduszach i funkcjonowaniu jednostki?
P.K. Straty są bardzo duże. Zarówno wymierne, jak i nie dające się oszacować. Zacznijmy od tych ostatnich. Chronimy dziedzictwo kultury po to, by służyło ono społeczeństwu. Muzea są miejscami interpretacji przeszłości oraz konsumowania kultury. Jeżeli tych odbiorców nie ma jest to oczywista i najbardziej bolesna strata dla instytucji. Drastyczna redukcja ruchu turystycznego przekłada się w sposób oczywisty na przychodach Muzeum, a zatem jego kondycji finansowej. Tym bardziej, że miesiące wiosenne były zawsze początkiem szczytu frekwencyjnego.
Tak naprawdę, to wszystko zaczęło się, gdy miał odbyć się inaugurujący sezon koncert w ramach Festiwalu Beethovenowskiego.
P.K. Bardzo cieszyliśmy się na ten koncert. To miało być mocne rozpoczęcie sezonu oraz początek współpracy z Fundacją Ludwiga van Beethovena. Znaleźliśmy się w elitarnym gronie instytucji kultury, które mogły gościć najwybitniejszych muzyków. Włączenie się do jednego z najważniejszych w kraju przedsięwzięć artystycznych znacznie podnosiło prestiż Muzeum. Niestety, tegoroczna edycja Festiwalu została odroczona. Pozostaje nadzieja, że w nieodległej przyszłości będziemy mogli gościć u nas to wydarzenie. Ta bolesna sprawa dotyczy również wielu innych zdarzeń muzealnych, które zaplanowaliśmy na 2020 rok. Ponieważ przygotowanie wielu z nich wymaga czasu, sił i środków, a nie możemy przewidzieć jak wyglądać będzie sytuacja w najbliższych miesiącach, większość z zaplanowanych zdarzeń jesteśmy zmuszeni odwołać. To bolesne decyzje, bo wiążą się z niewątpliwą stratą w sferze kultury miasta i powiatu. Kierując się jednak troską o bezpieczeństwo i zdrowie ludzi oraz odpowiedzialnością za publiczne pieniądze należało je podjąć. Z tymi stratami wiążą się również te mierzalne w przychodach, których nie uzyskamy.
Jakie to są straty finansowe?
P.K. Muzeum planowało w roku bieżącym przychody w wysokości blisko 150 tysięcy złotych. Jeżeli weźmiemy pod uwagę okoliczności o których już wspominałem obawiam się że do chwili obecnej możemy straty szacować na połowę planowanej wielkości. Jeżeli wartki nurt ruchu turystycznego zastąpi wąska stróżka, straty te oczywiście będą rosły. Bardzo nad tym ubolewamy, ponieważ w ciągu ostatnich lat stałe koszty funkcjonowania placówki zdecydowanie wzrosły. Wiąże się to ze wzrostem cen mediów, prac remontowo-budowlanych, kosztów ochrony obiektu oraz funduszu pracy. Z każdym rokiem coraz trudniej domknąć budżet. Z drugiej strony, czynimy wszystko by sprostać wysokim oczekiwaniom wobec placówki, oferując szeroki wachlarz różnorodnych zdarzeń muzealnych. Tak, aby każdy mógł znaleźć coś dla siebie. Udaje nam się pozyskiwać środki zewnętrzne, które jednak przeznaczane są na konkretne zadania, nie zaś na bieżące utrzymanie infrastruktury czy pokrycie kosztów osobowych. Trzeba pamiętać, że do każdego projektu potrzebny jest tzw. wkład własny, o który wobec braku przychodów własnych jest bardzo trudno.
Wioletta Sobieraj (W.S). Odbyło się tak naprawdę tylko jedno wydarzenie artystyczne. Był to koncert z okazji Dnia Kobiet i to było wszystko.
P.K. Nie ma dobrego czasu na epidemię, jednak ten czas z punktu widzenia branży kultury i turystyki jest najgorszy. U progu sezonu, ruch turystyczny został zgaszony.
Mimo tego, życie w muzeum się toczyło?
P.K. Muzea były zamknięte dla ruchu turystycznego, który jest tylko częścią aktywności muzealników. Najważniejsza jest ochrona dziedzictwa kultury, w tym gromadzenie, konserwowanie, naukowe opracowywanie jego elementów. Posiadamy w swoich zbiorach kilka tysięcy muzealiów, znajdujących się pod bezpośrednią opieką pracowników merytorycznych, asystentów i adiunktów muzealnych. Każdy z nich jest uprawniony, oraz zobowiązany do prowadzenia prac związanych z podstawową konserwacją zbiorów. Pracownicy ci mają odpowiednie kompetencje i przygotowanie, aby działania takie podejmować. Niestety, nie posiadamy profesjonalnej i wyposażonej pracowni konserwatorskiej. Dlatego prace wymagające zaawansowanej technologii musimy zlecać na zewnątrz. Gros prac to jednak podstawowe zabiegi konserwatorskie, mające na celu zachowanie w niepogorszonej formie naszych zbiorów. Prace te wykonujemy samodzielnie. Obok zadań konserwatorskich wiele wysiłku i czasu pochłania naukowe opracowanie zbiorów. Poszukiwanie informacji, poszerzanie wiedzy na ich temat, prowadzenie własnych badań, kwerend archiwalnych lub muzealnych. Wreszcie dzielenie się tą wiedzą, poprzez przygotowywane publikacje czy autorskie wystąpienia konferencyjne, czy działania edukacyjne. Te ostatnie, z uwagi na pandemię nie są obecnie dostępne ale praca nad naukowym opracowaniem zbiorów trwa nieprzerwanie.
Remontujecie zabytkowe samochody STAR?
W.S. W swoich zbiorach, Muzeum posiada wiele obiektów dot. Fabryki Samochodów Ciężarowych. Obecne warunki wystawiennicze, pozwalają nam prezentować jedynie samochody ciężarowe Star. Ale w magazynach mamy dokumentacje, rysunki techniczne, schematy czy deski kreślarskie, przy których pracowali inżynierowie konstruktorzy. Ostatnio udostępniliśmy informację o wyremontowanym modelu, prototypowego samochodu ciężarowego Star. Byliśmy nieco zaskoczeni, że ta wiadomość, stała się poniekąd sensacyjna. Ale to nam uświadomiło, że chyba częściej musimy się chwalić naszą codzienną merytoryczną pracą. Pomimo braku pracowni konserwatorskiej, drobne naprawy wykonujemy we własnym zakresie. Oczywiście mając na uwadze przepisy dot. ochrony i opieki nad zabytkami. Nasze działy muzealne są najczęściej jednoosobowe i wielozadaniowe. Pracownicy merytoryczni są jednocześnie przewodnikami, edukatorami, animatorami i konserwatorami. Tak więc, nie narzekając na nadmiar wolnego czasu, wciąż wymyślamy sobie nowe zadania.
Jakie projekty realizuje muzeum?
P.K. W tym roku złożyliśmy pięć wniosków na dofinansowanie zadań. Trzy z nich dotyczą remontu zabytkowej substancji. Jeden z nich dotyczy kolejnego etapu prac przy remoncie systemu rurociągów wielkopiecowych. Udało nam się pozyskać wsparcie od Ministra Kultury w wysokości 110 tysięcy złotych. Będziemy musieli dołożyć nieco środków w postaci wkładu własnego, jednak liczymy, że uda nam się tym samym doprowadzić do końca to ważne przedsięwzięcie. Dosłownie przed chwilą dowiedzieliśmy się, że nasz kolejny wniosek, tym razem skierowany do Świętokrzyskiego Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków uzyskał wsparcie kwotą 20 tysięcy złotych. Środki te, wraz z wkładem własnym przeznaczymy na remont pokrycia dachowego w budynku Hali Lejniczej. Jego korozja jest na tyle zaawansowana, że grozi poważniejszymi stratami. Planowany pierwotnie na rok 2022 remont musieliśmy przyspieszyć. Wreszcie trzeci wniosek związany z remontami zabytku, trafił do Marszałka Województwa Świętokrzyskiego. Dotyczy on dotacji na opracowanie dokumentacji remontu Wielkiego Pieca. W dalszym ciągu oczekujemy na decyzję Marszałka.
W.S. Sięgamy też po projekty nieinwestycyjne tzw. miękkie, obejmujące takie przedsięwzięcia jak wystawy, konferencje naukowe, wydarzenia kulturalne i edukacyjne. Zadania te, ukierunkowane są głównie na popularyzację naszych zasobów oraz rozwój integracji lokalnej społeczności. Z programu Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego „Wspieranie działań muzealnych „ otrzymaliśmy dofinansowanie w wysokości 25 tyś na wystawę czasową pn. „Przemysł domowy. Zabytkowe sztućce i zastawy stołowe – wytwórcy, wzornictwo i zastosowanie”. Cała wystawa oparta jest na niezwykłej kolekcji Pana Stanisława Jaruszewicza z Zabytkowej Zagrody w Marcinkowie. Bogate zbiory, zgromadzone przez kolekcjonera, pozwolą na ukazanie w całości, historii sztućców oraz zastaw stołowych od początku XIX wieku do końca pierwszej połowy XX wieku. W szczególności zostaną wyeksponowane zbiory sztućców i zastaw stołowych, które będą przyczynkiem, do ukazania historii ich producentów oraz wzornictwa.
Wernisaż wystawy planujemy na jesień tego roku, choć na dzień dzisiejszy nie wiemy, w jakich realiach będziemy wtedy pracować. Jak wiele osób będzie mogło przyjść na wernisaż. Mimo tych niewiadomych, wystawę zrealizujemy wraz z wydaniem do niej katalogu. Kolejnym projektem, docenionym przez Ministra Kultury oraz Narodowe Centrum Kultury jest złożony przez Muzeum wniosek „Z duchem techniki. Cyfrowa kronika huty w Starachowicach”. To najnowsze działanie, stworzone na czas pandemii w ramach programu „Kultura w sieci”. Przyznane 26 tyś, przeznaczymy na stworzenie kroniki cyfrowej Zakładu Wielkopiecowego, obejmującej lata 1899 – 1968. Prawie pięćdziesiąt archiwalnych zdjęć z naszych zbiorów, zostanie poddane cyfrowej obróbce tak, aby finalnie, dotychczasowe zdjęcia stały się żywymi obrazami. Co ważne, narracja filmu będzie dodatkowo tłumaczona na polski język migowy (PJM). Projekt, będzie miał swoją premierę na jesieni, oczywiście w sieci.
Przed muzeum trudny czas. Czego obawiacie się, jako dyrekcja placówki?
P.K. Bez wątpienia najbardziej lękamy się, że obecna sytuacja finansowa może nas, jako dyrekcję postawić przed dramatyczny wyborami związanymi z redukcją załogi. Ani muzeum, jako instytucji, ani Powiatu Starachowickiego, jako organizatora nie stać na to, by tracić ludzi tworzących bardzo wąską ale wyspecjalizowaną grupę zawodową. Inne straty, o których wspominaliśmy są prędzej, czy później do odrobienia. Natomiast, jeżeli stracimy pełnych zaangażowania, wiedzy i profesjonalizmu ludzi, to tego nie da się odrobić w możliwie krótkiej perspektywie.
W.S. Zbudować zespół, zbudować kadrę, to naprawdę wymaga czasu.
P.K. Tym bardziej w Starachowicach, w mieście gdzie nie ma wielu muzeów, nie ma uczelni wyższej nie da się tych strat łatwo uzupełnić. Dla miast takich, jak nasze, pracownicy instytucji kultury, stanowią lokalną elitę o którą musimy dbać. Utrata tych osób, których doświadczenie zdobywa się latami, byłaby największą stratą. I mamy nadzieję, że instytucja, ale również miasto i powiat takiej straty unikną.
W.S. Niepokój łączy się z nadzieją i wiarą w to, że codzienna praca, całego zespołu Muzeum Przyrody i Techniki w Starachowicach, nie zostanie przerwana. Zostanie ochronione to, co każdego dnia zabezpieczamy dla potomnych.
Podsumowując… Muzeum przetrwało tyle lat…
P.K. Przetrwało dwie wojny, komunizm, przetrwa i koronawirusa.
W.S. Na to liczymy, że kalendarz, który zaplanowaliśmy na rok 2020 zrealizujemy w tym samym zespole w roku 2021. Podchodzimy do tego tak: odbiorcy zachowują się odpowiedzialnie i czekają w domach, żeby to przetrwać. My muzealnicy, czekamy na nich i uruchomimy ofertę wtedy, kiedy Oni będą gotowi.
I nie jest tak, że tu panuje głucha cisza i budynki są pozamykane.
W.S. Muzeum, przed pandemią, realizowało 10, a w zasadzie 11 celów, jakie postawił przed nami ustawodawca. Obecnie, z przyczyn od nas niezależnych, nie możemy wykonywać czterech z nich m.in. prowadzenia działań edukacyjnych oraz zwiedzania. Pozostałe prace idą pełną parą. Jest to też czas, na wzbogacanie opracowań w katalogach naukowych czy inwentaryzację, która przypada właśnie na ten rok. Przy tak nielicznym zespole, nauczyliśmy się dobrze gospodarować czasem.
Czego życzyć Muzeum Przyrody i Techniki w Starachowicach?
P.K. Życzymy sobie tego, żebyśmy mogli zachować pełną kadrę muzealników, oraz nie pomniejszoną grupę zwaną interesariuszami, czyli wszystkich tych którzy w taki czy inny sposób korzystają z faktu działalności Muzeum. Tak długo, jak będą ci ludzie, będzie istniało Muzeum. Jeżeli ci, którzy nas wcześniej wspierali, przychodzili na koncerty, chcieli zrobić wystawy, chcieli komercyjnie wynająć obiekt czy teren, czy też byli naszymi sponsorami, do nas wrócą, to wstrzymany oddech zostanie przywrócony.
W.S. Mamy taki apel, żeby nie zapominać, że Muzeum, to miejsce ważne nie tylko historycznie, ale i społecznie. Po tym trudnym czasie, postarajmy się w pełni korzystać z tego, co oferuje nam instytucja kultury. Nie rezygnujmy z zakupionego biletu na koncert, z zaplanowanego wyjścia na wernisaż, tylko przełóżmy je. Przeczekajcie Państwo ten zły czas i do nas wróćcie.
P.K. Spopielone parki kiedyś odrosną… im szybciej, tym lepiej…
Dziękuję za wywiad i życzę jak najszybszego powrotu do normalnej działalności.
Anna Ząbecka
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS