Dzięki prowadzonej od lat akcji szczepień, np. w Australii nie ma przypadków raka szyjki macicy. W Polsce wciąż zabiera on około 2 tysiące kobiet rocznie. W miesiącu świadomości nowotworów ginekologicznych rozmawiamy z prof. Mariuszem Bidzińskim o tym, czy takich raków można uniknąć.
Wrzesień jest miesiącem świadomości nowotworów ginekologicznych, czyli raków jajnika, trzonu macicy i szyjki macicy. Każdy z nich ma różne rokowania. Dlaczego?
Prof. Mariusz Bidziński: Problem polega na tym przede wszystkim, w jakim stopniu zaawansowania rozpoznamy tę chorobę. Jeżeli możemy powiedzieć, że na przykład rak trzonu macicy w większości przypadków jest rozpoznawany wcześnie, gdyż objawy w postaci nieprawidłowych krwawień zmuszają kobiety do wizyty u lekarza. Te chore trafiają do leczenia we wczesnych etapach schorzenia a zatem i wynik terapii jest nieporównywalnie lepszy. Rak jajnika to choroba dosyć mało wyrazista w swoich objawach, bo często pacjentki mają objawy żołądkowo-jelitowe, trafiają więc do lekarzy internistów, gastrologów, a jak już się rzeczywiście pożar dzieje, wtedy trafiają do ginekologa. W związku z czym te choroby są rzeczywiście późno rozpoznawane. Z kolei np. w raku szyjki macicy, z kolei mamy świetną profilaktykę, ale kobiety z niej często nie korzystają. W związku z tym część pacjentek, szczególnie tych bardziej dojrzałych, przychodzi już w zaawansowanym stopniu rozwoju tej choroby i wtedy faktycznie te możliwości skutecznego leczenia są mniejsze.
Rak jajnika, refundowane terapie onkologiczne i onkofotografia. Przegląd Zdrowotny 13.09.


Dostęp do immunoterapii wyrówna szanse Polek w walce z rakiem endometrium
Powiedział pan, że mamy bardzo dobrą profilaktykę w raku szyjki macicy?
Tak i one są skuteczne. To są przede wszystkim szczepionki przeciwko HPV. Mamy też cytologię, cytologię płynną, czyli te metody, które rzeczywiście na całym świecie się dobrze sprawdziły. Dzisiaj rak szyjki macicy, w niektórych miejscach na świecie został spacyfikowany. Niestety w Polsce kobiety nie zgłaszają się na te badania systematycznie, mimo, że są one bezpłatne. Często przychodzą pacjentki w sytuacji, kiedy choroba już jest mocno zaawansowana. Gdy pytam, kiedy miała pani ostatni raz cytologię, odpowiada, że 15-20 lat temu albo gdy rodziła dziecko, też kilkanaście lat wcześniej. Tej sytuacji w postaci raka szyjki macicy można było uniknąć, właśnie dzięki regularnym badaniom profilaktycznym.
Ginekolog w prywatnym gabinecie mówi „proszę, co roku robić cytologię”. NFZ zaś zachęca, by robić ją co 3 lata? Skąd ta rozbieżność?
Wystarczy co 3 lata. Rozwój raka szyjki macicy to jest cykl około 8 do 10 lat, więc przy wykonywanej regularnie cytologii Wykryjemy go na którymś etapie. Cytologia oczywiście też nie jest stuprocentowo dokładnym badaniem, bo są badania cytologiczne fałszywie negatywne. Ale jeżeli wykonujemy je regularnie co 3 lata, to teoretycznie w ciągu tych Trzech cyklicznych cytologii, przez 8-10 lat mało prawdopodobne jest, żeby badanie było trzy razy fałszywie ujemne. Mówimy w tej chwili o tym, że rzeczywiście w raku szyjki macicy raz na 3 lata wykonanie badania jest bezpieczne. Oczywiście są osoby, które powinny mieć co roku robione badania cytologiczne, np. pacjentki, które mają zaburzenia immunologiczne, są po przeszczepach, miały już dysplazję szyjki macicy. Te pacjentki powinny cytologię robić co roku. Ale kobiety zdrowe, które nic nigdy wcześniej nie miały, wystarczy, że zgłoszą się raz na trzy lata.
Taka zwykła cytologia wystarczy?
Walczymy o to, żeby były w Polsce badania cytologii płynnej, a nie cytologii klasycznej, bo one są zdecydowanie dokładniejsze. Jako środowisko walczymy też, żeby można było robić badania wirusologiczne jako standard postępowania, bo te badania molekularne wirusologiczne są jeszcze dokładniejsze niż klasyczna cytologia. Ale taka zwykła cytologia też wystarczy, by wyłapać nieprawidłowości.
Troszkę mnie zdziwiło to, gdy usłyszałam niedawno, że cytologia nie jest badaniem przesiewowym.
To jakieś nieporozumienie. Cytologia jest badaniem przesiewowym, czyli takim, które pozwala nam, rzeczywiście powiedzieć, że jest jakaś nieprawidłowość albo jej nie ma. Nieprawidłowość to nie znaczy, że mamy do czynienia z dysplazją czy z rakiem, ale świadczy o tym, że trzeba tą pacjentkę metodami bardziej dokładnymi przebadać, np. zrobić kolposkopię.
Czy kobiety, które są zakażone wirusem HPV, cytologię powinny robić częściej?
Jeżeli pacjentka ma rzeczywiście stwierdzone HPV, jest z grupy wyższego ryzyka. Wtedy zalecamy cytologię raz w roku. Zalecenia nie wzięły się znikąd. To są międzynarodowe opracowania epidemiologiczne. One pokazują, że np. w Wielkiej Brytanii cytologię robi się raz na 5 lat, ale są to badania cytologii płynnej i wirusologicznej. Osoba, która przychodzi do lekarza podstawowej opieki zdrowotnej i jest przed trzydziestką, ma robioną cytologię płynną, a jeżeli ta cytologia płynna wychodzi nieprawidłowo, to od razu są robione badania wirusologiczne. Z kolei kobiety po 30. roku życia najpierw mają pobierany wymaz na wirusy. Jeżeli badanie ma wynik negatywny, to następne badanie jest za kolejne 5 lat.
Czy kobieta, która miała np. kłykciny kończyste, co świadczy o zakażeniu wirusem HPV, zachoruje na raka szyjki macicy?
Nie jest to jednoznaczne, bo kłykciny kończyste są wywoływane przez inne typy wirusa HPV, to są wirusy typu 6 i 11, czyli takie, które nie wpływają na zachorowania na raka szyjki macicy. Te, które są onkogenne i wpływają na to zachorowanie to typy 16, 18, 31, 33. W kłykcinach jest oczywiście skłonność do wirusów, ale akurat nie tych typów, które atakują szyjkę macicy.
A jak można sprawdzić, że się zakażonym konkretnym typem?
Trzeba zrobić testy wirusologiczne. Pobiera się do takiej buteleczki rozmaz i metodami, biologii molekularnej sprawdza się, czy rzeczywiście są tam typy te tzw. wysokoonkogenne. Test robi się na 14 typów wirusów wysokoonkogennydh. Na razie te badania molekularne w Polsce robi się tylko komercyjnie.
Czy w przypadku kobiet, które współżyją, rodziły dzieci jest sens się szczepić przeciwko HPV? To jeszcze podziała jako profilaktyka?
Tak, bo w ten sposób podnosi się odporność organizmu. Organizm wtedy rzeczywiście łatwiej walczy, bo tak naprawdę z wieloma wirusami HPV możemy się spotkać zarówno z tymi wysoko-, jak i niskoonkogennymi. Jest ich ponad 200 typów w tej rodzinie, a w związku z tym nasz organizm, czyli nasz układ immunologiczny, szybciej rozpoznaje te wirusy i potrafi łatwiej je zlikwidować, właśnie przy użyciu naszego wewnętrznego mechanizmu obronnego.
Czy jeśli chodzi o raka szyjki macicy, to jakieś objawy powinny zaniepokoić kobietę?
Każde plamienie, które jest plamieniem kontaktowym, np. po współżyciu, ale także trudne do wyleczenia upławy. To zawsze wymaga kontroli ginekologicznej i sprawdzenia. W bardziej zaawansowanych stadiach bóle w okolicach krzyżowo-lędźwiowych. W tych przypadkach pacjentki są nierzadko leczone z powodu zaburzeń w układzie kostnym kręgosłupa, diagnozowane są zwyrodnienia itd. A to wcale nie zwyrodnienie, ale pierwszy objaw zaawansowanego raka szyjki macicy, który nacieka na sploty przedkrzyżowe. W tych pierwszych, powiedziałbym najbardziej istotnych elementach, to są właśnie plamienia międzymiesiączkowe i kontaktowe oraz trudne do leczenia upławy. Jeśli się pojawiają, warto je skonsultować u ginekologa.
Czy można przeoczyć raka szyjki macicy podczas wielu lat badań ginekologicznych?
Zdarza się, że lekarz przeoczy jakąś zmianę. Szczególnie dotyczy to tych pacjentek, u których rak rozwija się w kanale szyjki macicy, czyli w środku, a nie na zewnątrz. To są tzw. raki gruczołowe wewnątrzkanałowe. Tu muszę powiedzieć, że na pewno trzeba mieć bardzo duże doświadczenie w tych przypadkach i jednocześnie też być uczulonym na tzw. element nowotworów, które mogą się rzeczywiście pojawić. I ja nie ukrywam, że ginekolodzy, położnicy niekiedy nie są tak dobrze wyszkoleni, w tym tzw. systemie, i nie zawsze wcześnie wykrywają zmiany nowotworowe. Zwykle jednak niefrasobliwość w podejściu do profilaktyki u niektórych kobiet doprowadza do rozpoznania zaawansowanego raka szyjki macicy. Zwykle jednak niefrasobliwość w podejściu do profilaktyki u niektórych kobiet doprowadza do rozpoznania zaawansowanego raka szyjki macicy. Zwykle jednak niefrasobliwość w podejściu do profilaktyki u niektórych kobiet doprowadza do rozpoznania zaawansowanego raka szyjki macicy.
Bardziej chciałam zapytać, czy są typy raków szyjki macicy, które rozwijają się szybciej?
U młodych kobiet są tzw. nowotwory drobnokomórkowe albo inaczej neuroendokrynne. To są przypadki, kiedy rzeczywiście ten nowotwór rozwija się bardzo gwałtownie, on nie jest na podłożu wirusowym. Ma zupełnie inną etiologię i to są rzadkie przypadki, bo tych przypadków jest około 1 do 2% w skali wszystkich raków szyjki macicy. Ale one dotyczą głównie właśnie młodych kobiet i przebiegają fatalnie. Leczenie ich jest mało efektywne.
W raku szyjki macicy ważna jest profilaktyka, a czy w nowotworze trzonu macicy można wskazać jakieś czynniki ryzyka i ewentualnie w tym kierunku prowadzić zapobieganie?
Tu istotnym czynnikiem ryzyka jest otyłość. Choroby metaboliczne, takie jak otyłość czy cukrzyca, nadciśnienie predestynują bardziej do wystąpienia tego typu raka. To są oczywiście elementy związane z pewnymi zaburzeniami, w zakresie mechanizmów molekularnych. Otyłość i pewnego rodzaju zaburzenia w pewnych grupach cytokin – to są substancje, które są produkowane przez organizm i mogą stymulować do rozwoju nowotworu właśnie u kobiet otyłych. Kobieta z rakiem trzonu macicy, to jest pulchna pani najczęściej z nadciśnieniem i z cukrzycą.
Czy to znaczy, że szczupłe kobiety mają znikome ryzyko?
Zdecydowanie mniejsze, aczkolwiek u szczupłych jest też inny typ raka tzw. hormono-niezależny I tutaj rzeczywiście w raku trzonu macicy posługiwaliśmy się taką klasyfikacją dwóch typów raka trzonu macicy. Hormonozależny – u kobiet z otyłością i cukrzycą, to ok. 85% przypadków tego raka i hormononiezależny – pozostałe 15%. W tym drugim przypadku rak rozwija się po 70. roku życia i niestety gorzej rokuje.
Czy w tym przypadku jest jakaś profilaktyka, podobna do tej przy raku szyjki macicy?
Nie ma, niestety. Często jest tak, że pacjentki z grup wysokiego ryzyka, powinny być pod szczególną opieką. To np. osoby, u których występują tzw. zespoły genetyczne, m.in. zespół Lyncha. One mogą stymulować do częstszego rozpoznawania raka trzonu macicy i takie pacjentki powinny być pod szczególną kontrolą.
Czy szczupłe pacjentki, ale z cukrzycą i nadciśnieniem też są w grupie ryzyka?
Tak, to są też grupy ryzyka. Ten tzw. element triady nie zawsze musi wystąpić. Mogą wystąpić tylko dwa elementy zwiększające ryzyko. Dlatego naturalną rzeczą dla kobiet po menopauzie, nawet szczupłych, jest kontrola u ginekologa raz w roku. Szczególnie, jeśli kobieta cierpi na cukrzycę i ma nadciśnienie. Kwestią tzw. metabolicznych zaburzeń jest też insulinooporność. I to też może stymulować do częstszego pojawienia się nieprawidłowości w zakresie trzonu macicy, przerostu błony śluzowej, a nawet i raka.
Czy endometrioza przyczynia się w jakikolwiek sposób do tego, że ryzyko raków ginekologicznych jest większe?
Zdecydowanie więcej jest nowotworów jajnika u kobiet z endometriozą. Ona oczywiście nie prowadzi bezpośrednio do raka, ale jednak w tej grupie z endometriozą częściej się pojawiają nowotwory jajnika. Trudno mi w tej chwili jednoznacznie powiedzieć z czego to wynika, bo cały czas na ten temat toczą się dyskusje. Tutaj nie ma jakiejś jednej etiologii, ale na pewno są pewne zaburzenia molekularne, które do tego doprowadzają.
Powiedzmy to zatem jasno: endometrioza nie zwiększa ryzyka raka endometrium.
Endometrium to jest błona śluzowa macicy, natomiast endometrioza to jest choroba, która polega na tym, że dochodzi do zaburzeń i fragment błony śluzowej wszczepia się w różne fragmenty ciała, zarówno w zakresie jamy brzusznej, jajników itd. I to jest patologia. A endometium to jest fizjologiczny element, czyli błona śluzowa trzonu macicy.
Co powinno zawsze niepokoić kobiety w sprawach ginekologicznych?
Wszystkie anomalie. Kobiety po latach obserwacji swoich organizmów wiedzą już zazwyczaj, że coś występuje cyklicznie, a coś jest po raz pierwszy. Nietypowe krwawienia i bóle brzucha, uporczywe upławy i zawsze krwawienia po menopauzie powinny skłonić do wizyty u ginekologa.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS