Więcej treści turystycznych znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl.
Nad morze zwykle jeździłam latem, tak jak prawdopodobnie większość Polaków. Zimę, jeśli gdzieś wyjeżdżałam, najczęściej spędzałam w górach. No bo co można robić nad morzem, skoro słońce świeci krótko, powietrze jest lodowate, a woda jeszcze bardziej? Parę lat temu podjęłam jednak decyzję, że spróbuję. Na początku kierowała mną ciekawość – chciałam przekonać się, jak wyglądają nadbałtyckie kurorty poza sezonem i zobaczyć, jak prezentuje się plaża pokryta śniegiem.
Pojechałam i z miejsca się zakochałam. Urzekły mnie pustki, rześkie powietrze i pogoda. Przez cały czas świeciło słońce, podczas gdy latem często trzeba było chować się przed deszczem. Pogoda to oczywiście loteria, w czasie kolejnych wyjazdów nie była już dla mnie tak łaskawa, ale wtedy zrobiła swoje. Co zatem sprawiło, że tak polubiłam pozasezonowe wyjazdy nad morze? Powodów jest co najmniej pięć i zaraz o wszystkich wam opowiem.
Plaża w Orłowie redakcja
Pustki, czyli w końcu wiesz, jak wygląda plaża
Bałtyk kojarzy się jednoznacznie z wakacjami. Choć aura bywa kapryśna, to jednak lipiec i sierpień są najcieplejszymi miesiącami w roku i jeśli ktoś chce wylegiwać się na plaży, to jedzie tam właśnie latem. Dla rodzin z dziećmi to też oczywisty wybór. Tłumy turystów często sprawiają jednak, że parawan parawanem parawan pogania. Niektórzy swoje stanowiska rozkładają już o 5 rano, żeby zająć najlepsze pozycje. Często odgradzają ogromne kawałki plaży, nie pozostawiając dużego pola manewru dla innych. Nagromadzenie wczasowiczów przekłada się też na problemy ze znalezieniem wolnych stolików w restauracjach czy wolnych pokojów w hotelach – te trzeba rezerwować zwykle z dużym wyprzedzeniem.
Poza sezonem tego nie ma. Wychodzisz na plażę i jak okiem sięgnąć nie widzisz nikogo, ewentualnie pojedyncze osoby spacerujące brzegiem morza lub uprawiające jogging. Żadnego parawanu, żadnego hałasu. Tylko kojący szum morza i szelest traw, które porastają wydmy. Rozglądasz się i wreszcie widzisz, jak wygląda polska plaża. Wiele z nich jest naprawdę pięknych i szerokich. My, Polacy, często narzekamy na nasz kraj, ale ja, gdy spaceruję po pustej plaży, wiem, że nie mamy się czego wstydzić. I trochę jestem rozdarta – z jednej strony chciałabym te widoki chłonąć, z drugiej nie mogę oderwać się od aparatu, bo wszystko, co mnie otacza, chciałabym zatrzymać na zdjęciach.
Widok z molo w Orłowie na klif Orłowski redakcja
Puste plaże to również raj dla opiekunów psów. Gdy po raz pierwszy pojechałam nad morze poza sezonem, psa jeszcze nie miałam. Kolejne wyjazdy odbyły się już jednak w towarzystwie mojej labradorki. Dla niej morze jesienią czy zimą to największa frajda. W sezonie na większość plaż nie można wchodzić z psami – przepisy nieco różnią się w zależności od gminy, które same je uchwalają, ale generalnie nie ma wtedy zbyt dużej swobody. Są oczywiście w niektórych miastach psie plaże dostępne dla zwierząt przez cały rok, ale zazwyczaj są niewielkie, a nagromadzenie psów spore, co nie dla każdego jest komfortowe. Pusta plaża to zatem idealna okazja, aby pies wyszalał się za wszystkie czasy. Oczywiście pamiętajcie, by cały czas pozostawał pod waszą kontrolą. I sprzątajcie po nim!
fot. Aleksandra Wiśniewska
Jest taniej
W dobie galopującej inflacji pojęcie “tanio” trochę zanikło, jednak mimo wszystko od czasu do czasu udaje się coś kupić po okazyjnej cenie. Jeżeli zależy wam, żeby urlop nie wiązał się z wydawaniem fortuny, rozważcie wyjazd nad morze w tzw. niskim sezonie, który zazwyczaj zaczyna się po wakacjach, a trwa różnie – do końca marca lub końca kwietnia (czasem kwiecień i maj zaliczane są już do sezonu średniego). Przed wyborem terminu warto zajrzeć do cennika danego miejsca – wszystko jedno, czy będzie to hotel, czy np. całoroczny domek. Tam zazwyczaj rozpisane są terminy, od kiedy do kiedy trwają sezony niski, średni i wysoki. Jednak co do zasady sezon wysoki nad morzem zaczyna się w połowie czerwca i charakteryzuje najdroższymi pobytami. W sezonie niskim noclegi są nawet o połowę tańsze!
“Nawdychaj się jodu”. To wtedy jest go najwięcej
Chyba każdy, kto jechał nad morze, przynajmniej raz w życiu usłyszał “dobrze, nawdychaj się jodu”. To jeden z najważniejszych pierwiastków. Jest odpowiedzialny za rozwój fizyczny i rozwój mózgu, a także za przemianę materii, w tym tłuszczów, oraz za gospodarowanie energią. Jod w organizmie jest także jednym z najefektywniejszych antyoksydantów, który chroni nas przed rozwojem chorób nowotworowych i stanami zapalnymi, wzmacnia więc naszą odporność.
Gdzie jest najwięcej jodu? Dużo tego pierwiastka zawierają np. ryby morskie. Dobrymi źródłami są też m.in.: mleko i przetwory mleczne, jaja, sól kuchenna jodowana, banany, orzechy laskowe, brokuły czy szpinak. Jod występuje jednak nie tylko w żywności. W powietrzu jest go najwięcej w odległości około 300 metrów od brzegu morza. Ponadto nasz Bałtyk jest doskonałym miejscem na jodowe wycieczki, ponieważ nie należy do mórz ciepłych, które szybciej parują, przez co jodu jest mniej. Najwięcej tego cennego pierwiastka jest w powietrzu właśnie jesienią i zimą, więc to najlepszy moment, by się tam wybrać.
Klif Orłowski redakcja
Odkryjecie miejsca, do których w sezonie byście nie zajrzeli
Każdy spędza czas wolny tak, jak lubi najbardziej. Latem niektórzy całe dnie poświęcają na leżenie lub spacery po plaży, nie zaglądając do innych atrakcji. Z wielu powodów jest to zrozumiałe. Czasem jest tam zbyt tłoczno, więc zwiedzanie w ścisku lub stanie w długiej kolejce nie jest niczym przyjemnym. Niektórzy wolą też cieszyć się słońcem i ciepłem, zamiast spędzać czas w pomieszczeniach. Zwłaszcza że lato w Polsce bywa humorzaste. I tu wkracza morze poza sezonem. Kiedy na zewnątrz jest chłodno i nie mamy ochoty na spacer po plaży, możemy wybrać się na wizytę w jednej z licznych atrakcji. Warto oczywiście wcześniej sprawdzić godziny otwarcia, które mogą różnić się w zależności od terminu. Część atrakcji poza sezonem jest zamknięta, ale wcale nie wszystkie.
Skwer Kościuszki w Gdyni redakcja
Wiele takich miejsc znajduje się np. w Gdyni, która w jednym z rankingów została uznana za najszczęśliwsze miasto w Polsce – tak zdecydowali sami mieszkańcy. Zajrzyjcie do Centrum Nauki Experyment, które łączy zdobywanie wiedzy z zabawą i spodoba się zarówno młodszym, jak i starszym odwiedzającym. Czekają tam na was m.in. interaktywne pokazy i instalacje. Z kolei w marinie, tuż przy Skwerze Kościuszki, zacumowane są słynne ORP “Błyskawica”, weteran II wojny światowej i najstarszy zachowany niszczyciel, oraz “Dar Pomorza” – trójmasztowy żaglowiec z 1909 roku, który teraz funkcjonuje jako statek-muzeum. Na pokłady obu z nich można wejść, są otwarte dla zwiedzających, oczywiście za opłatą. Niedaleko znajdują się też Akwarium Gdyńskie oraz batyskaf Nautilus.
‘Dar Pomorza’ w Gdyni redakcja
Gdynia to też absolutnie piękna dzielnica Orłowo z niedużym molo i prawdziwą perłą w koronie polskiego wybrzeża – Klifem Orłowskim. Widok jest niesamowity zarówno z klifu, jak i z molo lub plaży na klif. Gwarantuję wam, że zrobicie tam świetne zdjęcia, nawet jeśli pogoda nie będzie idealna. Poza miesiącami letnimi jest tam też trochę mniej ludzi, więc spacer po klifie będzie zdecydowanie przyjemniejszy – nie będziecie musieli przeciskać się między turystami, a to ważne, bo miejscami ścieżka na klifie jest dość wąska.
Klif Orłowski redakcja
Poza sezonem wiele restauracji i innych lokali gastronomicznych, które latem znajdują się przy samych plażach i wzdłuż promenad, nie funkcjonuje. Ktoś może uznać to za dodatkowe utrudnienie, ja jednak uważam, że to okazja, żeby lepiej poznać mapę gastronomiczną danego miasta i odwiedzić miejsca, które serwują fantastyczną kuchnię, a znajdują się poza utartym turystycznym szlakiem, więc trudniej jest do nich trafić. Zachęcam, żeby o takie miejsce pytać lokalsów. Oni najlepiej wiedzą, gdzie zjeść smacznie i wyjść z restauracji z poczuciem, że naprawdę dobrze wydaliśmy pieniądze.
ORP ‘Błyskawica’ redakcja
Odważ się i wkrocz do wody
Wspominałam wcześniej, że poza sezonem jest zdecydowanie za zimno na morskie kąpiele. Co do zasady tak, ale mamy przecież morsowanie! Jeżeli jesteś zapalonym miłośnikiem tej aktywności i chcesz odhaczyć nowe miejsce, Bałtyk świetnie się sprawdzi. Będzie też dobrym miejscem na pierwszą tego typu kąpiel. Najlepiej wcześniej znaleźć w sieci ogłoszenie lub wydarzenie i przyłączyć się do zorganizowanej grupy morsującej, z którą poczujecie się swobodniej i bezpieczniej, i której członkowie doradzą, jak się przygotować do tego niecodziennego spotkania z zimowym morzem. Osoby, które regularnie morsują w danym miejscu, będą też wiedziały, gdzie najlepiej wchodzić do wody. Takie aktywności na świeżym powietrzu to przecież też świetna okazja, by zaczerpnąć jak najwięcej wspominanego już cennego jodu.
Materiał został zrealizowany podczas wyjazdu sfinansowanego przez Marriott Polska.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS