A A+ A++

O moralność i o etykę pytaliśmy samego dyrektora generalnego Stadionu Śląskiego, który jest również radnym sejmiku śląskiego a zabiega o to, by stać się członkiem zarządu Katowickiej Specjalnej Strefy Ekonomicznej.

Dyrektor-radny Bartłomiej Kowalski umówił się z nami na spotkanie podczas ostatniej sesji sejmiku województwa śląskiego. W dniu tym mógł on wystąpić w wyjątkowym stroju:

1. Wzorzystej hawajskiej koszuli, malowniczo rozpiętej i odsłaniającej opalony tors oraz kolorowych bokserkach.
2. Butach narciarskich, które musiałyby budzić sensację w zabytkowej Sali Sejmu Śląskiego.
3. Innym ciekawym odzieniu – dajmy na to slipkach kąpielowych, okularach przeciwsłonecznych i malowniczej chuście pirackiej na głowie.

Okazało się, bowiem, że kiedy poszukiwaliśmy go wśród tłumu śląskich radnych, on relaksował się na urlopie wypoczynkowym. Możliwe więc, że zamiast oddać się służbie publicznej, oddawał się jeździe na nartach wodnych (punkt 1). Albo też jeździe na nartach śnieżnych (punkt 2). Czy też innej miłej rozrywce (na przykład kąpieli w egzotycznych wodach, niekoniecznie w obecności rekinów).

Po wielu trudach udało się nam dziś z nim skontaktować. Dowiedzieliśmy się tylko tyle, że nadal przebywa na urlopie (choć umówił się z nami na sesji, która odbywała się w poniedziałek 30 stycznia, czyli wedle swych własnych słów powinien powrócić z urlopu najpóźniej tegoż dnia). Zanim zdołaliśmy zapytać o rodzaj relaksu, jakiemu oddawał się na urlopie, pan radny przerwał połączenie. Nie wiemy więc czy miał na sobie koszulę hawajską, czy może tylko slipy. Albo wręcz przeciwnie – odzian był od stóp do głów w szczelny strój narciarza śniegowego.

Wbrew pozorom nie są to żartobliwe kwestie. I nasi rozmówcy nie raczyli żartować. A oprócz samego dyrektora-radnego Bartłomieja Kowalskiego (PiS) byli nimi: przewodniczący sejmiku śląskiego prof. Marek Gzik (PO), poseł Grzegorz Gaża (PiS), radny miejski Gliwic Łukasz Chmielewski (PiS).

Radny-dyrektor (ubiegający się o ważną posadę w KSSE) swoim zachowaniem wywołał bowiem pytania natury moralno-etycznej. Te pytanie dotyczą – jak podkreślali nasi rozmówcy, nie tylko jego samego, lecz wszystkich osób piastujących tak ważne funkcje publiczne, jak właśnie funkcja radnego wojewódzkiego. I biorących za uczestnictwo w sesjach i posiedzeniach sejmikowych komisji niemałe przecież pieniądze (30 tys. zł rocznie za obecność). Dodajmy – pieniądze publiczne.

Pan ten, który szusował, podskakiwał na falach czy też oddawał się innym urlopowym przyjemnościom, ponad swój obowiązek wybrał urlop. Ale jeszcze jakiś czas temu przekonywał nas, że jest człowiekiem nieprawdopodobnie zajętym.

Gdy kontaktowaliśmy się pod koniec grudnia, a potem w ciągu stycznia, przekonywał nas, że nie ma czasu na rozmowę. Że jest bardzo zajęty. Następnie zaś miał urlop. Poinformował nas jednak, że spotkanie z nim będzie możliwe podczas sesji sejmiku (czyli 30 stycznia).

Jest to o tyle ciekawe, że dziś jego pracownica (na Stadionie Śląskim) oznajmiła, iż to jest jego ostatni dzień urlopu. On sam za to stwierdził, że z urlopu powróci dopiero w przyszłym tygodniu.

Jak więc wygląda podejście Bartłomieja Kowalskiego do wykonywanie mandatu radnego wojewódzkiego? I jak wygląda jego szacunek dla grosza publicznego?

Sami zresztą oceńcie. Zapytaliśmy dziś pana radnego czy w związku z tym, że nie stawił się na sesji sejmiku (jest tylko jedna w miesiącu), zwróci styczniową dietę?

I wiecie co usłyszeliśmy? Dźwięk przerwanego połączenia telefonicznego.

Przewodniczący sejmiku śląskiego prof. Marek Gzik:

„My mamy reprezentować nasze środowiska w sejmiku, przedstawiać problemy, walczyć o taką czy inną możliwość wspierania różnych środowisk. I powinniśmy się tym pochwalić, chyba że nie mamy czym i unikamy nawet kontaktu z mediami. Dla mnie taka postawa jest jednoznacznie negatywna, tyle że ja nie rozmawiałem z panem Kowalskim, nie wiem z czego to wynikało”.

Prof. Gzik poinformował nas, że radny Kowalski poprosił o usprawiedliwienie swojej nieobecności, lecz przewodniczący nie pamięta, jaki powód podał mu radny. Niemniej urlop nie powinien być przeszkodą w wykonywaniu mandatu radnego:

„Nikt mnie nie przymuszał do tego, żeby wyrazić zgodę na kandydowanie i objąć funkcję przewodniczącego sejmiku. Mam kalendarz wszystkich sesji sejmikowych, a więc wiem, że w tych terminach nigdzie nie wyjeżdżam, nie planuję wyjazdów, bo wiem, że muszę być”. Jedyne wyjątki to te wynikające z obowiązków zawodowych – taka kolizja jest wybaczalna.

Co należy podkreślić. prof. Gzik zaznaczył, że skoro radny Kowalski usprawiedliwił swoją nieobecność to ma prawo do styczniowej diety. Jak dodał przewodniczący sejmiku (mówiąc już ogólnie a nie o konkretnym radnym):

„Jeżeli ktoś się nie angażuje w prace czy powinien być radnym? Czy ma pobierać z tego tytułu dietę? To jest taka dyskusja trochę na gruncie pewnej moralności”.

O tę konkretną sytuację zapytaliśmy dwóch kolegów partyjnych radnego Kowalskiego, również pełniących funkcje publiczne.

Łukasz Chmielewski, gliwicki radny powiedział nam, że w ogóle nie wyobraża sobie takiej sytuacji (chodziło o to, że wypoczynek i relaks przeszkadzają w wykonywaniu obowiązków radnego).

Zacytujmy też wypowiedź posła PiS Grzegorza Gaży, który dwie kadencje był radnym sejmiku śląskiego:

„Żeby móc to ocenić czy ten urlop był konieczny, czy nie, dla tej osoby, dla jej zdrowia psychicznego czy dla zdrowia fizycznego… Jest zbyt dużo zmiennych, zbyt dużo gdybań, żeby oceniać czy nie branie udziału w głosowaniu, w posiedzeniu czy sesji było czymś nagannym. Jeżeli byśmy odpowiedzieli, że to było coś nagannego, to tak. Uważam, że wtedy ta osoba powinna zastanowić się nad braniem dodatkowych obowiązków. Jeżeli nie umie podołać obowiązkom radnego to może sobie też nie poradzić z udziałem w zarządzie spółki”.

A przecież KSSE to instytucja o charakterze publicznym. Jak więc jest z tą oceną zachowań osób pełniących funkcje publiczne? Kto powinien oceniać zachowanie tych osób, w tym radnego Kowalskiego?

Poseł Gaża nie ma wątpliwości, kto ma dokonać oceny: „Po pierwsze wyborca, po drugie dziennikarz, który powinien poinformować wyborcę. Po trzecie – samo sumienie radnego”.

Tylko jak oceniać radnego, który umyka, nie chce rozmawiać, mieszają mu się dni stycznia z dniami lutego a okres wypoczynku z pracą?

Dla radnego Kowalskiego krótki samouczek: styczeń ma 31 dni i nie kończy się w lutym. Zaś na cały 2023 r. zaplanowano 11 sesji sejmiku.

Ich harmonogram już jest. W lipcu nie będzie żadnej i wtedy spokojnie można planować bardzo długi urlop, trwający prawie całe wakacje.

Autorzy: Mateusz Cieślak & Kenarf.

***

Tych 200 tys. ludzi naprawdę nie musiało umrzeć.

Poruszający film o pandemii – link do strony z filmem: Pandemia Czas Próby (do obejrzenia na komputerze i na niektórych komórkach; zwróć uwagę na to, by zacząć od części pierwszej).

Jeśli masz problem na komórce a chcesz go na niej obejrzeć – w przeglądarce telefonu po prostu wpisz iboma.media
***
KOMENTARZE: TYLKO FACEBOOK.

Masz problem, widzisz problem, masz ważną informację? Daj nam znać:

[email protected] lub przez „Wyślij Wiadomość” na Facebooku Katowice Dziś.

***

Tych, którzy jeszcze nie widzieli, zachęcamy do obejrzenia filmu dokumentalnego „Wymazy spod płota. Pandemia, wielkie pieniądze, śmierć” (baner z linkiem do filmu przy tekście).

***

Poszukujemy współpracowników. Skontaktuj się mailowo lub przez Fb.

***

Redaktor naczelny Katowice Dziś Mateusz Cieślak.

***

Fot. Stadion Śląski/UMWŚ.

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułVon der Leyen: UE planuje nowe sankcje na Rosję przed rocznicą inwazji na Ukrainę
Następny artykułByły szef NATO ma propozycję dla Ukrainy. W jego planie pojawia się Polska