Świetna wiadomość z Mołdawii! Przedterminowe wybory parlamentarne w tym kraju wygrała formacja proeuropejska, która pokonała zwolenników sojuszu z Rosją. To ważny gol w geopolitycznym meczu między Zachodem – a więc także nami – a Rosją. Sytuacja w tym kraju, który kiedyś był lennem Rzeczpospolitej, w ostatnich kilkunastu latach zmieniała się jak w kalejdoskopie. Początkowo Mołdawia spośród sześciu krajów Partnerstwa Wschodniego (poza nią jeszcze Ukraina, Gruzja, Azerbejdżan, Armenia i… Białoruś) była prymusem: najszybciej spełniała rekomendacje Unii Europejskiej, przyjmowała antykorupcyjne ustawodawstwo itd. Potem, mówiący po rumuńsku i często odnoszący się do Bukaresztu, Mołdawianie wybrali do władzy komunistów, którzy od razu skręcili w kierunku Moskwy. „Czerwony” prezydent z Kiszyniowa był specjalnie goszczony przez Putina i stał koło niego na podium podczas defilady rosyjskiej armii z okazji „Dnia Pabiedy” – w czasie gdy uroczystości te były bojkotowane przez zachód. Zwycięstwo prozachodniej PAS (Partia Działania i Solidarności) oznacza krok w kierunku integracji z UE – Mołdawia od dawna ma już podpisaną umowę stowarzyszeniowa z Unią. Blok wyborczy komunistów z byłym prezydentem Władimirem Woroninem i socjalistów z również byłym prezydentem, bardzo prorosyjskim Igorem Dodonem poniósł klęskę, która jest jednocześnie wiktorią Europy i szeroko rozumianego Zachodu. Oby rząd, premier Mai Sandu popieranej przez 53% wyborców uniknął błędów demokratycznych poprzedników i nie oddał władzy opcji prorosyjskiej.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS