Rosyjski ambasador został wezwany do Ministerstwa Spraw Zagranicznych Mołdawii w celu złożenia wyjaśnień w sprawie przerwy w dostawie prądu po rosyjskich atakach na infrastrukturę energetyczną Ukrainy – podaje rp.pl.
Środa to kolejny dzień zmasowanych ataków na Ukrainę. W kraju tym nie ma prądu. Blackout potrwa, według wstępnych informacji, przez 24 godziny. Okazuje się, że w wyniku działań Rosji również ok. 50 proc. terytorium Mołdawii nie ma dostępu do elektryczności.
Mołdawia oskarża Rosję o szantaż
Od początku agresji Rosji na Ukrainę relacje Mołdawii z państwem–agresorem są mocno napięte. Chodzi zarówno o kwestie bezpieczeństwa militarnego i terytorialnego, jak i tego energetycznego.
Gazprom zapowiedział we wtorek, że od przyszłego tygodnia może ograniczyć tranzyt gazu przez Ukrainę. Co ważne, chodzi o jedyną trasę eksportu błękitnego paliwa na rynki Europy Zachodniej, bo na Ukrainie pozostają pewne ilości gazu przeznaczonego dla Mołdawii.
Premier Mołdawii Natalia Gavrilita zareagowała na tę zapowiedź stanowczo. Powiedziała w mołdawskiej telewizji, że Mołdawia jest gotowa przeciwstawić się “szantażowi” Rosji. – Nie ma żadnych sygnałów, że Rosja przestanie dostarczać Mołdawii gaz w grudniu. Ale rząd jest gotowy na każdy scenariusz, ponieważ Rosja nadal wykorzystuje surowce energetyczne jako narzędzie szantażu – podkreśliła premier.
Problem nabrzmiewa – od października Gazprom ograniczył dostawy gazu do Mołdawii o 30 proc., do 5,7 mln m sześc. dziennie. Rosyjski koncern uzasadnił to odmową Naftogazu Ukrainy świadczenia usług przesyłu przez punkt Sohranówka.
Czytaj też:
“Nie róbcie sobie nadziei”. Miedwiediew zwrócił się do wrogów RosjiCzytaj też:
Szef MSZ Ukrainy: Rosja musi zostać uznana za państwo terrorystyczne przez cały świat
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS