A A+ A++

W piątek w Tokio zaczęły się letnie igrzyska olimpijskie. Zmagania ponad 11 tysięcy sportowców potrwają do 8 sierpnia. Letnie igrzyska najbliżej Polski odbyły się w 1936 r. w Berlinie, w hitlerowskiej Rzeszy. Tak blisko naszej dzisiejszej granicy, że jest miasto, którego mieszkańcy przez lata byli święcie przekonani, że igrzyska rozgrywały się też na miejscowym stadionie…

Przygraniczne Słubice, prawie 17 tys. mieszkańców. Przez rzekę graniczą z niemieckim Frankfurtem nad Odrą – większym, bo prawie 58-tysięcznym. Przed wojną stanowiły jedno miasto. Słubice, prawobrzeżna część Frankfurtu, nosiła nazwę Dammvorstadt.

Kompleks sportowy w Słubicach powstawał długo. Prace rozpoczęto w 1914 r. (wykorzystano 300 rosyjskich jeńców), ale uroczyste otwarcie całego zespołu odbyło się dopiero po 13 latach. W międzyczasie oddano do użytku pierwsze obiekty – cztery stadiony ziemne. Nowy stadion nazwano Wschodniomarchijskim. W kompleksie sportowym były jeszcze m.in. odkryty basen z wieżą do skoków i podłużny staw.

Stadion w Słubicach w 1929 r. Fot. Archiwum Rolanda Semika

Projektant Otto Morgenschweis, frankfurcki radca budowlany, wzorował się na nieistniejącym dziś Stadionie Niemieckim w Berlinie-Grünewaldzie. Stadion w Słubicach, ze swoimi kamiennymi arkadami, przypomina trochę starożytny amfiteatr. Zdaniem wielu to najpiękniejszy i najcenniejszy obiekt sportowy w Lubuskiem, ale też jeden z nielicznych w Polsce z lat 20. ubiegłego wieku, które zachowały się bez znaczących zmian.

W kwietniu 1932 r. na stadionie przemawiał Adolf Hitler. Nie był jeszcze wtedy kanclerzem, objeżdżał kraj, by zdobywać poparcie przed wyborami.

22 kwietnia 1932 r. Adolf Hitler na stadionie w Słubicach22 kwietnia 1932 r. Adolf Hitler na stadionie w Słubicach Fot. Archiwum Rolanda Semika

Miejska legenda głosi, że to na cześć Hitlera posadzono dąb, który do 2013 r. rósł przy trybunach stadionu. W rzeczywistości drzewo było tam już wcześniej, architekt chciał, by stanowiło dominantę przestrzenną. Z czasem stało się symbolem stadionu. 8 lat temu dąb usechł, wycięto go ze względów bezpieczeństwa.

W 1936 r. odbyły się igrzyska w Berlinie, pokaz mistrzowskiej propagandy Goebbelsa i Hitlera. Wiele elementów, które wzbudzały zachwyt tłumów, a w założeniu miały pokazać potęgę III Rzeszy, przetrwało do dzisiaj. Przykładem jest sztafeta z ogniem olimpijskim. Do historii przeszły zwycięstwa Jessego Owensa, czarnoskórego lekkoatlety, który w hitlerowskich, rasistowskich Niemczech nie miał sobie równych w aż czterech konkurencjach, w tym biegu na 100 metrów.

Skąd wzięła się plotka, że igrzyska rozgrywano też na stadionie w Dammvorstadt, 104 kilometry od stolicy Niemiec? Nie można powiedzieć na 100 procent. Wiadomo natomiast, że przyjęła się na tyle dobrze, że większość mieszkańców powojennych Słubic zaczęła brać ją za pewnik.

Roland Semik, regionalista ze Słubic, społeczny opiekun zabytków, uważa, że źródło mitu o igrzyskach w Słubicach tkwi w artykule frankfurckiej gazety “Ostmärkisches Sportplatt” z sierpnia 1938 r. – Wspomniano w nim o wizycie na stadionie w Dammvorstadt kilku olimpijczyków z Berlina. Tekst nieumiejętnie przetłumaczono, tworząc mit, że to w Słubicach sportowcy rywalizowali o medale olimpijskie – mówi. – Apogeum przyszło w 1975 r., kiedy stadion przejęła Warta Tourist i szukała dobrego motywu marketingowego. Mimo sprostowań strony niemieckiej, strona polska długo podtrzymywała mit dla celów marketingowych, bo “stadion olimpijski” brzmi dumnie, ściąga zainteresowanie sportowców, kibiców, przedstawicieli mediów, czy potencjalnych gości do pobliskiego Hotelu Sportowego – ocenia.

Regionalista opowiada, że efektem kuli śnieżnej na dachu budynku arkadowego dostawiono blaszany “znicz olimpijski”, który maskował jeden z kominów wentylacyjnych. – Rodzice jednej z zawodniczek sprezentowali też rzeźbę dwóch dyskoboli, która kojarzy się z igrzyskami, a na nasypie zamontowano pięć zespawanych rur imitujących koła olimpijskie – mówi.

Już w 1952 r. “Gazeta Zielonogórska” (dzisiaj “Lubuska”) informowała o zawodach, które są rozgrywane na Stadionie Olimpijskim w Słubicach.

Wśród najpopularniejszych mitów, przez lata powtarzanych w prasie i wśród mieszkańców, najczęściej pojawiają się dwa: w Słubicach rozgrywano podczas igrzysk konkurencje jeździeckie, miejscowy stadion był stadionem rezerwowym.

Stadion w Słubicach w 1930 r.Stadion w Słubicach w 1930 r. Fot. Archiwum Rolanda Semika

Jednak w materiałach historycznych dotyczących igrzysk w Berlinie na próżno szukać śladów po Dammvorstadt. – Gdy zacząłem docierać do źródeł, byłem rozczarowany. Jak większość mieszkańców, też sądziłem, że nasz stadion był jakoś związany z tamtą olimpiadą – opowiada Roland Semik. – Od mniej więcej 10 lat coraz więcej osób w Słubicach zdaje sobie sprawę, że informacje o igrzyskach były miejską legendą. Natomiast wśród części słubiczan, szczególnie starszych i rzadko korzystających z internetu, wciąż panuje takie przekonanie.

W kwietniu, w “Magazynie Olimpijskim”, ukazał się artykuł poświęcony stadionowi w Słubicach. Napisała go Renata Urban, profesor Uniwersytetu Szczecińskiego. Tytuł brzmi: “A jednak nieolimpijski”. Autorka (pomagał jej Semik) obala w nim kilka najczęstszych mitów, które przez lata narosły wokół igrzysk w Słubicach.

“Trudno określić, w którym momencie powojennych dziejów Słubic i dlaczego stadion zaczęto określać mianem „olimpijskiego”. Zapewne było kilka elementów, które miały na to wpływ, ale nazwa „Stadion Olimpijski w Słubicach” szybko upowszechniła się w świadomości lokalnej społeczności i zakorzeniła na tyle głęboko, iż wielu mieszkańców miasta (i nie tylko) żyło w przekonaniu, że był to obiekt zbudowany z okazji igrzysk w Berlinie w 1936 r. i wykorzystywany w trakcie ich trwania”, pisze Renata Urban.

W konkluzji stwierdza: “Jedyny potencjalny ślad, mogący prowadzić do potwierdzenia związku Stadionu Wschodniomarchijskiego z igrzyskami w Berlinie pochodził z maszynopisu Joachima Schnerdera pt. “Pewien stadion będzie miał 65 lat”, w którym autor napisał, że na stadionie w Dammvorstadt rozgrywano mecze eliminacyjne przed olimpijskim turniejem piłkarskim. Taki związek wydaje się możliwy, choć bardzo odległy. Gdyby bowiem wszystkie obiekty sportowe, na których odbywały się zawody eliminacyjne do igrzysk olimpijskich, nie tylko w Berlinie, nazywać olimpijskimi, to swoją “olimpijskością” mogłoby się szczycić wiele aren sportowych na świecie”.

Stadion w Słubicach w 1943 r.Stadion w Słubicach w 1943 r. Fot. Archiwum Rolanda Semika

W 2013 r. grupa społeczników, wśród nich był Roland Semik, złożyła wniosek o wpisanie stadionu w Słubicach do rejestru zabytków. Pozytywną opinię wydał m.in. prof. Jakub Lewicki, obecnie mazowiecki konserwator zabytków.

– Stadion, jak mało który w Polsce, zasługiwał na objęcie go ochroną. Jest bardzo wartościowy. I w żaden sposób nie zmienia tego fakt, że jednak nie rozgrywano tu igrzysk – mówi Roland Semik.

W tym roku Ministerstwo Kultury przyznało ponad 300 tys. zł dotacji na pierwszy etap remontu kamiennych arkad stadionu. – Za te pieniądze chcemy wyremontować dach oraz frontową elewację kamienną – tłumaczy Krzysztof Murdza, prezes Słubickiego Ośrodka Sportu i Rekreacji.

– Przy tej okazji powinno też dojść do usunięcia przynajmniej części elementów, które wprowadzają wszystkich w błąd co do rzekomej olimpijskości stadionu – mówi Roland Semik.

W Polsce Stadion Olimpijski znajduje się też we Wrocławiu. Nazwa może być myląca, bo nie odbywały się tam igrzyska olimpijskie. Architekt całego kompleksu sportowego, Richard Konwiarz, za swój projekt otrzymał jednak brązowy medal podczas Olimpijskiego Konkursu Sztuki i Literatury, który odbył się podczas X Letnich Igrzysk Olimpijskich w Los Angeles w 1932 r.

CZYTAJ TAKŻE: Zaskakujące odkrycie w remontowanej willi. Wiekowy piec z panoramą parku Piastowskiego

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułJest przetarg na nowe rondo na Natalińskiej
Następny artykuł“Każdy pasażer autobusu to też pieszy uczestnik ruchu drogowego”