A A+ A++

fot. Rowery.org

Kamil Gradek jako jedyny w Leoncinie zagroził Maciejowi Bodnarowi w walce o tytuł mistrza Polski. 31-latek był zadowolony ze srebra, gdyż w tym sezonie nie miał wielu okazji do sprawdzenia się w jeździe na czas.

Rywalizacja o złoty medal mistrzostw Polski w jeździe indywidualnej na czas rozegrała się między dwoma kolarzami znanymi jako specjaliści od jazdy na czas, ale w tym sezonie poświęcającym się innym elementom kolarskiego fachu.

Maciej Bodnar skupia się na pomocy kolegom z TotalEnergies, Kamil Gradek pracuje na zawodników Bahrain Victorious. Obaj przyznali, że doskonalenie jazdy indywidualnej na czas zeszło na dalszy plan.

Nie było żadnych konkretnych założeń. Szczerze, jak stanąłem na starcie, to gdzieś tam myślałem o złocie. Ale nie miałem też jakiejś dużej presji, bo w tym roku nie przywiązywałem dużej wagi do czasówek. Śmiałem się z “Bodim”, że dziś trzeci raz siedziałem na rowerze czasowym. Na pewno mam trochę do poprawy

– wyjaśniał Gradek w rozmowie z “Rowery.org”.

[Jeśli] mogę walczyć na czas, to jest to coś dla mnie. Ekipa mnie zatrudnia i moje zadania są inne, więc wszystkie treningi są też przygotowane inaczej. Troszkę inaczej się przygotowuję do czasówki, a inaczej do pracy na czele peletonu przez 200 kilometrów

– wskazał.

Polak w grupie Bahrain Victorious pełni rolę pomocnika, a ostatnio na czele peletonu migał na trasie Criterium du Dauphine.

Myślę, że dobrze się odnalazłem w zespole. Miałem trochę pecha, zacząłem sezon na Saudi Tour, wróciłem i miałem Covida. Tydzień trenowałem, byłem znów chory, więc cały luty wypadł. Później pojechałem na klasyki do Belgii i w marcu połamałem żebra, więc znowu półtora miesiąca się nie ścigałem. Teraz wszystko wraca do normy. Może nie układało się tak, jak powinno się układać, ale teraz wracam na właściwe tory

– zaznaczył.

Gradek występem na 17-kilometrowym okrążeniu w Leoncinie pokazał nie tylko, że wraca do bardzo dobrej dyspozycji, ale również, że potrafi dobrze rozłożyć siły. 31-latek trzymał mocne, ale równe tempo: po pierwszej rundzie do Bodnara tracił 22 sekundy, po drugiej 24, a na mecie zmniejszył różnicę do 13 sekund.

13 sekund różnicy to na pewno niedosyt. Tę trzecią rundę pojechałem dość mocno, tam nieco odrobiłem. Może trochę za wolno zacząłem… to jest wyścig, po zakończeniu to każdy jest mądry. “Bodi” wygrał, jestem drugi, cieszę się, że po perypetiach w tamtym roku wróciłem na dobry poziom

– ocenił.

Jeśli znalazłeś w artykule błąd lub literówkę prosimy, daj nam o tym znać zaznaczając błędny fragment tekstu i używając skrótu klawiszy Ctrl+Enter.

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułWażne zmiany dla kierowców. Konsekwencje szybkiej jazdy będą znacznie kosztowniejsze
Następny artykułWnuczek usłyszał zarzut zabójstwa dziadka. Senior zginął w pożarze domu