Jak dodaje jego ojciec, w fabryce spłonęły starsze, mniej wydajne maszyny.
– W praktyce więc można powiedzieć, że połowa naszego zakładu została pochłonięta przez pożar – ocenia.
Aksam to dziś nie tylko producent paluszków, bajgli, paluchów i precelków, ale także całej gamy innych przekąsek: prażynek, orzeszków, chrupek i popcornu. Na samym rynku paluszków jest jednym z największych graczy – oprócz Lajkonika i marek własnych różnych sieci handlowych.
Po pożarze wydajność zakładu Aksam dramatycznie spadła. Zamiast ponad 70 ton słonych łakoci firma w ciągu doby była w stanie wytwarzać ich już tylko 7 ton.
Paluszki Beskidzkie. Ani jednego zwolnienia po pożarze
Z tarapatów, które wielu przedsiębiorców rozłożyłyby na łopatki, Aksam od początku wychodzi jednak po mistrzowsku. Głównie dzięki temu, że 2023 rok zamknął z finansową górką. Przychody spółki wynosiły 232 mln zł i były o 29 proc. wyższe niż rok wcześniej. Wynik netto zaś był ponad trzykrotnie wyższy i sięgnął 53,4 mln zł.
Gotówkę, którą wypracowała spółka i planowała w przyszłości wydać na rozbudowę zaplecza produkcyjnego, właściciele firmy przeznaczyli na ratowanie zakładów i zespołu. Z liczącej prawie 600 osób kadry ponad 360 osób to pracownicy działu produkcji. Ponad 200 z nich po pożarze zostało bez zajęcia. Mimo to firma nie zwolniła ani jednej osoby.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS