A A+ A++

W środowym meczu Sheriff Tyraspol – Real Madryt w Lidze Mistrzów byliśmy świadkami rzadkiej sytuacji. Piłka po strzale piłkarza Realu “zakręciła się” w okolicach bramki i tylko dzięki technologii wiedzieliśmy, że jest gol. Gdyby nie to, nie pomógłby nawet VAR.

W pierwszej minucie doliczonego czasu gry pierwszej połowy, piękny strzał sprzed pola karnego oddał Toni Kross. Piłka odbiła się od poprzeczki, następnie od ziemi i wróciła w pole karne. Zawodnicy Realu podnieśli ręce twierdząc, że był gol, a polscy sędziowie nic nie widzieli, bo nie mieli jak. Szymon Marciniak nie miał prawa widzieć tego z środka boiska, a asystent Paweł Sokolnicki nie miał szans nadążyć za strzałem. Nawet gdyby zdążył i stanął idealnie w linii słupka, to nie wiedziałby, czy piłka wpadła do bramki.

Na szczęście z pomocą przyszedł system Goal Line Technology i po chwili polski arbiter otrzymał jasny komunikat na swoim zegarku, że bramka została zdobyta. Marciniak wówczas użył gwizdka i wskazał na środek boiska, a Real cieszył się z drugiej bramki. Zawodnicy Sheriffa próbowali jeszcze dyskutować, ale nic im to nie dało, bo mamy technologię, która rzekomo pozwala prawidłowo ocenić takie sytuacje.

Prawdopodobnie, gdyby nie system GLT to bramka nie byłaby uznana. Jak już wspomniałem, z boiska sędziowie nie mieli prawa tego widzieć, natomiast patrząc na stopklatki z linii bramkowej, nie jesteśmy w stanie stwierdzić, czy piłka całym obwodem przekroczyła linię. W związku z tym arbitrzy VAR mieliby wielki dylemat i pewnie postąpiliby zgodnie z zasadą – nie ma ewidentnego błędu, więc decyzji nie zmieniamy i bramki nie uznajemy.

Ta sytuacja pokazuje, jak wiele wart jest system Goal Line Technology, który pozwala wychwycić, czy piłka przekroczyła linię bramkową, nawet o połowę długości paznokcia, a nawet i mniej. Niestety nie wszędzie system jest ten w użyciu i nawet nie chcę sobie wyobrażać, że w jakimś bardzo ważnym meczu, w którym wynik byłby na styku, doszłoby do takiej sytuacji i nie mielibyśmy do dyspozycji tej technologii. Musielibyśmy wówczas oceniać, czy wpadł gol, czy nie na podstawie stopklatki, na której nic nie widać. Wtedy to dopiero byłyby kontrowersje i dyskusje, jak w pamiętnym meczu Niemcy – Anglia na mundialu w 2010 roku, gdzie po strzale Lamparda piłka odbita od poprzeczki wpadła do bramki i z niej wyleciała.

Z aktualnych historii przypomina się także mecz Serbia – Portugalia w ramach eliminacji do mundialu w Katarze. Cristiano Ronaldo w jednej z ostatnich akcji meczu strzelił gola na wagę zwycięstwa 3-2 i niestety, ale sędziowie nie zobaczyli, że piłka wpadła do bramki. Nie było systemu GLT, więc mecz zakończył się remisem i podziałem punktów. Skutkiem tego remisu jest to, że Serbia awansowała na mundial, a Portugalia musi walczyć w barażach

To właśnie dzięki GLT została uznana bramka w meczu Sheriff – Real, gdzie tak naprawdę milimetry dzieliły piłkę od styku z linią. Jednak mimo wszystko nadal pozostaje pytanie, czy można temu systemowi zaufać?

Niestety, ale historia zna przypadki, gdy system Goal Line Technology zawodził. Na początku 2018 roku we Francji zawieszono używanie GLT, gdy najpierw w pucharowym meczu PSG – Amiens piłka przekroczyła linię bramkową, a zegarek arbitra ‘milczał’. Na całe sz … czytaj dalej

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułAdoptowana Chinka medalową nadzieją… Norwegii w skokach narciarskich
Następny artykułKolejna służba z prawem do inwigilacji. Ekspert: “Groźny instrument w rękach Zbigniewa Ziobry”