A A+ A++

Wieczór 6 stycznia. Świat obiegają zdjęcia zwolenników Donalda Trumpa wdzierających się do Kapitolu, gdzie senatorowie mają zatwierdzić wybór Joe Bidena na prezydenta Stanów Zjednoczonych. Także trzy polskie kanały informacyjne przerywają program i rozpoczynają wydania specjalne. Dorota Warakomska, była korespondentka w USA, reaguje śmiechem, gdy pytam, jak wiele razy dzieliła się z widzami swoimi opiniami. Po chwili przyznaje, że odebrała jeden telefon z TVN24 z pytaniem, czy będzie dostępna w środku nocy. Odmówiła, gdyż na rano umówiona była na rozmowę w radiu Nowy Świat. – Nie chciałam być niewyspana – mówi Warakomska, która następnego dnia wydarzenia w Stanach Zjednoczonych komentowała dla widzów Onetu w programie Bartosza Węglarczyka. Była jednak wyjątkiem. Wśród ekspertów byli niemal wyłącznie mężczyźni.

Znacznie więcej na głowie

Dorota Warakomska, dziennikarka i wieloletnia prezeska Kongresu Kobiet, widzi dwa powody mające decydujący wpływ na ograniczoną liczbę pań w programach telewizyjnych. Pierwszy wynika z przyzwyczajenia i – jak uważa Warakomska – z lenistwa dziennikarzy, których notesy są wypełnione od lat tymi samymi nazwiskami. – Dzwoni się do tej osoby, o której wiadomo, że przyjmie zaproszenie, da tak zwaną dobrą setkę, powie coś kontrowersyjnego lub dowcipnego – mówi. Drugi powód? – Kobiety mają naprawdę znacznie więcej na głowie. Czeka na nie więcej obowiązków w domu i nie zawsze są gotowe, by pokazać się publicznie – przyznaje Warakomska. I dodaje: – Kobiety trudniej się zaprasza do telewizji, ale nie dlatego, że mają taki humor, tylko z przyczyn naprawdę obiektywnych.

Podobnego zdania jest Karolina Opolska, przez 15 lat wydawczyni programów w radiu TOK FM, od ponad roku autorka programów w Onecie. – Łatwiej jest zaprosić mężczyznę niż kobietę. Co nie znaczy, że nie da się zaprosić kobiety. Trzeba się tylko postarać – mówi. Wspomina, że kiedy zaczynała pracę w radiu, walka o kobiety w programach była znacznie trudniejsza. – Po co? Na siłę? Nieważna jest płeć, tylko kompetencje – takie głosy można było często usłyszeć wśród dziennikarzy. Dziś – według Opolskiej – kobiety czują się bardziej pewne siebie. – Jeśli już do nich dotrzemy, nie trzeba ich przekonywać. Kobiety znają swoją wartość – podkreśla dziennikarka.

Zwalczać demona!

– Kobiety są przyzwyczajone do ciągłego udowadniania, że nie są gorsze i że coś potrafią. To powoduje, że nawet gdy są zapraszane do programu w roli ekspertki, pojawia się w nich wątpliwość i pytania: „Na pewno ja? Czy się nadaję? Czy będę potrafiła powiedzieć coś mądrego?” – wylicza dr Katarzyna Kasia, filozofka i wykładowczyni Wydziału Zarządzania Kulturą Wizualną Akademii Sztuk Pięknych w Warszawie. – Mężczyzna takich pytań sobie nie zadaje. Bo jest przyzwyczajony do tego, że to on odgrywa rolę eksperta – dodaje prowadząca „Szkło kontaktowe” w TVN24 oraz poranny program w Radiu Nowy Świat. I apeluje: – Musimy zwalczyć w sobie tego demona, który podpowiada, że jestem oszustką, bo wierzę w siebie i mam przekonanie o swoich kompetencjach.

Jest jeszcze jedna kwestia. – Jeśli wymiana zdań sprowadza się do tego, kto głośniej krzyczy i więcej razy powie, „Proszę mi nie przerywać”, panie wolą nie brać w nich udziału. Natomiast chętnie przyjmą zaproszenie do spokojnej i merytorycznej dyskusji – mówi Renata Czarnkowska-Listoś, producentka filmowa.

Media bez kobiet

Choć problem z udziałem kobiet w programach telewizyjnych sygnalizowany jest od dawna, poprawę w tym względzie widać bardzo niewielką. Z badania sprzed sześciu lat zrealizowanego przez Annę Dryjańską i Piotra Pacewicza (badanie „Media bez kobiet”) wynikało, że od kwietnia 2014 r. do marca 2015 r. w 14 najpopularniejszych programach publicystycznych w radiu i telewizji wystąpiły 644 osoby, w tym tylko 126 kobiet. Stanowiły więc niespełna 20 procent.

Z kolei z przeprowadzanego raz na pięć lat (ostatnio w 2015 roku) ogólnoświatowego badania Global Media Monitoring Project, poświęconego roli kobiet w mediach, wynika, że w Polsce w programach newsowych kobiety stanowiły 27 procent gości, zaś mężczyźni – 73 procent. Wyniki najnowszego badania, które w Polsce zrealizowano 29 września 2020 roku, znane będą w czerwcu. Autorką polskiej części raportu jest Greta Gober. Analizowała zarówno media drukowane, stacje radiowe, portale, media społecznościowe, jak i osiem stacji telewizyjnych. – Chodziło nie tylko o liczbę kobiet pojawiających się w mediach, lecz także ich rolę. Czy są to świadkinie bądź uczestniczki jakiegoś wydarzenia, ekspertki czy przedstawicielki firm – wyjaśnia nam Greta Gober.

“Panowie, na początek tradycyjnie, losujemy kto będzie dziś ekspertem mówiącym w imieniu kobiet…” Fot.: Marta Frej

Za ładna, za brzydka

Stereotypów w postrzeganiu obu płci jest więcej. Greta Gober nie raz słyszała, że do telewizji trzeba zapraszać więcej kobiet, bo… „będzie ładniejszy obrazek”. Z drugiej strony są świetne ekspertki, które nie pojawią się tylko dlatego, że nie dość dobrze prezentują się przed kamerą. – Od wydawcy telewizyjnego raz usłyszałam, że nie będziemy zapraszać jakiejś kobiety do programu, by nie robić jej krzywdy. Bo źle wygląda, bo jest za stara, a jej czas już minął – mówi Gober. I zwraca uwagę na fakt, że kobieta przed wejściem do studia spędza minimum pół godziny w charakteryzatorni. Mężczyźnie wystarczy przypudrowanie nosa i czoła. To nie stereotyp? – pyta badawczyni mediów.

Podobne spostrzeżenia ma Małgorzata Ohme, dziennikarka i psycholożka, prowadząca m.in. „Dzień dobry TVN”. Według niej wciąż obowiązuje stereotypowe postrzeganie kobiet, zgodnie z którym ich głównym atrybutem jest wygląd. – U mężczyzn liczy się wiedza. Kobiety rozlicza się pod kątem tego, co widać – uważa Ohme. – Są kobiety, których się nie zaprasza, bo są… „niewizyjne”. W przypadku mężczyzn takie kryterium stosuje się niezwykle rzadko. W zasadzie nigdy – dodaje.

Karolina Opolska: – Kobiety, nawet jeśli są zapraszane do programów telewizyjnych, to najczęściej do rozmów na tematy społeczne czy edukacyjne. Wciąż pokutuje postrzeganie kobiet przez pryzmat matki, żony i opiekunki domowego ogniska. Gdy czas na rozmowę o polityce, bezpieczeństwie czy gospodarce, przewaga mężczyzn jest bardzo wyraźna.

Dr Katarzyna Kasia zwraca uwagę, że stereotypową dyskryminację kobiet widać nawet w sposobie zwracania się do nich w trakcie programów. Przyznaje, że zdarzało jej się uczestniczyć w programach, w których do mężczyzny zwracano się: panie profesorze, a do niej po imieniu: – To pokazuje, jak silne są stereotypy i utrwalone kalki.

Jednostronny przekaz

5:25, 0:10, 6:18, 0:12, 4:24, 3:21 – to bynajmniej nie wyniki ligi hokejowej ani rozgrywek dziesięciolatków w piłkę nożną. Pod lupę wzięliśmy gości najważniejszych programów publicystycznych w trzech kanałach informacyjnych: TVN24, TVP Info i Polsat News w dniach 1-10 stycznia tego roku. Te liczby pokazują proporcje kobiet do mężczyzn – polityków, dziennikarzy i ekspertów.

W programach z udziałem polityków najczęściej zaobserwować można układ: czterech mężczyzn i jedna kobieta. Tylko w trzech programach („Minęła 20” w TVP Info i „Debata Dnia” w Polsat News) w analizowanym przez nas okresie zdarzyło się, by w studiu było więcej pań niż panów. Były za to programy, w których występowali wyłącznie ci drudzy. Także w audycjach z udziałem dziennikarzy zdecydowaną przewagę mają mężczyźni. Przez pierwsze dziesięć dni 2021 roku we flagowych programach publicystycznych w TVP Info („Gość Wiadomości”) oraz Polsat News („Gość Wydarzeń”) nie pojawiła się… ani jedna kobieta. Trudno tłumaczyć tę sytuację brakiem dziennikarek czy ekspertek. Z danych wspomnianego już badania Global Media Monitoring Project wynika, że w polskich mediach pracuje tylko niewiele więcej dziennikarzy niż dziennikarek (48 procent – kobiety i 52 procent – mężczyźni).

Obraz kontrolny

Kobiety, z którymi rozmawiam, nie mają wątpliwości: obraz kreowany przez telewizje, w których zdecydowana większość gości to mężczyźni, jest obrazem zafałszowanym. – Rolą mediów jest pokazywanie złożoności otaczającego nas świata. Nie robimy tego i nie malujemy pełnego obrazu rzeczywistości, gdy opowiadają nam o nim wyłącznie mężczyźni. Obraz taki jest zniekształcony – przekonuje Karolina Opolska. Wspomina, że przez 15 lat pracy w radiu TOK FM starała się tak dobierać gości, by tego obrazu nie zniekształcać.

Renata Czarnkowska-Listoś, w przeszłości szefowa Agencji Filmowej Telewizji Polskiej, obecnie liderka Stowarzyszenia Kobiety Filmu, także nie ma złudzeń: część społeczeństwa jest w mediach nie w pełni reprezentowana. I to ta większa część. Z danych GUS za 2019 rok wynika, że kobiety stanowią prawie 52 procent społeczeństwa. Na 100 mężczyzn przypada 107 kobiet. Polki są też lepiej wykształcone od swoich kolegów. Wśród studiujących w roku akademickim 2018/2019 stanowiły prawie 58 procent. Kobiety przeważają też na studiach podyplomowych i doktoranckich. Ale im wyżej, jeśli chodzi o stopnie naukowe, tym gorzej. Trzy czwarte profesorów w Polsce to mężczyźni. – Jeśli kobiet w mediach będzie tak mało jak obecnie, nasza wrażliwość i sposób patrzenia na świat nie mają szansy trafić do odbiorców, a brutalizacja polityki będzie narastać – przekonuje Czarnkowska-Listoś. – Modne było do niedawna używanie pogardliwego określenia „kino kobiece”. Ale to właśnie filmowczynie w ogromnej mierze przyczyniły się do sukcesu polskiego kina i spowodowały, że w branży filmowej pod względem równości płci jest znacznie lepiej. Niestety w telewizji pozostało wiele do zrobienia – dodaje.

Jako przykład wymienia choćby wieczory wyborcze. Choć w ostatnich wyborach prezydenckich frekwencja wśród kobiet była wyższa niż mężczyzn, w programach komentujących wybory przeważali panowie. W TVN24 na 22 komentatorów była… jedna kobieta. W Polsat News identycznie. W TVP na 19 osób – dwie. – To pokazuje myślenie decydentów i niestety dziennikarzy obu płci, o randze kobiet i wadze ich opinii – alarmuje Renata Czarnkowska-Listoś. Nie przekonują jej niczym niepoparte argumenty, że ważniejsze są kompetencje niż płeć. – Jeśli producentka, reżyserka prezentuje projekt filmu, przed komisją składającą się wyłącznie z mężczyzn, ma znacznie mniejsze szanse niż jej kolega, również starający się o dofinansowanie. Jeśli w takiej komisji reprezentowana jest zarówno kobieca, jak i męska wrażliwość, szansa na sprawiedliwy werdykt jest znacznie większa. Dopiero wtedy można by mówić o tym, że liczą się kompetencje, a nie płeć – argumentuje producentka filmowa.

Nic o nas bez nas

Dr Katarzyna Kasia przypomina zeszłoroczne protesty kobiet w całej Polsce, które sprzeciwiały się zaostrzeniu ustawy antyaborcyjnej. W trakcie protestów w wielu mediach o Strajku Kobiet dyskutowali sami mężczyźni. – Oczywiście można i w tym wypadku powiedzieć: istotą są kompetencje. Ale od razu czujemy, że coś jest nie tak. Aborcja dotyczy jednak w znacznie większym stopniu kobiet i niezapraszanie ich do programu poświęconego aborcji znacznie obniża rangę debaty. Wykluczanie kobiet z takiej dyskusji jest nie tyle błędem, co wręcz skandalem – uważa filozofka.

Jej słowa potwierdzają liczby. Analiza Press-Service Monitoring Mediów dla „Presserwisu” pokazała, że w czasie protestów 22-26 października 2020 roku na antenach głównych kanałów informacyjnych pojawiło się 215 mężczyzn i 146 kobiet. Najgorzej pod tym względem wypadł Polsat News (17 proc. kobiet), niewiele lepiej TVP Info (26 proc. kobiet). Pozytywnie zaskoczył TVN24 – kobiety wypowiadające się o protestach stanowiły 66 proc. wszystkich rozmówców.

Podobne dysproporcje widać w programach dotyczących pandemii koronawirusa. Tylko 24 procent wszystkich komentujących, którzy pojawili się w stacjach informacyjnych w kontekście pande … czytaj dalej

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułCzym jest nieświadoma stronniczość? [FELIETON]
Następny artykułPierwszy publiczny żłobek w Hrubieszowie